Szkopuł w tym, że ZUS przekazał kobiecie same pieniądze - bez decyzji i bez legitymacji rencisty.
- Więc idąc do lekarza, muszę płacić za wizytę z własnej kieszeni, a za leki w aptece naliczą mi pełną stawkę - objaśnia swe położenie Maria Dzikowska.
Jest schorowana, ma raka, wymaga stałej opieki onkologicznej i kosztownej terapii.
W legnickim oddziale ZUS ustaliliśmy, że choć renta została przyznana w lutym, decyzja oraz legitymacja rencisty poszły pocztą do pani Marii dopiero przedwczoraj. Zwłoka wynikała z konieczności wydrukowania dokumentu.
- Zawsze jednak w takiej sytuacji można zgłosić się do ZUS po zaświadczenie, które jest honorowane przez placówki służby zdrowia - mówi Elżbieta Kurek, rzeczniczka prasowa legnickiego odddziału ZUS.
- Jak oni to sobie wyobrażają?! - oburza się Maria Dzikowska, gdy powtarzam jej, czego się dowiedziałem. - Mam rano lecieć do ZUS-u, wystać pół dnia w kolejkach za jakimś kwitkiem i stracić resztę dnia, bo w przychodni się już nie zarejestruję? To jakieś kpiny. Komuno, wróć! Za komuny przynajmniej urzędy działały jak trzeba.
Nikt z ZUS-u nie zadzwonił do legniczanki, by przeprosić za kłopoty. Na przykład za to, że w październiku bezzasadnie odmówiono jej renty z tytułu niezdolności do pracy. W uzasadnieniu napisano, że w ostatnich 10 latach, zamiast wymaganych pięciu lat odprowadzania składek na ubezpieczenie społeczne, udowodniła niespełna trzy (pisaliśmy o tym w "Gazecie Wrocławskiej" 22.11.2010 roku: "Ciężko chora kobieta bez prawa do renty"). Dopiero sąd przypomniał legnickiemu ZUS-owi, że ludzi w takiej sytuacji, jak Maria Dzikowska, ten przepis nie dotyczy. Legniczanka wprawdzie nie może się pochwalić 5-letnim okresem składkowym z ostatnich 10 lat, ale wcześniej, przez 20 lat pracy zawodowej, jej pracodawca odprowadzał za nią składki do ZUS-u. Z pracy musiała odejść, by zająć się synem.
Potem pobierała zasiłek z tytułu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem. Wtedy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej nie odprowadzał za nią składek na ubezpieczenie społeczne, bo ustawodawca przyjął, że po zaliczeniu 20-letniego okresu nie ma już takiej potrzeby.
Pani Maria po zaświadczenie do ZUS nie pójdzie. To szkodzi na nerwy bardziej niż czekanie na listonosza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?