Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz: Za mocno wciskasz pedał gazu? Idź się wyspowiadać!

Marcin Torz
Janusz Kozyra
Janusz Kozyra Piotr Krzyżanowski
Dziś świętego Krzysztofa, patrona kierowców. O grzechach przez nich popełnianych rozmawiamy z księdzem Januszem Kozyrą z parafii pw. św. Piotra i Pawła w Legnicy, nieoficjalnym duszpasterzem polskich motocyklistów.

Proszę księdza, łamanie przepisów to grzech?
Oczywiście. W życiu powinniśmy kierować się Dekalogiem, a na drodze przepisami. Łamanie ich to grzech. Jeśli kierowca dwukrotnie przekracza dozwoloną prędkość, to naraża życie swoje, swoich pasażerów oraz innych zmotoryzowanych. Powinien się zatem wyspowiadać. Taki kierowca, który pędzi na złamanie karku do kościoła by przystąpić do komunii, igra sobie z Bogiem.

Kierowcy nie rozumieją, że popełniają grzech?
Niestety, wielu nie. Wśród kierowców jest mała świadomość. Ale na szczęście księża coraz częściej o tym mówią podczas mszy. Pojawiają się też wspólne patrole: drogówki i księży.

Przejedziemy zwierzę. Grzech czy nie?
To zależny. W sytuacji, gdy pod koła wbiegnie nam sarna i nie będziemy mieli możliwości wyhamowania, bądź wykonania bezpiecznego manewru, to wtedy nie ma grzechu. Podobnie przecież nie popełniamy grzechu, gdy zabijamy muszki, komary i inne stworzenia Boże, które rozbijają się o przednią szybę. Inaczej jest w sytuacji, gdy o tym, że dzikie zwierzęta mogą wbiec na jezdnię informuje znak drogowy. Jeśli go lekceważymy i jedziemy na przykład za szybko, w przypadku potrącenia zwierzęcia, popełniamy grzech.

Księdzu się zdarzyło?
Tak, niestety. Niedawno potrąciłem sarenkę. Ale zaznaczam, że jechałem przepisowo. Żyła, gdy wysiadłem z samochodu. W takich sytuacjach koniecznie informujemy służby weterynaryjne albo kogoś z koła łowieckiego. Albo pomogą, albo przynajmniej skrócą męki.

A łamanie przepisów? Jak z tym u księdza?
Przyznaję, niekiedy mi się zdarza jechać za szybko. Ale nie motocyklem, tylko samochodem. Dostałem w życiu kilka mandatów, nad czym boleję. Choćby ostatnio. Miałem 20 minut do rozpoczęcia nabożeństwa, śpieszyłem się. Nie chciałem się spóźnić. No i policja mnie zatrzymała. Okazało się, że prędkość dozwolona wynosiła 60 km/h, a ja jechałem 77 km/h.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska