Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Miedź Legnica 2:0 [WYNIK, RELACJA, 10.08.2018] Za wrażenia artystyczne punktów nie dają - Lechia konkretniejsza od Miedzi

RYG
Mateusz Piątkowski (w środku) i jego koledzy mają problem ze skutecznością. Grali efektownie, ale brakowało wykończenia
Mateusz Piątkowski (w środku) i jego koledzy mają problem ze skutecznością. Grali efektownie, ale brakowało wykończenia Przemysław Świderski
W piłce nożnej o wyniku decydują bramki. Miedź, choć grała ładniej od Lechii, straciła dwa gole, nie zdobywając żadnego i przegrała trzeci mecz z rzędu.

W czwartkowy wieczór Miedź ogłosiła dwa bardzo ciekawe transfery. Dominik Nowak będzie miał niedługo do dyspozycji kolejnych Hiszpanów: Juana Camarę i Borję Fernandeza. Obaj młodzi, obaj na dorobku, obaj z imponującym CV. Camara, 24-letni ofensywny pomocnik zagrał w Lidze Mistrzów w barwach FC Barcelony, zaś Fernandez, 22-letni środkowy pomocnik, ma na koncie 10 występów w La Liga w barwach Celty Vigo.

Jednak trener Nowak musiał sobie w Gdańsku radzić bez swoich ciekawych transferów. Legniczanie nie byli faworytem meczu z Lechią, ale mimo to wyszła ustawiona dość ofensywnie, bo Mateuszowi Piątkowskiemu w ataku towarzyszyli Fabian Piasecki i Henrik Ojamaa. Zapowiadało się na otwartą wymianę ciosów.

I już w 12 minucie zespół Piotra Stokowca mógł wyjść na prowadzenie. Dośrodkowanie piłkarza Lechii nie wybił Fran Cruz, do piłki dopadł Lukas Haraslin i skierował ją na piąty metr. Tam bez krycia był Flavio Paixao, który trafił do siatki, ale w momencie podania Haraslina był na spalonym. Na szczęście dla piłkarzy beniaminka błąd Cruza pozostał bez konsekwencji.

Po tym ostrzeżeniu Miedź zaczęła grać nieco wyżej, oddalając zagrożenie od swojej bramki i starając się przejąć inicjatywę. Niezły początek obu drużyn nie przełożył się jednak na ciekawe akcje w dalszej części pierwszej połowy.

Kibice na stadionie w Gdańsku wyczekiwali na celny strzał, lecz nieźle zapowiadającym się poczynaniom ofensywnym brakowało ostatniego podania lub dobrego wykończenia.

Dopiero w 39. minucie udało się przełamać impas i od razu padł gol. Świetne dośrodkowanie Pawła Stolarskiego wykorzystał Jakub Arak, który strzałem głową pokonał Antona Kanibołockiego.

Po przerwie legniczanie wzięli się do pracy, chcąc jak najszybciej doprowadzić do wyrównania, ale to Lechia jako pierwsza miała dogodną sytuację do zdobycia gola. Jednak tym razem Arak uderzył słabo i golkiper Miedzi poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później Kanibołocki zatrzymał także Flavio Paixao.

Przewagę Lechii w końcu udokumentował Patryk Lipski, który po kontrze i asyście Haraslina pięknym strzałem sprzed pola karnego podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Po golu na 2:0 na boisku pojawił się Wojciech Łobodziński i gra Miedzi przybrała nowego wymiaru. Legniczanie zaczęli atakować na kilka różnych sposobów i pod bramką Dusana Kuciaka wraz z upływającymi minutami robiło się coraz goręcej. W 70. minucie doświadczony pomocnik trafił z piętnastu metrów w poprzeczkę, ale po stronie zdobytych bramek wciąż widniało zero.

Piotr Stokowiec, słynący ze swojego podejścia przy tego typu rezultatach, zaordynował obronę i w przeciwieństwie do meczu ze Śląskiem, kiedy to Lechii zwycięstwo uciekło, tym razem trzy punkty zostały w Gdańsku. Miedź atakowała do samego końca, walczyła chociaż o gola honorowego. Niestety, po raz kolejny grała ładnie, efektownie, ale bardzo nieskutecznie. To trzeba koniecznie poprawić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska