Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz oskarżony o udział w pobiciu wojskowego pilota

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Do pobicia doszło na ul. św. Antoniego
Do pobicia doszło na ul. św. Antoniego Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Wrocławski lekarz oskarżony o udział w bójce, której ofiarami są dwaj żołnierze. Jeden z nich – pilot śmigłowca - trafił do szpitala z bardzo poważnymi obrażeniami głowy. Był na intensywnej terapii, przez jakiś czas przebywał w śpiączce, ale udało się go uratować. Co ciekawe pilot trafił do wrocławskiego szpitala na ul. Borowską. Tam gdzie lekarzem rezydentem jest oskarżony dziś doktor B.

Do incydentu doszło w marcu ubiegłego roku przy ul. św Antoniego we Wrocławiu. Podporucznik Krzysztof M. - pilot wojskowego śmigłowca – bawił się z kolegami na wieczorze kawalerskim. Jego kolega Radosław P. dostał w prezencie czerwoną czapkę „typu sombrero”. Rzekomo od tej czapki zaczął się incydent na ulicy niedaleko lokalu, w którym balowali żołnierze.

Wyszli całą grupą odprowadzić jednego z kolegów do domu. W stronę wojskowych szło trzech mężczyzn, którzy chwilę wcześniej wysiedli z taksówki. Jednym z nich był młody lekarz – rezydent Wiktor B. uczący się zawodu w szpitalu na Borowskiej.

Zdaniem prokuratury incydent zaczął się od złośliwej uwagi na temat czerwonego kapelusza, uczynionej przez jednego z kolegów doktora B. Żołnierz komentarz zignorował – twierdzi prokuratura. Zaraz potem jeden z towarzyszących doktorowi mężczyzn, niejaki Dawid M., uderzył podporucznika M. pięścią. Pilot upadł na chodnik, uderzył się w głowę i stracił przytomność. Chwilę później Dawid M. uderzył drugiego żołnierza tak, że ten też się wywrócił i złamał nos.

Główny dowód oskarżenia to nagranie z miejskiego monitoringu. Zdaniem prokuratury uczestników pobicia było trzech. Bo do Dawida dołączyło jego dwóch kolegów: doktor B. oraz Robert K. Zdaniem śledczych kopali drugiego z zaatakowanych żołnierzy. Tego z mniej poważnymi obrażeniami.

TU PRZECZYTASZ o pobiciu pilota

Pilota, który trafił na Borowską na intensywną terapię udało się uratować. Choć jego życie było zagrożone. Dlatego Dawid M. usłyszał zarzuty udziału w pobiciu i narażenia swojej ofiary „na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia”. A dwaj pozostali oskarżeni, w tym lekarz – rezydent, są oskarżeni o udział w pobiciu ale prokuratura nie zarzuca im spowodowania najpoważniejszych obrażeń u podporucznika M.

Pan doktor tłumaczył w śledztwie, że „wydarzenia przebiegały szybko i zdarzenie pamięta jedynie wyrywkowo”. Mówił, że jak wysiedli z taksówki to on został z tyłu za kolegami. Nagle zaczęła się bójka Dawida z jakimiś mężczyznami. Widział jak ktoś upadł na ziemię. Pamiętał, że podbiegł i kopnął kogoś kto leży na ziemi.

Wszyscy są podejrzani o udział w pobiciu a Dawid M. o spowodowanie ciężkich obrażeń ciała. Jeszcze w marcu prokuratura złożyła wniosek o aresztowanie całej trójki. Sąd Rejonowy nie zgodził się. Śledczy zażalili się do Sądu Okręgowego. Ten zdecydował o zastosowaniu aresztu. Zastrzegając jednocześnie, że areszt będzie uchylony jeśli podejrzani wpłacą kaucję – 10 tysięcy złotych.

Dawid M. przekonuje, że to nie on zaczął. Mówił, że zauważył jak jeden z wojskowych idzie w jego kierunku z rękami uniesionymi do góry w taki sposób, jakby szykował się do bicia. Wtedy „odruchowo” uderzył go. Trzeci z oskarżonych, podobnie jak lekarz, mówił jak to został z tyłu za kolegami i zauważył bójkę. Nie wykluczył, że kogoś uderzył ale nie pamięta. Nagle ktoś krzyknął „policja” i wszyscy uciekli – relacjonował.

Zobacz też:
Przemoc w rodzinie. Jednorazowe pobicie nie będzie przemocą?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska