Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kucharski: Byłem w sercu Hany

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Paweł Relikowski
Jako zawodowy podglądacz, poczułem wakacyjny, teatralny głód i to on pchnął mnie po sąsiedzku do Ołomuńca, w samo serce Hany, pięknego, etnicznego regionu czeskich Moraw, dorzecza rzeki Hana, która wpada do rzeki Morawa. Na miejscu okazało, że raczej będę bardziej wysłuchaczem "żalów" niż podglądaczem. A głównie turystą, bo najważniejsza artystka w ekstatycznym nagim tańcu skręciła kolano.

Za fatygę dostałem "turystyczny bonus" do towarzystwa w postaci opiekunów-przewodników, zjawiskowo pięknej Jany i zarośniętego "Spulta". Ta ksywa w żadnym ze słowiańskich języków nic nie znaczy. "Spult" ma na imię Pavel i demontrował mi na zatłoczonej uliczce, dlaczego woli swój pseudonim od imienia. Kiedy wrzasnął "Pavel", obejrzało się z dziesięciu facetów, za chwilę jeszcze głośniej krzyknął "Spult" i nikt nie zareagował. - Wolę być jeden - dodał. Pewnie, to prawo każdego indywidualisty. Za "Spultem" rzeczywiście nikt się nie oglądał, a za Janą... wszyscy. Mnie pozostały tylko głębokie westchnienia, bo oczu od każdego centymetra jej ciała nie sposób było oderwać. Oboje są studentami Uniwersytetu Palackiego, którego jezuickie korzenie sięgają szesnastego wieku.

Co tu będę krył, w dniu przyjazdu do hotelu trafiłem późnym wieczorem, bo od razu siadłem z aniołami stróżami pod ołomunieckim ratuszem, obok zegarowej wnęki. Na stole w towarzystwie lokalnego piwa z browaru świętego Wacława pojawił się mocno aromatyczny Olomoucký Tvarůžek, czyli słynny lokalny serek, którego smak znałem przed przyjazdem tutaj. Jednak jeszcze nie nadgryzłem nawet krążka sera ani nie przełknąłem łyka piwa, a już mi w południe następnego dnia zaplanowano wizytę w lokalnym browarze. Poczułem pewien niepokój, ale od napoju świętego bardziej smakowała mi ciemna z lekką goryczką Černá Hora. Też morawska. Nawet przy piwie trzeba być dyplomatą. Wycieczki byłem ciekawy, bo to Svatováclavský Pivovar, czyli browar świętego Wacława z restauracją i lokalnymi smakami. To drugie mnie grzało, jako dodatek do upału.

Pierwszy raz z pamięci wywołałem zapach i aromat pieczonej morawskiej gęsi. Święty Wacław to w całych Czechach najważniejszy święty, choć Czesi nie są zbyt religijni. On jednak to patron państwowy i stołeczny. Tam ma swój pomnik na placu - oczywiście - Wacława. Siedzi na koniu, z którym nierozłącznie wyrzeźbił go Josef Myslbek. Przyznam, że bardziej lubię "karykaturę" owego rzeźbiarskiego dzieła Davida Černego w galerii handlowej w Pałacu Lucerna, gdzie pierwszy władca Czech pośladki wcisnął w brzuch martwego konia powieszonego pod kopułą do góry nogami.

No ładnie, z Ołomuńca zrobiłem sobie wycieczkę do Pragi. Obowiązkiem turysty wobec tubylców jest zachwyt nad najcenniejszym zabytkiem. Tu - światowej klasy, bo to barokowa kolumna Trójcy Przenajświętszej. Gdybym chciał opisać wszystkie rzeźbiarskie detale, którymi ją zdobił na całych trzydziestu pięciu metrach wysokości autor, rodowity Morawiawin, to zajęłoby to całą kolumnę tej gazety. Odsłaniała ją w roku 1754 sama cesarzowa rzymska, a też i królowa Czech z Morawami - Maria Teresa. Kolumna jest wyjątkowa i na pewno nie ma takiej drugiej w Europie.

Kiedy już wydawało mi się, że posmakowałem morawskiego baroku wystarczająco i myślami byłem drugi raz przy pieczonej gęsi - "musiałem" jeszcze pielgrzymować od jednej barokowej fontany do drugiej. W sumie było ich sześć. Same zabytki trzysta lat z hakiem. A paradoksalnie, jak nasz "Zdrój" na placu Gołębim, ołomuńcowianie wolą obchodzącą we wrześniu jedenaste urodziny fontannę Ariona, którą traktują jak miejskie kąpielisko. Największe wzięcie ma żółw - uciekinier z tłoku w fontannie, co "zasuwa" po bruku ku wolności, no więc można chwilę na nim posiedzieć. Dokąd nie wyprosi nas z gada, zgodnie ze świecką tradycją, ołomuniecka młoda para, która właśnie wyszła z urzędu stanu cywilnego w ratuszu.

Z żółwia wróciłem do Wrocławia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska