Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto chce kupić Śląsk Wrocław - szejkowie na glinianych nogach?

Jakub Guder
Jakub Guder
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne fot. pixabay
Mohammad Iskandrani, który podpisany jest pod listem Light Electric Car do prezydenta Jacka Sutryka, do spółki dołączył 14 lutego, a więc ledwie pięć dni przed wysłaniem dokumentu. Wcześniej jedynym dyrektorem zarządzającym był Adam Pietrowski, który do Wisły Kraków sprowadził słynnego już Vannę Ly.

W środę napisaliśmy, że powiązana z saudyjskim kapitałem firma Light Electric Car chce zainwestować w fabrykę na Dolnym Śląsku, a jednocześnie jest zainteresowana Śląskiem Wrocław. Rzeczywistość okazuje się o wiele bardziej skomplikowana. Jednym z dyrektorów zarządzających LEC jest Adam Pietrowski.

Pietrowski to menadżer piłkarski, który na przełomie 2018 i 2019 roku wprowadzał do Wisły słynnego już biznesmena Vannę Ly z Kambodży oraz Matsa Hartlinga. Zapewniał wówczas w mediach, że Ly to poważny człowiek, który chce zainwestować w klub 130 mln zł. Ostatecznie do przejęcia nie doszło, bo na konto „Białej Gwiazdy” nie wpłynął przelew, a Ly… miał dostać zawału w trakcie podróży lotniczej.

Dlatego właśnie pojawienie się Pietrowskiego w kontekście Śląska wywołało tyle hałasu.

Na dziś sprawa wydaje się - delikatnie mówiąc - podejrzana. Light Electric Car to spółka zarejestrowana w Berlinie. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku nazywała się Elogium GmbH. Jej dyrektorem zarządzającym był wówczas obywatel Niemiec, niejaki Michael Thomas Rottelbach. Tymczasem - jak wynika ze wpisu Sądu Rejonowego Charlottenburg-Berlin - 17 stycznia zmieniła się nazwa firmy: z Elogium na Light Electric Car. Rottelbacha na stanowisku zastąpił Adam Pietrowski. We wpisie czytamy: „z uprawnieniem do samodzielnego reprezentowania spółki”. Działalność LEC: „Produkcja oraz światowy import i eksport pojazdów elektrycznych”. Kolejny sądowy wpis pochodzi z 14 lutego. Wówczas to jako dyrektor zarządzający dopisany zostaje niejaki Mohammad Ali Iskandrani, urodzony w 1960 roku w Stambule. „Z uprawnieniami do samodzielnego reprezentowania spółki”. Ten sam człowiek podpisuje się pod listem do prezydenta Sutryka, na którym widnieje data 19.02.

W liście podany jest adres mailowy firmy. Piszemy tam wiadomość - pytamy m.in. w jaki sposób LEC powiązana jest z saudyjskim funduszem Public Investment Fund i jaką rolę w firmie pełni Pietrowski. Mail nie zostaje jednak dostarczony. Tak jakby adres nie istniał. Wchodzimy na stronę internetową firmy. Witryna powstała w marcu. Działa tylko strona główna - nie funkcjonują żadne inne podstrony, ani „O nas”, ani „Kontakt”. Jest za to kilka futurystycznie wyglądających aut z lakonicznymi opisami: „Multiple radars, Multiple cameras, High performance laser technology, Ultrasonic sensors, Monitoring 360 view”. Nie można w żaden sposób powiązać firmy z saudyjskim, rządowym funduszem, którym ponoć dysponuje 600 miliardami dolarów.

Ciekawe jest też to, że Pietrowski wciąż blisko współpracuje z Hartlingiem. Przypomnijmy, że po niedoszłym przejęciu Wisły Kraków obaj twierdzili, że Vanna Ly ich oszukał. Akcje klubu miały przejąć wówczas dwie spółki (w stosunku 60 do 40 proc.) - Alelega Luxembourg (Ly) i Noble Capital Partners (Hartling). Interesujące, że Pietrowski działa dziś także w Noble Capital Partners.

Próbujemy skontaktować się z Pietrowskim. Jeden z numerów telefonów, jaki zdobyliśmy, okazał się nieaktualny. Przez popularny portal społecznościowy piszemy do agencji menadżerskiej ABP Sport Management, w której działa polski agent. Ostatni wpis pochodzi tam z lutego 2020 i dotyczy transferu zawodnika do GKS-u Tychy. Ktoś po angielsku odpisuje nam: „Forget it. It’s bullshit. Have a nice evening.”

Jeszcze trudniej namierzyć nam Mohammada Iskandraniego. Jeden z tropów prowadzi do Londynu. Tam 60-letni Iskandrani, obywatel Arabii Saudyjskiej działa w branży medycznej. Udaje nam się nawiązać z nim kontakt na WhatsAppie poprzez turecki numer podany w liście do Jacka Sutryka. Podaje nam swojego maila. W czwartek nie dostaliśmy odpowiedzi.

W piśmie do władz Wrocławia są jeszcze dwa inne numery telefonu do Light Electric Car. Jeden - saudyjski, drugi - brytyjski. Ten brytyjski należy do Raja Lakhy. To m.in. on miał kontaktować się z polską stroną i prosić o pośredniczenie w rozmowach z miastem. Przedstawia się jako dyrektor LEC na Wielką Brytanię i strefę europejską. Lecz Lakha - jak się okazuje - także działa w branży medycznej. Na jednej ze stron internetowych pod artykułem „Licencjonowanie marek sportowych w celu rozwijania swojego biznesu” zamieszcza komentarz, w którym pisze: „Asystuję profesorowi medycyny sportowej, wiodącemu chirurgowi sportowemu. Leczył większość czołowych gwiazd sportu na świecie. (...) Teraz chce założyć kliniki na całym świecie oferujące sportowe usługi medyczne. (...) Jeśli dostrzegasz potencjał, chętnie z tobą porozmawiam”.

Nasz informator twierdzi, że Pietrowski jedynie zainicjował kontakt Saudyjczyków z Polską i że do wizyty inwestorów we Wrocławiu dojdzie jeszcze w czerwcu. Ma także pojawić się ambasador Saad Saleh Al-Saleh.

Tymczasem Jacek Sutryk twierdzi, że poważnych ofert kupna Śląska nie ma, a z ambasadorem Arabii Saudyjskiej nie rozmawiał o Śląsku.

- Te pogłoski o szejkach są zdecydowanie przedwczesne. Jesteśmy oczywiści pytani przez różne podmioty biznesowe, ale od rozmów do podjęcia decyzji jest bardzo daleka droga. Póki co żadna z tych rozmów nie była na tyle poważna, by podjąć taką decyzję. (...) Z ambasadorem Arabii Saudyjskiej nie rozmawialiśmy w ogóle o Śląsku Wrocław - powiedział portalowi wroclawskiefakty.pl.

Współpraca: Piotr Janas

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska