MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kilka godzin

(decha)
Zdaniem lekarzy i prokuratora, gdyby karetkę wezwano kilka godzin wcześniej roczne dziecko żyłoby nadal.

Monika W., mieszkanka jednej z okolicznych wsi, urodziła w szpitalu w Nowej Soli syna. Dziecko było wcześniakiem z wrodzoną wadą serca i zaburzeniami w funkcjonowaniu mózgu. Chłopiec życie rozpoczął od tułaczki po szpitalach - leczony był m.in. w Instytucie Pediatrii Akademii Medycznej w Poznaniu. Po miesiącu znalazł się nareszcie w domu z zaleceniem stałej opieki kardiologicznej i neurologicznej.
Wrócił do szpitala po trzech miesiącach z oskrzelowym zapaleniem płuc. Wyleczonego zabrali rodzice do domu.

Kilka godzin

Pół roku później do podnowosolskiej wsi zostało wezwane pogotowie. Lekarz stwierdził, że chłopiec zmarł kilka godzin przed jego przybyciem. Matka zapewniała, że była przekonana, iż dziecko śpi i otuliła go kocykiem i przez cały czas tuliła je do piersi. Tymczasem zdaniem lekarza plamy opadowe i wychłodzenie organizmu świadczyły o tym, że chłopiec długo leżał na plecach.
Pogotowie ratunkowe zostało wezwane o godz. 23.21, karetka pogotowia przyjechała na miejsce o godz. 23.50. Z zeznań dyspozytorki pogotowia wynika, że zawiadamiający o chorobie syna mężczyzna na solidnym rauszu, nie potrafił podać szczegółów na temat stanu zdrowia dziecka. Dyspozytorka wysłała na miejsce karetkę wypadkową.

Widoczne wcześniej

Gdy karetka była już na miejscu starsze córki małżeństwa W. robiły wyrzuty rodzicom, że nie wezwali karetki wcześniej. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyna śmierci chłopczyka była ciężka niewydolność oddechowo-krą-żeniowa będąca następstwem zapalenia płuca. Według lekarzy objawy choroby były wyraźnie widoczne co najmniej kilkanaście godzin przed śmiercią. Biegła wskazała zły stan zdrowia dziecka, niedożywienie, słabą kondycję.
Zdaniem Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze rodzice chłopca, zobowiązani do sprawowania opieki nad dzieckiem i świadomi jego problemów ze zdrowiem, które wymagały wezwania lekarza przy każdym istotnym pogorszeniu stanu zdrowia, nie uczynili tego. Gdyby co najmniej 6 godzin wcześniej zareagowali i wezwali lekarza chłopiec by żył. Prokurator skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko ojcu i matce chłopca. Oboje nie przyznają się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska