W sobotę zamknięto parking na tyłach opery. Najbardziej ucierpieli właściciele autokarów turystycznych. Czują się oni wypychani poza centrum miasta. Niestety, zmiany w przepisach zwiastują radykalne ograniczenia niemal dla wszystkich kierowców - z wyjątkiem tych, którzy mają samochody jeżdżące na prąd.
Opera wypowiedziała umowę firmie prowadzącej parking, ponieważ w tym miejscu przygotowuje plenerowe widowisko Nabucco, które odbędzie się pod koniec miesiąca. Potem przyjdzie pora na inwestycję (nowe zaplecze instytucji), więc nie będzie już tam parkingu.
- Spektakl stanowi symboliczny kamień węgielny. Rozpoczęcie prac, zgodnie z przewidywaniami, ma nastąpić w czerwcu. Obecnie trwa postępowanie przetargowe - informuje Olaf Gibowski z Opery Wrocławskiej.
Tym samym kierowcy stracili 80 miejsc parkingowych w centrum. Najbardziej ucierpieli kierowcy turystycznych autokarów, których na parkingu przy operze nie brakowało. Mogło się tam zmieścić 15 autokarów. Postój kosztował 5 zł za godzinę i 65 zł za dobę.
Urzędnicy pilotom wycieczek i turystom proponują parkowanie przy Stadionie Miejskim - około 8 km od centrum miasta. Tam, przy al. Śląskiej i ul. Pilczyckiej, znajdują się największe parkingi dla autokarów, mogące pomieścić 180 pojazdów. Przewodnicy, mówiąc o tym rozwiązaniu, pukają się w głowę z dezaprobatą.
- To jeden z głupszych pomysłów. Kierowca autokaru, aby tam zaparkować, musi przejechać Legnicką i Lotniczą, które z reguły w godzinach szczytu są zakorkowane. A wycieczki po Wrocławiu jeżdżą przecież także w godzinach szczytu - zauważa Bronisław Zathey, wrocławski przewodnik.
W centrum dominują parkingi przystankowe, na których kierowcy mogą stać z reguły od 15 do 30 minut. Jest ich 80. Miejsc, gdzie autokary mogłyby czekać na turystów jest niewiele. W centrum wycieczki znajdą tylko 18 bezpłatnych miejsc postojowych bez ograniczeń czasowych - 14 przy Wybrzeżu Słowackiego pod urzędem marszałkowskim i cztery przy ul. kard. Hlonda przy Katedrze. Jest jeszcze 29 miejsc przy ul. Purkyniego przy Panoramie Racławickiej. Tam jednak za godzinę trzeba zapłacić 29 zł.
Bezpłatne miejsca znajdziemy poza centrum - dwa przy ul. Śleżnej i sześć przy ul. Mickiewicza, w pobliżu Hali Ludowej. Miasto zaprasza kierowców autokarów do parkowania głównie przy Stadionie Miejskim. Czeka tam 180 miejsc. To jednak aż 8 km od centrum.
- Nie można wysyłać autokarów tak daleko od zabytków. Powinny czekać na turystów maksymalnie w odległości 3 kilometrów - mówi wrocławski przewodnik Bronisław Zathey.
Dodaje, mamy bardzo dużo grup turystów niepełnosprawnych lub o ograniczonej mobilności, np. osób starszych. - Dla nich autokary powinny podjeżdżać nawet w rejon Rynku.
Wzorem powinien być parking w Pradze: w centrum, z bufetem szybkiej obsługi, myjnią i stacją benzynową, a do tego jest niedrogi.
- Kierowca autokaru na parkingu przystankowym płaci około 100 koron (ok. 17 zł - przyp. red.), za tą cenę jedzie na duży parking i może tam czekać na turystów. To zaledwie dwa kilometry od najważniejszych zabytków - mówi Zathey.
Podobnie jest w Krakowie, gdzie autokary czekają na turystów tuż przy nabrzeżu Wisły, niemal pod samym Wawelem.
Miasto w najbliższym czasie zagospodaruje siedem dodatkowych miejsc - dwa na postój czasowy przy ul. Ofiar Oświęcimskich i pięć bez ograniczeń czasowych przy Wybrzeżu Słowackiego. Na wniosek PTTK jeszcze w tym roku ma zostać przebudowana zatoka autobusowa przy ul. Białoskórniczej, aby stawać mogły na niej autokary turystyczne.
KTO JESZCZE NIE WJEDZIE CO CENTRUM – CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Być może wkrótce zaparkować w ścisłym centrum nie będą mogli także kierowcy osobówek. Pod koniec kwietnia Rada Osiedla Stare Miasto zaapelowała o utworzenie Staromiejskiej Strefy Ograniczonego Parkowania, która miałaby obowiązywać w obrębie ulic: Grodzkiej, Piaskowej, Świętej Katarzyny, Kazimierza Wielkiego i Nowego Światu.
Pomysł zakłada, że 60 proc. wszystkich miejsc parkingowych w ścisłym centrum Wrocławia byłoby przeznaczonych wyłącznie dla mieszkańców strefy płacących podatki we Wrocławiu. Sprawą mają teraz zająć się miejscy radni.
Jeszcze większe możliwości w ograniczaniu wjazdu do centrum daje podpisana w lutym przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa o elektromobilności, która daje prawo władzom miast do tworzenia stref niskoemisyjnego transportu. Ograniczony dostęp mogą mieć auta na benzynę, a jeszcze bardziej prawdopodobne, że na olej napędowy. Jeśli strefa zostanie wprowadzona, wjedziemy do centrum Wrocławia tylko za opłatą (do 25 zł za dzień). Za jej brak grozić ma wysoki mandat - aż 500 zł.
Urzędnicy na razie nie przymierzają się do wprowadzenia zakazów, ale otwarta furtka już jest. Magistrat próbuje usunąć auta z centrum, budując parkingi park&ride (parkuj i jedź). Tych jest jednak mało - nieco ponad 1 tys. miejsc. W tym roku powstanie kolejne 600 miejsc w 8 lokalizacjach. Do 2020 r. przybędzie w sumie 1600 miejsc, także przy stacjach kolejowych i ul. Kromera. To jednak kropla w morzu potrzeb. Dla porównania w Warszawie tylko jeden parking przy stacji metra Młociny może pomieścić prawie 1 tys. aut.
Pozostają parkingi płatne - np. kubaturowe. Z nich jednak nie mogą korzystać kierowcy aut na gaz, a jest ich coraz więcej. Obecnie co siódme.
Problem sam się nie rozwiąże. We Wrocławiu i ościennych powiatach zarejestrowanych jest ok. 540 tys. aut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?