Kto jest głównym graczem na scenie politycznej? Piotr Zaremba analizuje układ sił po wyborach parlamentarnych 2019
Mateusz Morawiecki, wygrany, ale osłabiony
Ciężko pracował w kampanii i oczekiwał nagrody. Tymczasem zaraz po wyborach politycy Solidarnej Polski posunęli się do kwestionowania jego kandydatury. Wysunęli przeciw niemu Mariusza Błaszczaka, który jest pupilem Kaczyńskiego. Uważa się, że Błaszczak zostanie marszałkiem Sejmu, a to tylko licytacja, by wycisnąć więcej stanowisk dla ludzi Ziobry w nowym układzie. Niemniej nie wzmacnia to Morawieckiego na starcie.
Pytanie, czy będzie w stanie ułożyć nowy rząd pod siebie. I choćby pozbyć się niechcianych ministrów, np. Krzysztofa Tchórzewskiego. Jak mają wyglądać jego relacje z Ziobrą? A z Mariuszem Kamińskim, który aspiruje do roli szefa nowego superresortu bezpieczeństwa?
Sam Kaczyński traktował premiera w sposób specyficzny. Dopuścił na początku kampanii do spekulacji o własnym premierostwie. Pozwalał na pomijanie Morawieckiego w spotach wyborczych - wpływ na to mieli wrogowie premiera w sztabie - Anna Plakwicz i Piotr Matczuk, a także na wyciszanie go w materiałach TVP. Chciał, aby równoważyła go frakcja Ziobry i Szydło. A potem jednak wychwalał go i zapowiadał, że będzie rządził równie długo jak Cyrankiewicz.
Największe wątpliwości Morawiecki wzbudził w nim, kiedy z rządu odchodziła minister finansów Teresa Czerwińska. Pojawiło się pytanie, czy rząd udźwignie takie brzemię wydatków wynikłych z wyborczych obietnic. Potem szef rządu umiał go uspokoić. I przekonać, że nikt nie poradzi sobie z kuglowaniem finansami tak jak on. Premier budził też podziw prezesa jako zręczny negocjator na arenie międzynarodowej. Trudno sobie w tej roli wyobrazić Beatę Szydło czy Mariusza Błaszczaka.
Dziś Mateusz Morawiecki stał się dla wielu wyborców głównym symbolem dobrej zmiany. Kiedy Ziobro zaczął go podkopywać, Kaczyński musiał na niego postawić. Jakie będą ich dalsze relacje, trudno przewidzieć. Niczego prezes PiS tak się nie obawia, jak perturbacji gospodarczych. Bankowiec zmieniony we wrażliwego społecznie polityka może tu równie dobrze odegrać rolę cudotwórcy jak kozła ofiarnego. Ale też niełatwo będzie znaleźć dla niego następcę.