Książka została wydana w 2006 roku. Jej tytuł bulwersował od lat. Ale dopiero w ubiegłym roku - po wywiadzie jakiego prezydent Rafał Dutkiewicz udzielił stacji TVN 24 - zainteresowała się nią prokuratura. Policjanci mieli jednak problem ze znalezieniem choćby jednego egzemplarza książki. Z pomocą przyszedł magistrat, który po książkę posłał swojego pracownika. Ten pracownik był jedynym świadkiem w sprawie ale sąd zrezygnował z jego przesłuchiwania. Przesłuchani będą biegli - językoznawca i psycholog, którzy wypowiadali się w śledztwie na temat książki.
Jakie dowody jeszcze sąd zamierza przeprowadzić? Sąd w najbliższych dniach zdecyduje o tym. Można się spodziewać kolejnych ekspertyz być może innych świadków albo sprawdzania na portalach internetowych ile egzemplarzy książki zostało sprzedanych.
Z opinii biegłych, jakie przedstawiła prokuratura, nie wynika by w książce "propagowano faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa". Prokuratura nie powoływała biegłego, który miałby na takie pytanie odpowiedzieć. Na przykład historyka czy eksperta od doktryn politycznych.
- Jestem rozczarowany decyzją sądu - mówił po zakończeniu posiedzenia obrońca Romana Z. mecenas Dominik Wojciechowski. - Po lekturze książki stwierdzam, że nie ma w niej nic, co dawałoby podstawy do oskarżenia jej autora o przestępstwa, które mu zarzucono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?