Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Libańczyk wypadł z paralotni pod Oleśnicą. Pilot nie sprawdził czy jest zapięty

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Trzydziestoletni Libańczyk wypadł z paralotni, którą leciał jako pasażer. Zginął na miejscu. Do tragedii doszło w Borowej koło Oleśnicy w połowie czerwca 2017. Do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Prokuratura zarzuca przestępstwo pilotowi paralotni i osobie, która miała być organizatorem lotów. Obaj mieli naruszyć zasady bezpieczeństwa. Przede wszystkim - nie sprawdzono czy pasażer jest dobrze przypięty. A nie był.

To miał być prezent. Filip R. załatwił loty dla ojca i swoje przyjaciela – Libańczyka. Ofertę takich lotów znalazł w internecie. Organizował je w Borowej koło Oleśnicy klub sportów ekstremalnych. Cena: 300 złotych.

Jako pierwszy leciał ojciec Filipa. Nie było żadnych problemów. Przelot nagrał kamerą zamontowaną na ręce. Potem do paralotni wsiadł mężczyzna, który chwilę później miał zginąć. Z ustaleń śledztwa wynika, że od początku coś szło nie tak. Najpierw – zaraz po starcie – paralotnia wylądowała, bo pasażer źle usiadł. Za drugim razem maszyna uniosła się w powietrze. Chociaż pasażer zamiast siedzieć „trwał w wyprostowanej pozycji”. Dodatkowym kłopotem był fakt, że pilot i pasażer – Libańczyk nie mogli się porozumiewać. Bo pilot nie znał angielskiego, a pasażer - polskiego.

Po dwóch minutach lotu Libańczyk zaczął coś krzyczeć. Zaraz potem spadł na ziemię. Okazało się, że nie był zapięty w taśmy piersiową i udową. To pilot – twierdzi oskarżenie – ma obowiązek sprawdzić czy zabezpieczenie jest prawidłowe. Na dodatek – ustalił biegły analizujący nagranie lotu – pilot też źle siedział. I stopami wypychał pasażera.

Drugi z oskarżonych krytycznego dnia pełnił rolę organizatora lotów. Zdaniem prokuratury, on też zaniedbał swoje obowiązki. Również on miał obowiązek sprawdzić prawidłowość zapięcia pasów przed startem paralotni. Jego zadaniem było też zapewnienie prawidłowej łączności pomiędzy pilotem a osobą obsługującą urządzenie, które pomaga w starcie. Czyli tzw. wyciągarkę. Wreszcie pilot motolotni krytycznego dnia 13 czerwca 2017 – nie miał ważnych badań lekarskich.

Pilot motolotni Krzysztof Z. przyznał się do postawionego mu zarzutu. Drugi z oskarżonych Michał Z. nie przyznaje się – podaje prokuratura. Twierdził, że nie pełnił funkcji organizatora lotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Libańczyk wypadł z paralotni pod Oleśnicą. Pilot nie sprawdził czy jest zapięty - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska