Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia upokorzyła Wisłę i zepchnęła ją do strefy spadkowej. „Biała Gwiazda” straciła gola już w pierwszej minucie, później jeszcze... sześć

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Fot. Szymon Starnawski
Piłkarze Wisły Kraków przegrali piąty ligowy mecz z rzędu. Tym razem wiślacy byli tylko tłem dla rozpędzonych legionistów. Spotkanie w stolicy pokazało, że drużyna "Białej Gwiazdy" jest w ogromnym kryzysie.

Mecze Wisły i Legii to ligowy klasyk. Jeszcze w poprzedniej dekadzie to były spotkania dwóch czołowych drużyn rywalizujących o mistrzowski tytuł. Tym razem okoliczności były inne. Do Warszawy przyjechała Wisła, która po serii czterech ligowych porażek zadomowiła się w dole tabeli. Zdecydowanym faworytem byli więc legioniści.

- Nie możemy nikogo lekceważyć. Z Wisłą ostatnio było nam ciężko, a od tamtego momentu wiele się nie zmieniło. To jest wyrównana liga, więc drużyna która przegrała pięć meczów z rzędu niczym się nie rożni od tego, kto wygrał pięć meczów z rzędu – mówił przed spotkaniem trener Legii Aleksandar Vuković.

Szybko okazało się, że była to bardziej kurtuazja. Wiślacy bardzo szybko przekonali się, kto w tym meczu ma zamiar zdecydowanie rządzić. Już pierwsza akacja przyniosła Legii prowadzenie. Piłkę dobrze podał Michał Karbownik, a wszystko pewnym strzałem wykończył Luquinhas.

- Seria porażek to trudny moment. Na pewno w takich sytuacjach sfera mentalna jest kluczowa i niestety nie stanęliśmy na wysokości zadania. Szybko stracona bramka wprowadziła w nasze szeregi niepewność i to było widać w naszych późniejszych poczynaniach - skomentował trener Wisły Maciej Stolarczyk.

W kolejnych minutach przeważała Legia i szukała szansy na drugą bramkę. Bardzo dobrą okazję miał Jose Kante, którego strzał obronił Michał Buchalik. Bramkarz wiślaków odbił też piłkę po uderzeniu z dystansu Arvydasa Novikovasa. Chwilę później było już jednak 2:0, bowiem po kolejnej akcji głową futbolówkę do siatki skierował Jose Kante.

Wisła próbowała jeszcze coś zrobić, by odwrócić losy meczu, ale nie miała atutów. Okazało się też, że krakowianie nie poprawili swojej gry obronnej podczas stałych fragmentów. Po rzucie rożnym Legia zdobyła bowiem trzeciego gola. Po dośrodkowaniu do piłki doszedł Kante i „główką” zdobył swoją drugą, a trzecią dla Legii bramkę w tym meczu.

W kolejnych minutach Wisła była oszołomiona i legioniści mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale zabrakło im skuteczności.

Po przerwie gospodarze nadal upokarzali "Białą Gwiazdę". Po skorzystaniu z systemu VAR i obejrzeniu powtórek, sędzia podyktował rzut karny dla Legii po tym jak Chuca sfaulował Luquinhasa. "Jedenastkę" wykonywał Kante. Jego strzał obronił Buchalik, ale przy dobitce był bez szans.

Wisła była bezsilna i warszawianie starali się wykorzystać kolejne okazje. Udało się to Novikovasowi, który podwyższył na 5:0 strzałem z dystansu. Utrata tego gola spowodowała, że Wisła miała już gorszy bilans bramowy od ŁKS-u Łódź i w tabeli osunęła się na 14., a więc spadkowe miejsce. A Legia nadal atakowała i na 6:0 gola zdobył Paweł Wszołek. Na tym nie koniec. Na 7:0 w końcówce poprawił Jarosław Niezgoda.

W taki sposób legioniści zrewanżowali się więc Wiśle za porażkę w Krakowie 0:4 wiosną podczas minionego sezonu. "Biała Gwiazda" znalazła się natomiast już w dramatycznej sytuacji. Kibice Wisły nie mogli już na to patrzeć, po szóstej bramce zwinęli flagi i zaczęli opuszczać trybuny.

- Chciałem przeprosić naszych kibiców. Nie wypada przegrywać takim rezultatem – powiedział trener Wisły Maciej Stolarczyk. - - Zagraliśmy słaby mecz. Trzeba podkreślić, że Legia od razu narzuciła swoje warunki. Strzelając szybko bramkę, ustawiła sobie to spotkania. Legia była bardzo skuteczna, zagrała z polotem. Na pewno jest to bardzo trudny moment. Nie chodzi tylko o porażkę z Legią, ale całą serię przegranych meczów, ale też drogę, jaką trzeba przebyć, żeby z tego wyjść – dodał.

Legia Warszawa - Wisła Kraków 7:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Luquinhas 1, 2:0 Kante 18, 3:0 Kante 32, 4:0 Kante 53, 5:0 Novikovas 74, 6:0 Wszołek 80, 7:0 Niezgoda 90.
Legia: Majecki – Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska, Karbownik – Antolić (59 Gwilia), Martins (71 Niezgoda) - Wszołek, Luquinhas (58 Praszelik), Novikovas - Kante.
Wisła: Buchalik – Burliga, Wasilewski, Janicki, Sadlok – Savicević, Klemenz – Wojtkowski (46 Zdybowicz), Burliga, Mak (46 Chuca) – Brożek (65 Jean Carlos).
Sędziowali: Krzysztof Jakubik (Siedlce) oraz Marcin Boniek (Bydgoszcz) oraz Adam Kupsik (Poznań).
Żółte kartki: Kante, Jędrzejczak - Klemenz.
Widzów: 22 413

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska