Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 2:0
Zagłębie Lubin do stolicy pojechało nie tylko po punkty, ale też po pierwszego gola w nowym sezonie PKO Ekstraklasy. Miedziowi w pierwszej kolejce bezbramkowo zremisowali ze Śląskiem Wrocław w Derbach Dolnego Śląska. Mieli kilka niezłych okazji, zaprezentowali się całkiem nieźle, ale trener Piotr Stokowiec wyciągnął wnioski i w pierwszym składzie na mecz w Warszawie dokonał aż czterech zmian.
Przede wszystkim do wyjściowego składu wskoczył Filip Starzyński, który w derbach ze Śląskiem wszedł po przerwie i ożywił grę. Tomasz Pieńko tym razem zaczął na boku, bo niedysponowany był Damjan Bohar, a po lewej stronie zobaczyliśmy dwóch gruzińskich debiutantów: Gurama Giorbelidze na lewej obronie i operującego przed nim Tornike Gaprindaszwilego. Z kolei w ataku zamiast Martina Doležala wybiegł 20-letni Rafał Adamski.
W składzie gospodarzy aż takich rewolucji nie było. Legia, która przed tygodniem tylko zremisowała z beniaminkiem z Kilec 1:1, a w tygodniu podczas pożegnania Artura Boruca zremisowała z Celitckiem Glasgow 2:2, wyszła w niemal takim samym składzie. Jedyne zmiany to Bartosz Kapustka zamiast Ernesta Muciego od pierwszych minut oraz Filip Mladenović w miejsce Youri'ego Ribeiro.
Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando Legii. Kilka szybkich akcji bocznymi strefami boiska powodowały spore zamieszanie w polu karnym Kacpra Bieszczada, ale na wysokości zadania stawali przede wszystkim obrońcy. W 19 min goście odgryźli się za sprawą znakomitego strzału z dystansu wychowanka Legii Łukasza Łakomego, po którym jego były kolega z akademii Legii Kacper Tobiasz musiał wykazać się niemałym kunsztem, parując piłkę na rzut rożny.
Legia wyszła na prowadzenie w 25 minucie, po tym jak zupełnie osamotniony Mladenović dośrodkował na pole karne, a tam dynamicznie wbiegający Wszołek wygrał pojedynek z Giorbelidze i umieścił piłkę w siatce.
Do przerwy więcej bramek nie padło, choć goście mieli znakomitą okazję po błędzie Lindseya Rose'a, ale Adamski niedokładnie dograł do wychodzącego na czystą pozycję Starzyńskiego, a sytuacyjny strzał Gaprindaszwilego był niecelny.
W drugiej połowie mocniej cisnęło Zagłębie, ale nie przekładało się to na dużą ilość klarownych okazji. Najlepszą miał rezerwowy Doležal, który po genialnym podaniu od Łakomego stanął oko w oko z bramkarzem, ale Tobiasz w stylu Artura Boruca powstrzymał Czecha.
Miedziowym nie można było odmówić ambicji i zaangażowania, grali przy Ł3 do końca, lecz ostatecznie nie wywieźli ze stolicy nawet punktu. W ostatniej akcji meczu rezerwowy Muci zatańczył w polu karnym Zagłębia, został sfaulowany, a sprawiedliwość mocnym strzałem z 11 metrów wymierzył Wszołek.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?