Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kurczab-Redlich: Rosja to przewidywalny kraj. Wygra Putin

Katarzyna Kaczorowska
Krystyna Kurczab-Redlich, autorka biografii Władimira Putina „Wowa. Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina” nie tylko o tym, czy w Rosji możliwa jest demokratyczna zmiana. - Putina może obalić tylko pałacowy zamach stanu - mówi autorka biografii prezydenta Rosji, wieloletnia korespondentka TVP w tym kraju.

Rosja to przewidywalny kraj?

Tak. Scementowany dyktaturą. Od 18 lat rządów Putina państwowe media są opanowane przez administrację kremlowską. Nie ma niezależnej telewizji. Jest kilka gazet, w tym jedna poważna opozycyjna, ale ani nie mają takiego zasięgu, ani nie mają takiego wpływu na Rosjan jak najważniejsze programy państwowej telewizji. Od roku 2000 w Rosji zamiast informacji króluje propaganda. To prawdziwa maestria. I prawdę mówiąc, nie ma w tym nic dziwnego, jeśli się wie, że dezinformacja jest jedną z głównych dziedzin, którymi zajmuje się każda służba wywiadowcza.

A Władimir Putin jest człowiekiem służb, z których podobno nigdy się nie wychodzi.

Tak, jest człowiekiem KGB, ale nie on jeden. Jewgienij Primakow, premier Federacji Rosyjskiej w latach 1998-1999, pracował dla wywiadu i między innymi w czasie zadań agenturalnych zbliżył się do Saddama Hussaina. Siergiej Stiepaszyn, kolejny prominentny polityk rosyjski, był nie tylko dyrektorem Federalnej Służby Bezpieczeństwa czy Ministrem Spraw Wewnętrznych, ale też brał udział w operacjach specjalnych w Afganistanie, Górskim Karabachu czy Abchazji. Jednak Władimir Putin, o czym piszę w swojej książce, jest człowiekiem unikalnym. I nie chodzi tu o inteligencję, ale o bezwzględność i cynizm, które zasługują na nagrodę Nobla, gdyby za cynizm taką nagrodę przyznawano.

Na czym polega dezinformacja, którą karmi się Rosjan?

Przedstawia im się inny świat niż ten, jaki istnieje w rzeczywistości. W tym świecie Rosja jest jedynym krajem walczącym o pokój. To Rosja broniła swoich obywateli przed strasznymi Czeczenami na przykład. Nie istnieje w powszechnej świadomości społecznej wiedza, że terror, z którym walczył Putin, był tak naprawdę przez niego samego inspirowany.

Mówi pani o zamachu w Wołgodońsku w 1999 roku, który stał się pretekstem do drugiej wojny czeczeńskiej?
Nie tylko. To też zamachy w Bujnaksku i Moskwie, które były zaplanowaną prowokacją. Atak terrorystyczny na teatr na Dubrowce z tragicznym w skutkach odbiciem zakładników też. Zginęły wtedy 173 osoby, z czego aż 133 to zakładnicy – opisałam jak do niego doszło, bo sam akt terrorystyczny miał miejsce w październiku 2002 roku, ale przygotowania zaczęły się w lutym… Podobnie było z zamachem na szkołę w Biesłanie. Więc wracając do dezinformacji – cały czas mówi się Rosjanom o tym, że są otoczeni przez wrogów, Czeczenów, Gruzinów, Ukraińców, a teraz ISIS i Syryjczyków, oczywiście fundamentalistycznych. Ale trzeba też wiedzieć, że wszędzie, na Ukrainie, w Gruzji czy teraz w Syrii, Putin, który – dodajmy – ani razu nie został wybrany legalnie na prezydenta – tak naprawdę wcale nie walczy z Ukraińcami, Gruzinami czy Syryjczykami.

A z kim?

Ze Stanami Zjednoczonymi, które są głównym wrogiem Rosji. Taki jest przekaz. To USA wszędzie organizują opór wobec legalnych władz, oczywiście tych związanych z Kremlem.

Permanentna zimna wojna?

Tak. To jest zimna wojna, w której walczy tylko jedna strona. I dlatego jeśli pyta pani, czy Rosja to przewidywalny kraj, odpowiadam, że tak, przewidywalny. Przekonanie Rosjan o tym, że są atakowaną przez wszystkich, a przede wszystkim przez Stany Zjednoczone, twierdzą, jest bardzo głębokie. Mam wypracowania uczniów rosyjskich szkół. Nauczycielka wiedzy o społeczeństwie w klasie maturalnej zadała wypracowanie na temat „Co byście zrobili, gdybyście mieli czarodziejską różdżkę?”. 42 procent odpowiedzi nie zostawia wątpliwości – zniszczylibyśmy Stany Zjednoczone. Taki jest tam stan umysłów w tej chwili.

Trochę jak za Stalina.

Trochę. Ale jest jednak internet i część młodzieży, ta najmłodsza, to ludzie internetu, który nie jest łatwy do spacyfikowania, mimo że – jak podają obrońcy praw człowieka - codziennie blokuje się w nim 244 strony, a na użytkowników się co 6 dni napada, i to często fizycznie. Znajdują oni jednak różne źródła obejścia przeszkód i dla wielu z nich Putin jest starszym, oszalałym panem. Oni go nie cierpią.

Czy jest alternatywa?
Nie ma, bo jeżeli ktoś się nie pokazuje w telewizji to nie istnieje, a opozycję się tam wpuszcza głównie jako chłopca do bicia. Istnieje sekowany przez telewizję Aleksiej Nawalny, człowiek internetu, który jako opozycjonista wypłynął przez swoją fundację walczącą z korupcją.

I sam ma zarzuty korupcyjne.

Udało mu się spektakularnie, zapewne nie bez pomocy niechętnych Putinowi ludzi w służbach specjalnych, wykazać szokujące powiązania korupcyjne Kremla z oligarchami. No i oczywiście postawiono Nawalnemu zarzuty. Że zajmując się handlem kupował taniej, a sprzedawał drożej. Wydawałoby się, że w handlu to podstawa, ale w Rosji to może być kryminał. Nawalnego jednak nie posadzono, bo zrobiłoby to z niego bohatera, lecz bardzo utrudnia się życie i jemu, i jego ludziom, z solidnym biciem włącznie. Jest jeszcze startująca jako konkurentka Putina w elekcyjnej farsie Ksenia Sobczak, ale ona ma raczej przyciągnąć ludzi do urn, ubarwić te wybory, bo wątpliwa jest jej poważna pozycja polityczna.

Tak czy inaczej Putin nie zrezygnuje sam, bo utrata przez niego immunitetu może go postawić przed trybunałami międzynarodowymi jako zbrodniarza wojennego. Z Kremla można go odsunąć tylko rękami jego najbliższych współpracowników.

Pałacowy zamach stanu?

Coś wisi w powietrzu, szczególnie po „krymskich” sankcjach, które bardzo uderzyły w najbogatszych ludzi, czyli tych, którzy są związani z Kremlem. Do tego doszła lista 213 osób, wystosowana przez Kongres USA, gdzie tkwią nazwiska osób nieobjętych sankcjami, ale podejrzanych. Głównie oligarchów, których majątki szacuje się powyżej miliarda dolarów, a więc tych, którzy są blisko Putina. Do tego teraz, po zatruciu w Anglii byłego szpiega rosyjskiego dojdą sankcje brytyjskie. Bliska znajomość z prezydentem, do niedawna jeszcze bardzo cenna, zaczyna być obciążeniem.

Myśli pani o konkretnych ludziach?
Zarówno szef rosyjskich służb specjalnych, jak i minister obrony jeździli do Waszyngtonu szukając możliwości wykreślenia z tej listy. Bo znalezienie się na niej oznacza, że amerykańskie służby mogą prześwietlić czyjś majątek, umowy. A więc dotrzeć do źródeł tych ogromnych pieniędzy, które w wielu przypadkach tkwią np. w narkobiznesie na międzynarodową skalę. Przecież sam Putin w petersburskim merostwie działał jak mafioso uruchamiając specjalny port dla narkotyków z Kolumbii, czy choćby niemiecko-rosyjską firmę SPAG dla prania tych pieniędzy. To jest udowodnione.

Czy to jest rosyjski fenomen – państwo, którego kościec stanowią tajne służby, sięgając i do Ochrany, i do Czeki?

W rosyjskich służbach pracują najbardziej wykwalifikowani ludzie. Lekceważymy teorie spiskowe, ale nawet zwykła dyplomacja to przecież nic innego jak spiski. Rządzenie państwem tak ogromnym i tak poddanym dyktaturze wymagało silnej ręki, czyli służb wła-śnie, warto jednak wiedzieć, że w Związku Radzieckim te służby walczyły z partią komunistyczną o dominację i faktyczną władzę. I walkę wygrały, podporządkowując sobie partię, co nie powinno dziwić przy takich możliwościach działania i narzędziach, jakimi dysponowały. Choćby najsprawniejszym w świecie laboratorium trucizn. Za czasów Jelcyna, które wspominam jako bardzo interesujące i – na miarę możliwości – pozytywne, było inaczej.

Inaczej czyli jak?

To były czasy narodzin demokracji w społeczeństwie zniewolonym, które o demokracji nie miało pojęcia, bo historia mu tego luksusu nie zafundowała, i które się zachłysnęło wolnością. A potem się nią udławiło.

Dlaczego?

Jeżeli nagle można mówić wszystko, a do tej pory nie mo-żna było mówić nic, to okazało się, że można się zgubić w tej wolności. Pojawiło się kilkanaście partii i każda mówiła co innego, więc człowiek dotychczas przyzwyczajony do jednej partii i jednej prawdy tracił o-rientację i chciał znowu, by mu mówiono czarno na białym, co jest dobre, a co jest złe. I dlatego Putinowi tak łatwo jest rządzić społeczeństwem, które w swej prowincjonalnej większości chce, by władza mówiła mu, co ma myśleć i robić.

A może generalnie w państwach dawnego bloku wschodniego obywatele w większości tęsknią za rządami silnej ręki ojca narodu, za paternalizmem władzy i państwa?
Wychowanie w tym systemie pozbawiało obywatela odpowiedzialności. Za siebie samego, ale jeszcze bardziej za państwo. W Rosji za tym idzie przekonanie, że jakikolwiek wybór nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli zapyta pani na ulicy Rosjanina, czy popiera Putina, usłyszy pani: „tak”. A dlaczego? „Bo wszystko jedno jak będę głosować, on i tak będzie u władzy”. Panuje powszechne przekonanie, że mój głos nic nie znaczy i jako obywatel jestem nikim. Poczucie obywatelskości nie zdążyło się w Rosji rozwinąć. Tam ludziom do głowy nie przyjdzie, że mogliby wziąć odpowiedzialność za własną rozwaloną drogę, a co dopiero za państwo. Przecież odpowiedzialność za budowę drogi bierze – tak naprawdę – Władimir Władimirowicz Putin, który także broni nas przed faszyzmem ukraińskim, gruzińskim, państwem islamskim, czyli przed Stanami Zjednoczonymi, bo one stoją za tym wszystkim. Stąd przekonanie, że państwa nie musi się budować, państwo należy bronić – i to jest fundamentem władzy Putina. Czy pani wie, że udział Rosji w gospodarce światowej jest mniejszy, niż 18 lat temu, indyjska gospodarka rośnie rocznie o 7 procent, czyli tyle, ile rosyjska przez 10 ostatnich lat, a rosyjska a wydajność pracy w ciągu ostatnich sześciu lat wzrosła o cztery setne?! W Rosji są słabe instytucje samorządowe, nie istnieje taka obywatelskość na najniższym poziomie, jaką udało się zbudować w Polsce. Ludzie są zdani na siebie, co widać szczególnie po jakimś kataklizmie jak na przykład powódź; wiedzą, że nie mogą liczyć na państwo, więc natychmiast się organizują i sami sobie pomagają. To tworzy już pewne wspólnoty.

Ale czy to znaczy, że jest jakaś nadzieja na zmianę sytuacji, w tych ludziach na przykład?

Raczej słaba, choć na takich małych organizacjach bazuje Nawalny. Komitet stworzyły organizacje, które go popierają i mimo że nie jest dopuszczony teraz do wyborów prezydenckich, to i tak poparcie dla niego, szczególnie wśród młodych, jest duże.

Czy z rosyjskiej perspektywy Polska to jest w ogóle jakiś problem?
Był czas, kiedy Polska bardzo denerwowała Putina - wiązało się to z naszym poparciem dla Ukrainy w okresie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i Pomarańczowej Rewolucji, która Putina straszliwie przestraszyła. Każde działanie popierające Ukrainę było dla niego wrogie i wtedy musiał się liczyć z Polską. To był 2004 rok i pierwszy Majdan. I lata w 2013-2014, gdy znaczący politycy mocnej wtedy na arenie międzynarodowej Polski poparli drugi Majdan, a przecież jego pacyfikacją kierował wysłannik Putina, Surkow. Kiedy dzisiaj rezygnujemy ze wsparcia Ukrainy, kiedy dajemy się podzielić i wciągnąć w – według mnie inspirowane przez Kreml – animozje między Ukraińcami i Polakami, kiedy potęgujemy spory historyczne, to jawnie działamy na rękę Putinowi wbrew polskiej racji stanu. Obecne władze powodowane krótkowzrocznym wewnętrznym interesem grają na jego polu wprowadzając przy okazji elementy putinowskiej dyktatury: przejęcie mediów państwowych i totalnej w nich dezinformacji, przejęcie sądów, przygotowywanie „specjalnych”wyborów samorządowych, fałszowanie historii w ramach upatriotycznienia nacji, popieranie ruchów narodowych ocierających się o faszyzm, itd.

W lutym na Zakarpaciu dwóch Polaków ze skrajnie prawicowej organizacji Falanga próbowało podpalić węgierski konsulat. Adrian M. z Krakowa i Tomasz Rafał Sz. z Bydgoszczy uczestniczyli w działaniach wojennych w Donbasie po stronie separatystycznych Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej…
Ale bezczeszczenie ukraińskich pomników w Polsce też nie zawsze jest dziełem rąk Polaków, tylko tajemniczych sprawców, których jakoś nie można odnaleźć. A polska prokuratura najczęściej w biciu Ukraińców czy innym ich prześladowaniu często nie znajduje polskiej winy.

Pomiędzy dwoma Majdanami jest też katastrofa smoleńska, która zmieniła polską sytuację polityczną. Pytanie, czy zmieniła też relacje polsko-rosyjskie. Są politycy w obozie rządzącym przekonani, że w Smoleńsku miał miejsce zamach.

Z punktu widzenia praktyki zamach jest taką bzdurą, że Rosjanie nie mogli brać go pod uwagę. I zadają pytanie, które zresztą ja też zadaję od początku: komu miałby przynieść korzyści największy w świecie zamach terrorystyczny dokonany – czego się nigdy nie robi – na własnym terytorium, którego ofiarami pada 96 osób, a celem miałaby być jedna – prezydent Lech Kaczyński? Przy wszystkich zbrodniach Putina, o których dokładnie piszę w książce i przy jego ofiarach, które zapełniłyby cmentarz, rozprawienie się z prezydentem Kaczyńskim byłoby proste do przeprowadzenia, jeżeli leżałoby w interesie prezydenta Rosji. Ale Władimir Putin nie uważał Lecha Kaczyńskiego za poważnego przeciwnika. Spotkanie antyrosyjskich liderów w obronie Gruzji miało swoje znaczenie, ale to naprawdę nie jest to miejsce na mapie, które mogło spowodować wielką aferę międzynarodową. A po drugie, to Polacy domagali się lądowania na lotnisku w Smoleńsku, czego odmawiali im Rosjanie, i to na skutek spóźnienia Lecha Kaczyńskiego samolot wyleciał z Warszawy, kiedy już nad Smoleńskiem pojawiła się mgła. Przypomnijmy, że dopiero wtedy, kiedy lądowanie stało się sprawą wagi państwowej, a jego odmowa mogła obrazić prezydenta Polski, Rosjanie udostępnili nam ten kurnik zwany lotniskiem w Smoleńsku. Cały związek przyczynowo-skutkowy wskazuje na katastrofę, a z punktu widzenia Rosjan wszystko jest tak bardzo pozbawione racjonalności, że oni się tym poważnie nie zajmują. Co więcej, obserwując Putina od 1998 roku, kiedy zaczęłam zajmować się sprawami czeczeńskimi, mogę powiedzieć, że jego przerażenie było wtedy autentyczne. Rzadko bywa tak spontaniczny, jak wtedy, 10 kwietnia w Smoleńsku. Wszystko co potem nastąpiło, to skutek rosyjskiego bardaga pomieszanego z polskim bałaganem, przerażenia polskich i rosyjskich władz oraz ogromnego pośpiechu przy identyfikacji zwłok. Ale teraz w sprawach rosyjsko-polskich mamy nową sytuację. Moim zdaniem dużo bardziej niebezpieczną.

To znaczy?

Służby rosyjskie albo są genialne i działają na podświadomość naszych polityków, albo to jest coś więcej.

Czyli co?

To, o czym już wspominałam, a co wygląda na realizację polskiego scenariusza coraz przychylniejszego Kremlowi, a coraz bardziej wrogiego Unii Europejskiej i Zachodowi w ogóle. Gdy oglądam Wiadomości TVP lub czytam „paski” w TVP Info czuję się jakbym była w Rosji.

Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina

„Najbardziej sensacyjna biografia roku. Historia życia Władimira Putina, którą czyta się jak kryminał. Znakomita autorka, znawczyni problematyki rosyjskiej ujawnia nieznane na ogół fakty z życia prezydenta Rosji. Skąd wziął się w KGB, czy rzeczywiście wygrywał wybory, jak naprawdę rozpoczął wojnę w Czeczenii i na Ukrainie, jakie ma związki z Al-Kaidą i tzw. Państwem Islamskim, jak wiele osób wysłał na cmentarz; jakim był mężem, jakim jest ojcem i czy czuje się samotny?” - tyle można się dowiedzieć z zapowiedzi książki wieloletniej korespondentki Telewizji Polskiej w Rosji Krystyny Kurczab-Redlich.
To rzeczywiście jest lektura fascynująca, bo pozwala czytelnikowi wejść w świat zupełnie mu nieznany. Bo co tak naprawdę wiemy o Rosji pojelcynowskiej, o intrygach, jakich nie powstydziłby się carski dwór, o skrytobójstwach, czy wreszcie o zamachach, które stały się uzasadnieniem do działań wojennych? Krystyna Kurczab-Redlich prowadzi nas przez rosyjskie tajemnice i meandry tamtejszej polityki kreowanej przez Putina nie tylko ze znawstwem, ale przede wszystkim z nerwem, który nadaje jej książce wyjątkowy charakter. Polityk, który przejął schedę po Borysie Jelcynie, jest jednym z tych ludzi, którzy czy nam się to podoba czy nie, odcisnęli swoje piętno również na sytuacji w Polsce. I choćby dlatego po tę książkę koniecznie trzeba sięgnąć. Warto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska