Faktycznie, w nowym programie widać wszystko z detalami, ale nie to jest zdaniem komentatorów najgorsze. Angielski pierwowzór programu, czyli „Naked Attraction”, został pomyślany jako sposób na przełamywanie tabu i uzmysłowienia ludziom, że ludzkie ciało jest zazwyczaj dalekie od doskonałości i w niczym nie przypomina poprawianych obrazków, od których roi się w internecie. Wybierając partnera czy partnerkę na randkę, uczestnicy programu zazwyczaj komplementują kandydatów, skupiając się na tym, co ładne i wdzięczne. Na tym, co ich zaciekawia i budzi pozytywne emocje. Wystarczy powiedzieć, że pewna pani wybrała pana z... protezą nogi. Jednym słowem, nagość może sprzyjać akceptowaniu ludzi takimi, jacy są.
Tymczasem w polskiej wersji roi się od chamskich ocen w rodzaju: „on ma za małego penisa” czy „ona ma niesymetryczną waginę”. Jeden z recenzentów skwitował: „Jeśli wstydzicie się tego, że wasz penis skręca w lewo, a jedna pierś jest niżej od drugiej, macie celulit lub zbyt owłosioną klatę, to nie odpalajcie tego programu, bo się załamiecie”. Wychodzi więc na to, że wymowa naszej wersji jest dokładnie odwrotna niż oryginału. Nie sprzyja leczeniu kompleksów, ale ich potęgowaniu, stanowiąc przy tym pożywkę dla przaśnego, wulgarnego humoru.
Przeciwnikom wszelkiej golizny pragnę w tym miejscu przypomnieć, że czasami nie da się od niej uciec. Mieszkańcy Świdnicy mieli niedawno okazję obserwować mężczyznę, który bez żadnego ubrania robił zakupy i spacerował. Ze skąpych informacji udostępnionych publicznie wynika, że nie był to bynajmniej dolnośląski kandydat do programu „Magia nagości”, lecz miejscowy... prokurator. Temida jest ślepa?
Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?