Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Tłumaczył się w sądzie za... świnię. Uciekła i skrzyżowała się z dzikiem

Ewa Chojna
Feliks Pretkiel tłumaczył się przed sądem, że nie rozmnożył świni celowo
Feliks Pretkiel tłumaczył się przed sądem, że nie rozmnożył świni celowo fot. Piotr Krzyżanowski
Legnicki sąd rejonowy uniewinnił Feliksa Pretkiela, hodowcę świń ze Studnicy (gm. Miłkowice koło Legnicy). Mężczyzna stanął przed sądem, ponieważ jedna z jego świń uciekła z zagrody i skrzyżowała się z dzikiem. Locha niedługo po tym urodziła dziewięć małych świniodzików. Zgodnie z obowiązującym prawem, krzyżowanie zwierząt hodowlanych z dzikimi jest zabronione. Zgodę na to może wydać jedynie Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.

Do zdarzenia doszło w sierpniu 2011 roku. Rolnikowi zarzucano, że nie dopilnował lochy, która sforsowała bramki i uciekła do lasu. Właściciel rezolutnej świni bronił się przed sądem tłumacząc, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, dopóki uciekinierka nie pojawiła się w pobliżu gospodarstwa.

Feliks Pretkiel został skazany wyrokiem zaocznym na 500 zł grzywny. Odwołał się. W tym momencie zaczęła się jego walka z kruczkami prawnymi. - Godzinę tłumaczyłem się przed sądem, opowiadałem o zachowaniach świń, co to jest rujka, nie miałem innego wyjścia - mówi zbulwersowany całą sprawą rolnik. - To jakaś kpina. Przyjechała tu straż łowiecka, chcieli mi wmówić, że miałem dwa mioty skrzyżowanych dzików. To nieprawda. Świnia uciekła raz i raz były młode. Przecież to tylko zwierzę i ma swoje instynkty. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. A mi za to postawili zarzuty. Miałem dwie sprawy przed sądem. Do tego dochodzą kontrole. Sam nie jestem w stanie powiedzieć, ile ich przeszedłem. Chyba tylko straży pożarnej tutaj nie było. - Z wyjaśnień obwinionego wynikało, że świnie trzymane były w budynku. Drzwi do budynku, jak i sam boks, w którym trzymano zwierzęta, były zamykane. Ucieczka jednego ze zwierząt była przypadkowa - uzasadniał wyrok uniewinniający sędzia Sądu Rejonowego w Leg-nicy, Paweł Sosa.

O tym, że w Studnicy są świniodziki, Państwowa Straż Łowiecka dowiedziała się z internetu. - Kiedy locha się oprosiła, zastanawiałem się, co zrobić z miotem, ale przecież nie będę mordować zwierząt. Zobaczyłem tylko, że są jakieś takie pasiaste - opowiada hodowca. - Po około roku stwierdziłem, że je sprzedam. Kolega chciał mi pomóc i zamieścił ogłoszenie w internecie. Wtedy się wszystko zaczęło. - Ustawa o ochronie przyrody obliguje nas do reagowania w takich przypadkach - powiedział nam Dariusz Olejniczak, komendant Państwowej Straży Łowieckiej we Wrocławiu. - Nie można bez nadzoru krzyżować zwierząt hodowlanych z dzikimi. Bez kontroli świniodziki zaczną rozmnażać się z dzikami i niedługo w lasach zamiast dzików będziemy mieli coś dziko-podobnego - dodaje.

Inaczej to widzi Feliks Pretkiel. - Poczułem się, jakbym planował jakiś zamach albo ukradł auto za 600 tysięcy - mówi. - Jakby Bareja się tym zajął to byłby dobry film. Moje gospodarstwo nie jest ogrodzone, jest tu pięciu właścicieli, pod samym domem mam las i setki hektarów pola kukurydzy. Miałem tam świni szukać? - pyta.

Na szczęście dla pana Feliksa prawo nie reguluje sytuacji, w której przypadkowo dojdzie do pokrycia świni przez dzika, a sąd nie znalazł powodu, by winą za pojawienie się świnio-dzików obarczać mieszkańca Studnicy. - Sąd ocenił wyjaśnienia obwinionego jako przekonujące i wiarygodne. Zresztą, stanowisko obwinionego było znane oskarżycielowi, a ten w toku postępowania wyjaśniającego nie zebrał dowodów pozwalających podważyć wersję podsądnego - dodał sędzia Sosa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska