Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupcy boją się o los giełdy samochodowej w Lubinie

Piotr Kanikowski
Lubińska Giełda Samochodowa ściąga co sobotę 25 tysięcy osób, nie tylko z Dolnego Śląska. Wszystko tu można kupić i sprzedać
Lubińska Giełda Samochodowa ściąga co sobotę 25 tysięcy osób, nie tylko z Dolnego Śląska. Wszystko tu można kupić i sprzedać Piotr Krzyżanowski
Plany starostwa wywołały popłoch wśród handlarzy. Czy największa giełda na Dolnym Śląsku zniknie?

Lubińskie starostwo zamierza z początkiem przyszłego roku rozpocząć budowę hali sportowo-widowiskowej w sąsiedztwie stadionu Zagłębia Lubin.

Projekt jest piękny. Wśród miejscowych kupców budzi jednak wściekłość, a nie zachwyty. Boją się, że przez tę inwestycję stracą miejsca pracy. Działka, na której władze powiatu planują budowę, stanowi bowiem część największego targowiska na Dolnym Śląsku: Lubińskiej Giełdy Samochodowej. Co sobotę na zakupy przyjeżdża tu 25 tysięcy ludzi. Dzięki nim tydzień w tydzień giełda daje chleb 500 rodzinom. Po KGHM Polska Miedź SA to największy pracodawca w Lubinie.

Hala zajmie ułamek gruntów wykorzystywanych przez giełdę. To plac, na którym handluje się głównie psami. Ale kupcy traktują tę budowę jak wypowiedzenie wojny.
- Bo starostwo nas tutaj nie chce i szuka sposobów, aby giełdę przepędzić - uważa Małgorzata Bilica, właścicielka otwieranego na soboty baru, w którym handlarze i klienci mogą się napić kawy lub zjeść coś ciepłego.

Jak 21 innych bufeciarzy, Małgorzata Bilica dostała z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego wezwanie do rozebrania pawilonu. W 2006 roku starostwo zawiadomiło inspektora, że postawiono je nielegalnie. Rzeczywiście, właściciele barów mieli tylko zgodę zarządcy terenu - klubu sportowego MKS Zagłębie Lubin. Nie wiedzieli, że powinni uzyskać też pozwolenie na budowę ze starostwa.

Żeby w miejsce starych legalnie postawić nowe pawilony, MKS musiałby podciągnąć do barów przyłącza. Zamierza to zrobić do czerwca 2010 roku. Kupcy zabiegają więc, by do tego czasu nadzór budowlany przymknął oko na samowolę i nie nękał ich karami za niewykonanie rozbiórki.
- Jak rozbierzemy pawilony, to zostaniemy przez rok bez pracy i bez środków do życia - mówi Małgorzata Bilica. - A giełda bez gastronomii nie przetrzyma zimy i padnie. Bo kto przyjedzie na handel w mrozie, jeśli nie będzie mógł na miejscu zagrzać się i coś zjeść? Może o to chodzi starostwu...

Wiesław Kozub to inspektor nadzoru budowlanego w Lubinie. Jest powiatowy tylko z nazwy, bo nie podlega starostwu, ale wojewodzie. Wiesław Kozub wyjaśnia, że nie może przymknąć oczu na przestępstwo.

Wicestarosta Piotr Czekajło starał się wytłumaczyć kupcom z giełdy, że powiat nie ma wobec nich złych zamiarów.
- Hala nie zagraża giełdzie - mówi. Wybudowanie tego obiektu jeszcze bardziej ożywi ten teren.
- Prezydent nie dopuści, aby zlikwidować 500 miejsc pracy - deklaruje rzecznik urzędu miasta Krzysztof Maj.


Największa na Dolnym Śląsku

Lubińska Giełda Samochodowa zajmuje 18 hektarów wokół stadionu.
90 procent z 1400 stanowisk jest zarezerwowane na stałe. Z ponad tysiąca aut wystawianych na sprzedaż co tydzień nowych właścicieli znajduje ok 40-50. Po każdej giełdzie śmieciarki wywożą z placu targowego od 5 do 10 ton śmieci. Dochód MKS z jednej giełdy wynosi ponad 100 tysięcy złotych.
Kupcy mają z MKS-em umowy zezwalające na działalność do grudnia 2012 roku. Lubin ma szansę zostać centrum pobytowym na Euro 2012. Wtedy - choć trudno to sobie wyobrazić - będą musiały jakoś obok siebie koegzystować gigantyczne i obskurne targowisko ożywające co sobotę oraz nowoczesny kompleks sportowy z Dialog Areną i futurystyczną halą sportową w kształcie spodka, którą zbuduje starostwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska