Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lataj jak orzeł, ląduj jak Wrona

Andrzej Górny
Przyznaję się bez bicia, że tytuł ściągnąłem z internetu, gdzie któryś z wielbicieli kapitana Wrony w ten sposób skomentował jego wyczyn.

Lądowanie boeingiem 767 bez wysuniętego podwozia, "na brzuchu", było majstersztykiem, który ocalił życie ponad 200 osób. Wyczyn przewyższający nawet (bo asfalt jest twardszy od wody) nie tak dawne lądowanie na rzece w wykonaniu amerykańskiego pilota, który również czas jakiś chadzał w glorii sławy.
Zapytałem kilka osób, czy pamiętają nazwisko tamtego kapitana, na której rzece siadał, ilu pasażerom ocalił życie. Nikt nie wiedział. Może w USA pamiętają swego bohatera lepiej. Ja też nie pamiętam, a komputer dziś akurat się zbiesił i melduje mi, że przeglądanie internetu jest niemożliwe, a powody mogą być różne. W internecie ponoć można znaleźć wszystko, tylko nie zawsze wtedy, kiedy się tego szybko potrzebuje. Zresztą ten debilny geniusz zwany komputerem ma swoją hierarchię wartości. Ostatnio zażądałem spisu państw - członków Unii Europejskiej i pierwsze dziesięć haseł, które ujawnił, to były oferty sex shopów zachwalających różne modele sztucznych członków.

Nie zdołałem też odnaleźć nazwiska tego Dolnoślązaka, którego niedawno nagrodzono za granicą za wynalazek związany z polem siłowym, który może np. ograniczyć skutki kraks samochodowych, a także być przydatnym na polu bitwy. W kraju przez kilkanaście lat wynalazca nie zdołał nikogo zainteresować swoim pomysłem; traktowano go jak maniaka, który naczytał się za dużo literatury s.f. Niby nasze specsłużby trochę koło tego chodziły, ale raczej niemrawo. Dopiero cudzoziemcy orzekli, że TO jest sprzeczne z naukowymi teoriami, ale jednak działa. W internecie znalazłem tekst o eksperymentach Anglików w podobnej dziedzinie, ale o naszym rodaku - cisza.
Bohaterowie są albo zmęczeni, albo szybko zapominani.

Dawno temu red. Bratkowski bardzo źle ocenił wiedzę gromadzoną w polskich encyklopediach i leksykonach. Ich autorzy, twierdził krytyk, "po znajomości" umieszczali w owych krynicach mądrości każdego grafomańskiego poetę lub trzeciorzędnego literata, natomiast omijali inżynierów, konstruktorów i budowniczych o wybitnych nieraz osiągnięciach.

Tzw. szeroka publiczność oczywiście woli tematy lekkie, łatwe, przyjemne i dowcipne, bo fizyka jądrowa jest dostępna niewielu, a teorię względności rozumie podobno tylko kilka osób, więc po co się męczyć.

Dlatego za rok o tej porze pewnie będziemy pamiętali, że wrona to taki niesympatyczny ptak, a nie wybitny specjalista od latania, a tematem dyskusji narodowych będzie najnowszy narzeczony pani Foremniak lub nagły zwrot akcji w serialu "Kiepsko-polscy".

Skoro jednak właśnie teraz objawił nam się rodak, zasługujący na miano bohatera, dzięki stalowym nerwom i wielkiemu profesjonalizmowi, nie zamęczajmy go głupawymi komentarzami. Już słyszałem i czytałem opinie, że właściwie to tylko zrobił swoje, czyli nic nadzwyczajnego.

Może i polski barak był najweselszy w całym obozie, ale się skończył. Natomiast polskie piekło jest nieśmiertelne i beznadziejnie smutne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska