Na placu handlowym Targpiastu poprzeczne miejsca parkingowe wyznaczone są dla samochodów dostawczych, którymi towar przywożą producenci. Dzięki temu sklepikarze mogą łatwo podjechać, zapakować towar do samochodu i zawieźć np. do osiedlowego sklepiku.
Dostawcy, którzy przyjeżdżają z miękkimi owocami: maliną, śliwką, wiśnią czy czereśnią, nie kryją oburzenia. Nie mają gdzie zaparkować, bo inni sprzedający blokują im przez cały dzień miejsca samochodami osobowymi. - Staramy się sprzedawać z pasa dla kupujących, ale ochrona placu nas stamtąd przegania - skarżą się sprzedawcy.
Na Targpiaście nie jest to problem nowy. Pojawia się w okresie największego ruchu na rynku owocowym, czyli w czerwcu i w lipcu. W tym roku problem osiągnął jednak niespotykana dotąd skalę. – Od trzydziestu lat handluję, ale takiej sytuacji nie pamiętam – mówi rozgoryczony pan Bolesław, jeden z handlujących na Targpiaście.
Według części sprzedawców, za ich kłopotami stoją właściciele dużych wytwórni, którzy blokują miejsca samochodami osobowymi, z których nikt nic nie sprzedaje. Stoją one w tym miejscu przez całą dobę, a właściciele podjeżdżają wieczorem, przestawiają samochód i w jego miejsce stawiają auto dostawcze, z którego handlują owocami w momencie najbardziej nasilonego ruchu na targu, czyli po godzinie 18. W ten sposób blokują w ciągu dnia stanowiska innym dostawcom.
Kierownictwo placu twierdzi, że stara się kierować handlarzy stających na pasie dla odbiorców towaru na wolne miejsca do handlowania. Jednak dostawcy czereśni czy śliwek z rozgoryczeniem stwierdzają, że są stawiani po drugiej stronie placu, wśród ogórków i ziemniaków, gdzie nie są w stanie sprzedać swojego towaru. - A przecież nie przyjeżdża się na targ, żeby sobie postać - mówią zdenerwowani producenci owoców.
- Problem jest sezonowy i pojawia się każdego lata – mówi Adam Iwanków, jeden z zarządzających placem targowym. - Nie możemy jednak odmówić wydania biletu osobie, która za niego płaci. Widocznie stać ją na zajmowanie miejsca przez całą dobę – dodaje.
Podkreśla też, że nie może być mowy o powiększeniu przestrzeni placu, bowiem mamy do czynienia z problemem, który przestaje istnieć po kilku tygodniach, kiedy sezon na truskawki i następujące po nich czereśnie i maliny, dobiega końca.
Przedstawiciele spółki Targpiast oficjalnie twierdzą, że nie ma przyzwolenia na takie działania. - Regulamin spółki nie przewiduje rezerwacji miejsc i staramy się z takimi praktykami walczyć – twierdzi Jolanta Rożak-Turowska, prezes Targpiastu. Dodaje, że w razie zastawienia miejsca ochrona ma stosować upomnienia, ostateczną zaś sankcją może być nawet zakaz wjazdu na plac.
Wystarczy jednak wizyta na placu na Obornickiej aby stwierdzić, że rezerwacja miejsc trwa w najlepsze, a mniejsi dostawcy owoców wciąż stają na pasach dla kupujących, bo tylko w ten sposób mogą coś sprzedać. Jeden ze sprzedawców twierdzi nawet, że atrakcyjne miejsca do handlu są wykupowane przez pośredników, którzy za wyższą cenę sprzedają je dużym hurtowniom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?