Policję zawiadomili rodzice rocznego dziecka, którzy w nocy przyjechali na pogotowie po pomoc. Ich córeczka miała wysoką gorączkę. Pani doktor miała problemy z wysławianiem się i czuć było od niej alkohol, dlatego nie chcieli nawet, by badała ich dziecko, a poprosili tylko o wystawienie skierowania do szpitala. Zaraz po wyjściu z placówki zadzwonili na komisariat.
Funkcjonariusze byli na miejscu kilka minut później. - Niestety, badanie alkomatem potwierdziło obawy rodziców - pani doktor była pijana. Tłumaczyła, że podczas dyżuru wypiła trzy drinki - mówi Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Dodaje, że z zabezpieczonej na miejscu dokumentacji medycznej wynika, iż Joanna L. zdążyła przyjąć tylko dwoje pacjentów. Żadnemu z nich nie wypisała recept, a tylko skierowania do szpitali.
Małgorzata Jurkowska, dyrektor Powiatowego Pogotowia Ratunkowego w Świdnicy, wczoraj rano podjęła decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu kontraktu z panią doktor. Internistka pracowała w pogotowiu od zaledwie trzech miesięcy. Dodatkowo policja wszczęła dochodzenie, które wyjaśni, czy lekarka mogła narazić pacjentów na utratę zdrowia lub życia.
Podobnych spraw jest wciąż w skali kraju sporo. Zmieniło się jednak podejście do problemu. Ten nie jest już zamiatany pod dywan. Wręcz przeciwnie. Rok temu pracę stracił kierownik oddziału chirurgii szpitala w Dzierżoniowie, bo personel szpitala od dawna podejrzewał go o problem z alkoholem.
- Jestem w takich sytuacjach bezwzględny, bo pacjenci muszą mieć zaufanie do tej placówki i do lekarzy, którzy się nimi opiekują - mówi Dariusz Brzeziński, prezes dzierżoniowskiego szpitala.
Podobnie było, kiedy kilka miesięcy temu w przychodni w Świdnicy pacjentów przyjmował kompletnie pijany ortopeda (miał ponad 3,3 promila). Kierownictwo od razu zawiesiło lekarza w wykonywaniu obowiązków służbowych i rozwiązało z nim umowę, a pacjentów przepisano do innego ortopedy.
Szybką reakcją wykazał się też zarząd szpitala im. Mikulicza w Świebodzicach. Tam pijany lekarz przyjmował pacjentów na nocnym dyżurze. 52-letni doktor Bogumił P. miał w organizmie prawie promil alkoholu.
Adam Młynarczewski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Dolnośląskiej Izbie Lekarskiej, przyznaje, że dziś szefowie szpitali i przychodni takie decyzje podejmują szybko. Powodów jest kilka. Pierwszy to zatrudnienie lekarzy na kontakty. Łatwiej jest taką umowę zerwać.
- Poza tym teraz szpitale i przychodnie ze sobą konkurują, wiele jest spółkami i traktują pacjenta jak klienta. Nie mogą się narazić na brak zaufania. Dlatego, kiedy lekarz przychodzi do pracy pijany, zwalniają go - dodaje Młynarczewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?