Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz proboszcz oraz katecheta podejrzani o molestowanie [CAŁY TEKST]

Łukasz Cieśla
Wielkopolska: Ksiądz proboszcz oraz katecheta podejrzani o molestowanie
Wielkopolska: Ksiądz proboszcz oraz katecheta podejrzani o molestowanie 123RF
Ksiądz proboszcz z niewielkiej parafii leżącej na północ od Poznania, usłyszał zarzuty molestowania oraz rozpijania nieletniego ministranta. Prokuratura twierdzi, że ma twarde dowody. Ale nie domagała się aresztowania proboszcza. Podejrzany kapłan opuścił parafię i pojechał do sanatorium. W kolejnej, podobnej sprawie, zarzuty molestowania innego chłopca postawiono katechecie pracującemu w Poznaniu. On przyznał się do winy, a prokuratura wnioskowała o areszt. Decyzją sądu młody pedagog trafił za kratki.

Dotarliśmy do szczegółów dwóch spraw dotyczących molestowania. Ofiarami są nastoletni chłopcy. Co łączy te śledztwa?

W obu zarzuty usłyszały osoby zaufania publicznego. W pierwszej sprawie podejrzanym jest proboszcz jednej z parafii leżącej na północ od Poznania. W drugiej zarzuty usłyszał młody katecheta z gimnazjum, w przeszłości słuchacz seminarium duchownego. Katecheta udzielał się również w polityce – należał do gnieźnieńskiej PO.

Co różni te przypadki? Choć prokuratura twierdzi, że ma twarde dowody na winę proboszcza, to nie wystąpiła o jego aresztowanie, nie domagała się żadnego innego środka zapobiegawczego. Na przykład zakazu kontaktu z dziećmi, młodzieżą. Proboszcz do winy się nie przyznał. Po usłyszeniu zarzutów poprosił przełożonych z poznańskiej Kurii o urlop zdrowotny. Otrzymał go, opuścił parafię i pojechał do sanatorium.

Z kolei w przypadku katechety, który przyznał się do molestowania chłopca poniżej 15 roku życia, prokuratura wnioskowała o areszt. Młody pedagog trafił za kratki.

Dlaczego prokuratura nie wnioskowała o aresztowanie proboszcza? Michał Franke, szef prowadzącej sprawę Prokuratury Rejonowej w Szamotułach: – Nie widziałem potrzeby stosowania środków zapobiegawczych. Materiał dowodowy jest twardy, niebawem zakończymy sprawę. Nie było też niebezpieczeństwa, że ksiądz przebywając na wolności będzie utrudniał prowadzone postępowanie.

Proboszcz jest podejrzany o inne czynności seksualne wobec ministranta, który ukończył 15 rok życia. Dlatego nie można mówić o pedofilii. Prokuratura zarzuca mu, że nadużył zaufanie ministranta, rozpijał go, składał seksualne propozycje, a w końcu, gdy nastolatek był pijany, na plebanii zaczął go masturbować.

Ministrant przychodził do księdza w odwiedziny, a jego rodzina przyjaźniła się z proboszczem. Po tym, gdy ksiądz rzekomo się do niego „dobierał”, chłopak nikomu o tym nie powiedział. Wstydził się. Jak więc śledczy dowiedzieli się o sprawie?

Ustaliliśmy, że do szkoły, do której uczęszcza nastolatek, trafił list podpisany fałszywym nazwiskiem. Zawierał rozmaite oskarżenia pod adresem młodego ministranta. Osoba, która zna treść listu, mówi nam, że wyglądało to na próbę zaszkodzenia nastolatkowi i doprowadzenie do konfliktu między nim, a jego dziewczyną. Prokuratura przypuszcza, że autorem listu mógł być... proboszcz. Zleciła już badania grafologiczne.

Do szkoły trafiły też anonimowe sygnały, z których wynikało, że należy ponadto zainteresować się pobytami nastolatka na plebanii.

Władze szkoły zareagowały właściwie. Zaczęły weryfikować anonimowe treści, zawiadomiły śledczych. Nastolatek przyznał ze wstydem, że ksiądz się, po wspólnym piciu alkoholu, wbrew jego woli zaczął go dotykać w miejsca intymne.

Niedawno prokuratura w Szamotułach postawiła księdzu zarzuty. Chodzi o molestowanie oraz rozpijanie małoletniego. Dla osób sympatyzujących z księdzem fakt, że śledczy nie domagali się aresztowania, oznacza niewinność proboszcza. Prokuratura przekonuje jednak, że ma twarde dowody, a areszt po prostu nie był konieczne. Swoje zdanie mają także osoby związane ze sprawą i parafią. Mówią nam, że kapłan czasami czynił ministrantom aluzje, opowiadał dowcipy o seksualnym podtekście. Ponoć dowodził także w prywatnych rozmowach, że wspólna masturbacja to... wyraz głębokiej męskiej przyjaźni.

Parafianie wiedzą o zniknięciu duchownego. Niektóre osoby słyszały też o zarzutach prokuratury. Oficjalnie jednak o szczegółach się nie mówi. Kapłan, który został, miał ogłosić, że proboszcz wyjechał do sanatorium. A poznańska kuria, którą poprosiliśmy o komentarz ws. proboszcza, zapewnia, że nie wie o zarzutach wobec niego.

– Do Kurii Metropolitalnej nie dotarły dotąd zarzuty w tej sprawie, ani z prokuratury, ani od pokrzywdzonej osoby. 20 maja ksiądz zwrócił się z prośbą o urlop zdrowotny, który został mu udzielony, w związku z czym nie pełni już obowiązków proboszcza. Jeśli zarzuty się potwierdzą, nie będzie mógł wykonywać żadnych zadań duszpasterskich – informuje ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik kurii.

Zadzwoniliśmy do parafii, w której miało dojść do molestowania. Proboszcza nie zastaliśmy. Zostawiliśmy prośbę o kontakt. Podejrzany ksiądz się nie odezwał. Nie podajemy jego inicjałów, proboszcz nie przyznaje się do winy.

W drugiej sprawie dotyczącej molestowania chodzi o Rafała P. Pochodzi z Gniezna, a w Poznaniu pracuje jako katecheta w jednej ze szkół. Jego inicjały podajemy, ponieważ młody mężczyzna potwierdził prawdziwość zarzutów stawianych mu przez prokuraturę.

- Podejrzany, w trakcie składania wyjaśnień, przyznał się do winy. Ale skruchy nie wyraził, nie widział niczego złego w swoim zachowaniu - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury.

Rafał P. w internecie, na stronie dla homoseksualistów, poznał niespełna 15-letniego chłopca spod Poznania. Był w wieku jego uczniów z poznańskiego gimnazjum. Wiedząc, ile ma lat, spotkał się z nastolatkiem. Za obopólną zgodą doszło do intymnych kontaktów. W związku z tym, że jego „partner” nie skończył 15 lat, katecheta usłyszał zarzuty związane z pedofilią. Trafił do aresztu. Śledczy sprawdzają czy miał inne, podobne kontakty z nieletnimi. Wjego komputerze znaleziono materiały pornograficzne.

Rafał P. w przeszłości był słuchaczem seminarium duchownego. Odszedł, a po pewnym czasie zaczął uczyć religii. Zaangażował się też w działalność PO. Na wniosek gnieźnieńskiej Platformy, do której należał, kilka dni temu został usunięty z partii.

- Kilka dni temu dowiedziałem się o tej sprawie. Przyszedł do mniej ojciec Rafała P. Był zrozpaczony. Dla mnie także był to szok, to było wstrząsające. Znałem Rafała jako młodego, aktywnego, inteligentnego człowieka. Usłyszałem, że po zatrzymaniu przyznał się do zarzutów. Natychmiast wszczęliśmy procedurę usunięcia go z partii - mówi senator Piotr Gruszczyński z gnieźnieńskiej PO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska