Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz do policji: "Pomagałem tuszować sprawę Igora Stachowiaka"

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Lekarz wrocławskiego pogotowia podczas kontroli drogowej mówił policjantom, że pomagał policji tuszować sprawę Igora Stachowiaka, mężczyzny zmarłego na wrocławskim komisariacie, a wcześniej torturowanego paralizatorem. Tak wynika z dokumentów, których kopie mamy. Sam lekarz twierdzi, że to kłamstwa i prowokacja. A prokuratura nie wyjaśniła czy ktoś z pogotowia rzeczywiście pomagał zamiatać pod dywan tragedię z komisariatu z maja 2016 roku.

Igor Stachowiak – przypomnijmy – zmarł 15 maja 2016 roku na komisariacie przy ul. Trzemeskiej, wcześniej został zatrzymany na wrocławskim Rynku po kilkunastominutowej szarpaninie z policjantami. Do mediów trafił film z policyjnego paralizatora pokazujący jak Igor wije się z bólu na podłodze toalety w komisariacie Wrocław Stare Miasto. Czwórka policjantów stanie przed sądem pod zarzutem torturowania mężczyzny.

Tymczasem 29 lipca 2016 roku, nieco ponad dwa miesiące po śmierci Igora, kilka minut przed 7 rano policjanci zatrzymali do kontroli lekarza jadącego do pracy w podstacji pogotowia przy ulicy Inowrocławskiej. Gdy swoim autem wjechał na teren pogotowia zaraz za nim wjechał policyjny radiowóz na sygnałach.

Funkcjonariusze zażądali od kierowcy dokumentów. Tu zaczynają się sprzeczne relacje funkcjonariuszy i lekarza. Policjant Dawid S. i jego partner Arkadiusz P. zgodnie będą twierdzić, że kierowca miał jedno niesprane światło mijana. Stąd ich interwencja.

Dawid S. w swoim notatniku służbowym tak opisał to zdarzenie: „podczas interwencji zachowywał się nerwowo, wyszedł z pojazdu, oświadczył, że jest lekarzem a ich nie wolno zatrzymywać do kontroli, bo spieszy się, żeby zwolnić lekarza pracującego w nocy. (…) Oświadczył, że pomógł wybrnąć policji ze sprawy Igora, która miała miejsce na komisariacie przy ul. Trzemeskiej 12 i to jest taka współpraca między służbami.”
Cytat z notatnika drugiego z funkcjonariuszy: "oświadczył, że pomógł wybronić się ze sprawy Igora, która miała miejsce na KP Stare Miasto i to jest taka współpraca między służbami". Podobnie policjanci zeznali w prokuraturze, badającej sprawę śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie.

TAK UMIERAŁ IGOR STACHOWIAK

Sam lekarz tej wersji nie potwierdza. Przekonuje, że to nieprawda. Niczego takiego nie mówił. Dodaje, że napisał skargę na zachowanie funkcjonariuszy feralnego poranka. W śledztwie w sprawie śmierci Igora przekonywał, że policjanci pomawiają go fałszywie. Podejrzewał też prowokację. Przekonywał nawet, że jeden z funkcjonariuszy mógł mieć prywatny motyw do zemsty na nim. A sprawa Igora? Fakt, to z ich podstacji wyjeżdżała karetka po informacji, że ktoś zasłabł na komisariacie. A potem pracownicy przeżywali śmierć młodego człowieka.

Kto mówi prawdę? Nie wiadomo. Nikt tego nie sprawdził. Już przeszło rok temu, gdy pierwszy raz do portalu GazetaWroclawska.pl dotarła relacja o incydencie z udziałem lekarza, zapytaliśmy policję jak było. Dopiero po oficjalnych pytaniach od dziennikarki w Komendzie Miejskiej Policji przeprowadzono kontrolę. Zabezpieczono służbowe notatniki obu policjantów. Teoretycznie to najbardziej wiarygodne źródło informacji. Rzecz jasna o ile policjanci napisali prawdę.

Poznańska Prokuratura Okręgowa – zajmująca się sprawą Igora - przesłuchała i lekarza i obu policjantów. Ale tego czy ktokolwiek z jakiegokolwiek powodu próbował tuszować czy też „ukręcać łeb” sprawie nie próbowała wyjaśnić. Sprawą w ogóle się nie zajęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska