Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekkoatletyka. Paweł Fajdek: jemy burgery, oglądamy seriale i czekamy. 82 metry dadzą złoty medal mistrzostw świata

Paweł Wiśniewski
Paweł Wiśniewski
Paweł Fajdek jest na najlepszej drodze, by trafić do panteonu gwiazd światowej lekkoatletyki
Paweł Fajdek jest na najlepszej drodze, by trafić do panteonu gwiazd światowej lekkoatletyki Paweł Relikowski
Pomału Paweł Fajdek skrada się w kierunku galaktycznych gwiazd światowej lekkoatletyki. Tych największych, z workami medali mistrzostw świata. Oczywiście - trudno ścigać się z koalicją amerykańsko-jamajskich sprinterów, nie mniej w konkurencjach technicznych już za chwilą może zostać absolutnym gigantem globalnego sportu.

Legendarny Ukrainiec Siergiej Nazarowicz Bubka sięgał po sześć tytułów mistrza świata w skoku o tyczce i to z rządu - po trzy dla Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i ku chwale swojej ojczyzny.
Z kolei fenomenalny Niemiec Lars Riedel pięciokrotnie był czempionem globu w rzucie dyskiem (dorzucił jeszcze medal brązowy), a zwinni jak koty Kubańczyk Ivan Pedroso i Amerykanin Dwight Phillips - czterokrotnie w skoku w dal. Kolejny Jankes - Christian Taylor również czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium MŚ, tyle że w trójskoku.

W gronie pań, po cztery złote medale mistrzostw świata mają na koncie Amerykanka Brittney Reese w skoku w dal, Valerie Adams z N. Zelandii w pchnięciu kulą i nasza Anita Włodarczyk w rzucie młotem.
A Paweł Fajdek właśnie zaczyna pisać, swoją historię i po raz piąty z rzędu sięgnąć po tytuł mistrza świata w rzucie młotem. Pierwszy wywalczył mając ledwie 24 lata i 69 dni, co czyni go najmłodszym w historii mistrzem świata w tej konkurencji.

Reprezentacja Polski jest już w Eugene, gdzie ruszają mistrzostwa świata. Jak pana wrażenia z pierwszej części pobytu w USA? Za Wami krótkie zgrupowanie w ośrodku uniwersyteckim University of Washington w Seattle.
Na szczęście zdrowie jest, nic nie dolega, wszystko jest ok.
Jakie mieliście warunki w Seattle… niektóry narzekali...
Spałem na materacu, na podłodze - tak było chyba najrozsądniej. To był klasyczny akademik. Troszeczkę zdziwiliśmy się, że zakwaterowali nas w takim miejscu. By dojść na stadion, trzeba było pokonać schody, co dla grubasków nie jest niczym przyjemnym. Przez pierwsze dwa dni mieliśmy jakby dodatkowy trening. Poza tym nie ma się specjalnie, do czego przyczepić. Przyznaję, że jak na warunki amerykańskie spodziewaliśmy się czegoś innego...
Innego, znaczy lepszego czy gorszego?
Nie chcę narzekać, bo nie o to chodzi. Mogło być lepiej.
Pana oczekiwania po starcie w Eugene? Historyczne, piąte złoto mistrzostw świata?
No taki jest plan. Zawsze chcę wygrywać, zawsze chcę być najlepszy. Tego jstem nauczony. Zwłaszcza, że bronię tytułu. A jest czego bronić. Celujemy, żeby tych tytułów było jak najwięcej i to z rzędu.
Jak się układa współpraca z Szymonem Ziółkowskim?
Bardzo dobrze, nie ma się do czego przyczepić. Wiemy, co mamy robić. Obaj „zjedliśmy zęby” na rzucie młotem. Dogadujemy się bez problemów.
Czy trudno pracuje się z takim mistrzem, jak Szymon Ziółkowski?
Tu jest układ bardziej partnerski, polegający na współpracy. Staramy się, jak najbardziej profesjonalnie podejść do tematu. Szymon traktuje mnie tak, jakby sam chciał być traktowany. Zajmuje się wszystkimi sprawami organizacyjnymi, ja zajmuję się treningiem. I to jest ta różnica w kontekście niektórych „starszych” szkoleniowców.
Ja na Szymona już dawno przestałem patrzeć, jak na wielkiego mistrza. Od wielu lat znamy się, kolegujemy. Trening, który Szymon ma za sobą, jest… przede mną. Musimy działać mądrze, bez uszczerbku na zdrowiu.
Czym różni się Paweł Fajdek od Szymona Ziółkowskiego? Oczywiście od strony sportowej...
Tak naprawdę - wszystkim. Oprócz tego, że razem kręciliśmy się w lewo... Jestem totalnie innym typem zawodnika. Zupełnie inaczej „dochodziłem” do wielkich wyników. Szymon potrzebował więcej czasu, by uzyskać 80 metrów. Mnie to przyszło bardziej naturalnie. Ale wiem też, że bez ciężkiej pracy, nawet 300 procent talentu niewiele pomoże.
Całe życie bazowałem na czuciu swojego organizmu. Mocno wierzyłem w siebie i w swoje możliwości. Wciąż bardzo często zaskakuję Szymona, który nie jest w stanie uwierzyć w pewne kwestie treningowe… Najważniejsze jest zdrowie - jak jest to i trening jest lepszy.
Ostatnie godziny przed startem w mistrzostwach...
Generalnie, nie chcieliśmy lecieć do Stanów tak wcześnie przed startem w mistrzostwach świata. Ale musimy dostosować się do tego, co jest. Nie możemy skupiać się nad rzeczami, na które nie mamy wpływu. A ostatnie chwile to pewnie pobudka między 4 a 5 rano, śniadanie, na stadionie jeden rozruch, a potem oglądanie seriali.
Jak panowie radzicie sobie z dość specyficzną kuchnią amerykańską?
Byłem już kilka razy w Stanach, w różnych ośrodkach i przyznaję, że jedzenie jest tu dość monotonne - głównie opieramy się na burgerach, podawanych na stołówce. Owoce są z mrożonek, do tego trochę warzyw. Typowych dań obiadowych raczej tu nie ma.
Schabowego z kapustą i ziemniakami nie uświadczycie?
To nie jest sportowe jedzenie! Tutaj wszystko jest panierowane, smażone na głębokim oleju. Burgery wydaja się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Do tego trochę sałaty, pomidor. Dajemy radę.
Od kilku lat jest pan w Grupie Sportowej ORLEN...
Firma zawsze staje na wysokości zadania, możemy liczyć na jej wsparcie. Nie przeszkadzają, a wręcz pomagają w prowadzeniu naszych karier. Są obowiązki, które trzeba spełnić, ale wszystko działa sprawnie i profesjonalnie. Oczywiście inaczej w sezonie startowym, inaczej poza.
Główny rywal do złotego medalu dla Pawła Fajdka - Paweł Fajdek czy Wojciech Nowicki?
Zawsze najtrudniej jest mi walczyć sam ze sobą. Przez długi czas miałem siebie samego za głównego rywala. Dzisiaj poziom podniósł się do góry i wyrównał. 79-80 metrów może rzucać kilku chłopaków. Jesteśmy w Stanach i Amerykanie powinni pokazać się z dobrej strony. Wojtek jest mocny, co pokazuje cały sezon, w końcu jest liderem tabel światowych. Tutaj będzie decydowała dyspozycja dnia. To będą mocne zawody i może okazać się, że kilku zawodników upora się z 80 metrami. Nawet czołowa „ósemka”...
Do zwycięstwa potrzeba będzie rzucić…?
82 metry!

Najwięcej medali lekkoatletycznych mistrzostw świata mają:

1. Allyson Felix (USA) 18 medali (13 złotych - 3 srebrne - 2 brązowe)
2. Usain Bolt (Jamajka) 14 medali (11 złotych - 2 srebrne - 1 brązowy)
3. Merlene Ottey (Jamajka) 14 medali (3 złote - 4 srebrne - 7 brązowych)
4. Shelly-Ann Fraser-Pryce (Jamajka) 11 medali (9 złotych - 2 srebrne)
5. LaShawn Merritt (USA) 11 medali (8 złotych - 3 srebrne)
6. Veronica Campbell Brown (Jamajka) 11 medali (3 złote - 7 srebrnych - 1 brązowy)
7. Carl Lewis (USA) 10 medali (8 złotych - 1 srebrny - 1 brązowy)
8. Justin Gatlin (USA) 10 medali (4 złote - 6 srebrnych)
9. Jearl Miles Clark (USA) 9 medali (4 złote – 3 srebrne 2 brązowe)
10. Michael Johnson (USA) 8 medali (8 złotych)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska