Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSW 59. Mariusz Pudzianowski pobił... ochroniarza Marcina Gortata. Kuriozalna sytuacja przed galą w Łodzi

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Mariusz Pudzianowski
Mariusz Pudzianowski Bartek Syta / Polska Press
To mogła być historia na miarę „Rocky’ego” napisana przez samo życie. W walce wieczoru KSW 59 z Mariuszem Pudzianowskim (14-7) bił się... debiutujący w MMA Nikola Milanović. Jeszcze dzień wcześniej Serb mieszkający od 18 lat w Łodzi jako fan zrobił sobie zdjęcie z Pudzianem. Filmowego happy endu jednak zabrakło. Underdog został zdeklasowany przez najsilniejszego człowieka świata, choć nie bez kontrowersji.

Pierwotnie Pudzianowski miał zmierzyć się z „Bombardierem”, bo tak szerzej znany jest mistrz senegalskich zapasów Serigne Ousmane Dia (2-0). Tuż przed walką okazało się jednak, że olbrzym z Afryki (w piątek wniósł na wagę 151,2 kilograma, o 31 kg więcej od Polaka) zaniemógł i trzeba było awaryjnie szukać jego zastępstwa.

ZOBACZ TEŻ:

- Od godz. 14 to był prawdziwy rollercoaster. Wyglądam przez okno, a tam pogotowie zabiera „Bombardiera” spod hotelu. Raptem trzy godziny przed rozpoczęciem gali dostaliśmy informację, że lekarze go nie wypuszczą ze szpitala i od razu idzie na stół operacyjny. Podchodzi do mnie Martin [Lewandowski, współwłaściciel KSW - red.], zaproponował jako nowego rywala wielkiego chłopa, dwa metry wzrostu, 120 kilo, rekord 4-0. Niech będzie, trudno się mówi, zgodziłem się. Za 1,5 godziny ten gość mówi, że obejrzał kilka moich walk i jednak się rozmyślił - opowiadał po gali Pudzian.

Jak się później okazało, „Pudzilli” przestraszył się Thomas Narmo (4-0), który był na gali pojawił się, by promować swoje starcie z Izu Ugonohem (1-0) na KSW 60. Ostatecznie do walki stanął Nikola Milanović, prywatnie fan KSW i jeden z ochroniarzy Marcina Gortata. Mimo braku doświadczenia w MMA mógł pochwalić się m.in. tytułami mistrza Polski w sambo oraz judo w kat. masters, zdobytymi w 2019 r.

ZOBACZ TEŻ:

Na startującego w mieszanych sztukach walki od ponad 11 lat Pudzianowskiego było to jednak zdecydowanie za mało. Walka trwała 72 sekundy. Milanović miał nawet swój moment. Był blisko obalenia faworyta, w kluczowym momencie Pudzian przytrzymał się jednak siatki. Umknęło to uwadze sędziego, po chwili Polak znalazł się w korzystnej pozycji i ciosami z góry zakończył pojedynek.

Po gali Pudzianowski przyznał, że jest już na ostatniej prostej kariery, ale pozostało mu sił na kilka występów. Zapewniał, że chętnie spotka się z „Bombardierem”, kiedy tylko Senegalczyk wróci do zdrowia.

Walka wieczoru sobotniej gali zdecydowanie rozczarowała. Na pocieszenie kibice dostali prawdziwy koncert w co-main evencie. Sebastian Przybysz (8-2) i Antun Racić (25-9-1) dali fantastyczny pokaz umiejętności. Zwrotów akcji w pojedynku było więcej niż w niejednym filmie sensacyjnym, ostatecznie decyzją sędziów wygrał Polak. Zrewanżował się tym samym za porażkę z grudnia 2018 r. i został nowym mistrzem KSW wagi koguciej.

Trwa głosowanie...

Czy wydarzenia sportowe powinny odbywać się z udziałem kibiców?

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska