Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legnica: Były kanclerz PWSZ odpowie za branie łapówek

Zygmunt Mułek
Jerzy S. bardzo dbał o rozwój legnickiej uczelni, ale nie zapominał o prywatnych korzyściach
Jerzy S. bardzo dbał o rozwój legnickiej uczelni, ale nie zapominał o prywatnych korzyściach fot. piotr krzyżanowski
Jerzy S., były kanclerz legnickiej PWSZ, skazany już za działanie na szkodę uczelni, odpowie za branie łapówek. Nadal tam pracuje.

Do legnickiego Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko 50-letniemu Jerzemu S., wicekanclerzowi legnickiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Jest oskarżony o branie łapówek i wyłudzanie pieniędzy. Grozi mu 10 lat więzienia. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiądzie sześć innych osób, w tym pracownicy tej uczelni. Akt oskarżenia sporządziła wrocławska Prokuratura Okręgowa.

Postawiła Jerzemu S. sześć zarzutów. Pierwszy dotyczy lat 1999-2000, gdy uczelnia dopiero raczkowała i Jerzy S. był jej kanclerzem. Zlecił on zakładowi stolarskiemu roboty na PWSZ, a w zamian w jego mieszkaniu pojawiły się sosno-we okna o wartości 6 tys. zł. Trzy lata później ten sam zakład wstawił okna o wartości 14 tys. zł w mieszkaniu brata kanclerza. Darmowa usługa towarzyszyła nowemu zleceniu z uczelni.

Następna sprawa to wyłudzenie z Narodowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych ok. 20 tys. zł. Jerzy S. podpisał z PFRON umowę na projekty badawcze, których nie zrobił. Wziął za to pieniądze, bo pracownicy uczelni potwierdzili wykonanie prac. Staną teraz przed sądem za poświadczenie nieprawdy.

Jerzy S. miał narazić na straty własną uczelnię. Zapłaciła ona 2,6 tys. zł za naprawę służbowego samochodu, który zepsuł się kanclerzowi podczas urlopu. Podlegli mu pracownicy skłamali, że to oni korzystali z tego samochodu.

Jerzy S. musiał ustąpić ze stanowiska kanclerza pod koniec minionego roku, bo został prawomocnie skazany za działanie na szkodę PWSZ (wyrok w zawieszeniu za machlojki z gruntem). Nadal jednak dyryguje uczelnią - tyle że jako wicekanclerz. Urzęduje w tym samym gabinecie i obsługują go te same sekretarki. Codziennie przyjeżdża do pracy na uczelni służbowym, luksusowym audi A6.

Jerzy S. ponownie stanie przed sądem. Tym razem został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu o przyjmowanie łapówek, wyłudzenie pieniędzy i przekroczenie uprawnień. W tę aferę zamieszani są także inni pracownicy uczelni. Według prokuratury, miał on dwukrotnie przyjąć łapówkę od właściciela zakładu stolarskiego. Przed ponad 10 laty pracownicy tej firmy wstawili okna sosnowe w mieszkaniu Jerzego S. Ich wartość to co najmniej 6 tys. zł. Trzy lata później taki sam "prezent", tyle że o wartości 14 tys. zł, dostał brat kanclerza. W zamian właściciel zakładu stolarskiego uzyskał zlecenia na roboty na uczelni. Kolejne wyczyny Jerzego S., jeszcze jako kanclerza, to według prokuratury naciągnięcie Narodowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełno-sprawnych. W 2006 roku zobowiązał się wykonać dla tej instytucji dwa projekty badawcze. Nie zrobił tego, ale zainkasował prawie 20 tys. zł. Pracownicy uczelni - Jerzy D., Monika N., Robert S. i Piotr B., potwierdzili, że projekt został wykonany. Za poświadczenie nieprawdy grozi im teraz do 8 lat więzienia. Piotr B., kierownik działu technicznego, ma także zarzut przyjęcia łapówki w postaci okien, o wartości 12 tys. zł. Za to grozi do 10 lat więzienia.

W czasie śledztwa wyszło na jaw, że pan kanclerz korzystał z samochodu służbowego także podczas urlopu. Miał jednak pecha, bo w aucie zepsuło się sprzęgło. Naprawa kosztowała 2,6 tys. zł. Zapłaciła za to uczelnia. Stało się tak, bo Jerzy D. z działu administracyjnego PWSZ potwierdził, iż to on wraz z Piotrem K. jeździli w tym czasie autem. Grozi im do 8 lat więzienia.

Ostatni zarzut dla Jerzego S. to przekroczenie uprawnień przy zakupie sprzętu dla uczelni.
Jerzy S. przed prokuratorem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

- Nic nie wiemy o tych oskarżeniach i dlatego komentarza nie będzie - mówi Mirosław Szczypiorski, rzecznik prasowy PWSZ. - Wicekanclerz też nie wypowiada się w tej sprawie.

To nie pierwsze problemy z prawem Jerzego S. W sierpniu minionego roku ówczesny kanclerz, a także były rektor PWSZ Stanisław D. zostali prawomocnie skazani za niegospodarność i działanie na szkodę uczelni. Sprzedali po zaniżonej cenie atrakcyjne działki należące do PWSZ. Uczelnia straciła ok. 800 tys. zł. Sąd skazał obu na rok więzienia (w zawieszeniu na trzy) oraz po 80 tys. zł grzywny i 3-letni zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem pieniędzmi na państwowych uczelniach.

Od jesieni 2010 r. Jerzy S. nie jest kanclerzem. Ale nie stała mu się krzywda. Pełni funkcję wicekanclerza i nadal rządzi uczelnią. W 2008 r. zarobił 300 tys. zł. Jerzy S. jest jednym z twórców legnickiej PWSZ. Nawet sąd podczas pierwszego procesu przyznał, że bardzo dbał o jej rozwój.

Czy osoby skazane i mające poważne zarzuty prokuratorskie powinny rządzić publicznymi uczelniami? Komentuj!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska