MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kuriozalna historia w Krakowie. W upale zatrzasnęli pacjenta w karetce. Przez szybę patrzyli, czy oddycha. Syn mężczyzny wybił szybę

BCA
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Archiwum Polska Press
W upalny dzień doszło w Krakowie do dramatycznej sytuacji. Chory na nowotwór mężczyzna został zatrzaśnięty w karetce, która przyjechała zabrać go do hospicjum. Jedni mówią, że leżał tam prawie godzinę, inni, że 15 minut. Ratownicy czekali na przywiezienie zapasowych kluczyków, a syn pacjenta wybił szybę w ambulansie, żeby otworzyć pojazd. Sprawę jako pierwsze opisało Radio ZET.

To niebezpieczne wydarzenie, z ubiegłego tygodnia, z zamkniętym człowiekiem w nagrzanym ambulansie zrelacjonował reporter Radia ZET - tu link do tekstu. Mieszkańcy jednego z krakowskich osiedli poinformowali go, że kierowca przez nieuwagę zatrzasnął drzwi do samochodu razem z kluczykami. Było to tak nieszczęśliwe, że w pojeździe leżał pacjent gotowy do transportu, a panował upał, temperatura sięgała prawie 30 stopni Celsjusza.

Śrubokrętem otwierali ambulans

Pacjenta mieli przetransportować do hospicjum dwaj pracownicy prywatnej medycznej firmy EMERGENCY24. Kierowca zatrzasnął pojazd z pacjentem i kluczykami w środku. Potem próbował śrubokrętem otworzyć ambulans, ale bezskutecznie. Z relacji radia ZET wynika, że dzwonili do współpracowników z prośbą o przywiezienie zapasowych kluczyków do karetki. Tymczasem zbierający się wokoło mieszkańcy osiedla oraz jego syn domagali się, żeby mężczyźni z obsługi karetki wybili szyby i uruchomili pojazd.

Nagrali nawet filmy i przedstawili reporterowi radia o tym, jak jeden z pracowników firmy EMERGENCY24 mówi do kolegi: "Wojtek, zostaw to, bo będziesz musiał płacić."

Radiowcy wskazują, że mają też filmiki z nagraniem pokazującym, jak mężczyzna przez okno obserwuje pacjenta i zapewnia zebranych wokół ludzi: "Oddycha, tak że jest dobrze. Oddycha, bo się klatka [piersiowa – przyp. red.] podnosi."

Syn pacjenta wybił szybę

W końcu ludzie chcieli wzywać policję, wtedy kierowca ambulansu postanowił wybić szybę, ale wyręczył go syn pacjenta. Wziął leżącą w pobliżu deskorolkę i wybił szybę. Dzięki temu ratownicy mieli dostęp do pacjenta. Obserwatorzy relacjonowali, że chory mężczyzna był w karetce od godz. 8.55 do 9.40.

Właściciel firmy EMERGENCY24 Maciej Maria Kisiel Dorohinicki wypowiedział się dla Radiem ZET. - Po rozmowie z pracownikami potwierdził, że miała ona miejsce. Ale według jego wersji pacjent był zamknięty w karetce nie dłużej niż 15 minut - relacjonowali reporterzy radia.

Uwagi dla pracowników obsługi karetki

Przyznał, że czuje się odpowiedzialny za to, co się stało. Co do pracowników obsługujących karetkę przyznał, że nie są ratownikami medycznymi, ale realizują tzw. transport zwykły pacjentów.

– Na pewno zaproszę na rozmowę wszystkich moich pracowników. Trzeba podjąć jakieś środki zaradcze. Oni nie mogą się bać wybić szyby. Życie ludzkie jest wartością najwyższą i tutaj nie ma w ogóle nad czym się zastanawiać – powiedział dla Radia ZET Dorohinicki.

Spółka EMERGENCY 24 nie ma zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na używanie sygnałów uprzywilejowania w ruchu drogowym, tym razem jednak z pacjentem z nowotworem odjechała na sygnale. - Kierowali się stanem wyższej konieczności - tak tłumaczono.

Wypadek na autostradzie A4 pod Krakowem. Zderzenie trzech po...

Fala upałów w Polsce. Będzie bardzo gorąco

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska