Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Janczak: Czas na ławkę. Trenerską

Wojciech Koerber
Krzysztof Janczak
Krzysztof Janczak Tomasz Hołod
Rozmowa z Krzysztofem Janczakiem, byłym reprezentantem Polski i olimpijczykiem z Atlanty, a obecnie siatkarzem II-ligowej Burzy Wrocław.

Wie Pan, którym klubem w karierze Krzysztofa Janczaka będzie Burza Wrocław?

Chyba za długo już gram, żeby je liczyć, ale pamięć mam dobrą. Jedźmy po kolei. Z Chełmca Wałbrzych poszedłem do Morza Szczecin. Później były Niemcy (MSC Moers), Jastrzębie Borynia, Gwardia, PAOK Saloniki, katarski Al-Said Sport, Lokomotiw Nowosybirsk, Narbonne we Francji, włoski Premier Hotels Crema i ostatnio Delecta.

Zatem Burza jest dwunastym przystankiem. 35 lat to zbyt dużo jak na atakującego, by pograć jeszcze na nieco wyższym szczeblu?

Myślę, że zbliża się już koniec mojej kariery, a powoli zaczyna akcja pod kryptonimem trener. Kończę wrocławską AWF i szczycę się tym, że mogę korzystać z wiedzy i doświadczenia tak wspaniałych ludzi, jak prof. Chmura, prof. Zatoń, dr Cych czy dr Superlak. Poza tym w II lidze natężenie treningowe jest nieco mniejsze i wiem, że trener Frister będzie brał poprawkę na mój wiek. Jak się ma 35 lat, to trzeba ten trening różnicować, indywidualizować.

A to Pan, jako drugi szkoleniowiec i człowiek od przygotowania fizycznego zarazem, ma się tym zajmować.

Zgadza się. Myślę, że będzie to układ partnerski i nawzajem sobie pomożemy. Atmosfera jest bardzo fajna, kontakty z prezesem Fijałkowskim również. To bardzo konkretna osoba i pamiętajmy, że wykłada na drużynę własne pieniądze.

Powtarzam, że Krzysztof Janczak niekoniecznie musi grać w pierwszej szóstce i na pewno nie będzie świętym.


Skład zespołu pozwala zakładać, że przez rozgrywki przejdziecie jak burza.

Mamy nazwiska z przeszłością, ale ja powtarzam, że Krzysztof Janczak niekoniecznie musi grać w pierwszej szóstce i na pewno nie będzie świętym. Młodzi chłopcy będą deptali po piętach, a ja chciałbym, żeby w przyszłości jeden z tych młodych atakujących grał bardzo dobrą siatkówkę.

Wróćmy na chwilę do przeszłości. Niewielu jest graczy, którzy występowali w siedmiu ligach. I na Syberii, i w Katarze, które różni choćby amplituda temperatur. Pewnie jakieś 70 stopni z okładem.

W Katarze to był dwumiesięczny epizod. Ale przygoda ciekawa. Między setami pojawiał się nagle sygnał do modlitwy i na parkiecie zostawali tylko obcokrajowcy. Po modlitwie miejscowi zawodnicy wracali i graliśmy dalej. Ci obcokrajowcy pochodzili z górnej półki i mocno podnosili poziom rozgrywek. Rzadko byli to kadrowicze, bo w Katarze Puchar Emira gra się tuż po sezonie, więc oni raczej odpoczywali. Ale sporo było np. uciekinierów z Kuby, dla których kadra była zamknięta. Oni m.in. po zakończeniu ligi włoskiej przylatywali dorobić sobie w Katarze. W Nowosybirsku natomiast miałem fajnych kolegów, lecz zaplecze tamtejszej ligi nie było jeszcze najlepsze. No i to zimno. Trenowaliśmy w hali przy temperaturze 12-14 stopni. Na zewnątrz było -40, więc nie wyrabiali tam z ogrzewaniem.
Gorąco było za to na igrzyskach w Atlancie, gdzie występował Pan z reprezentacją. Bez sukcesów jednak. Ugraliście seta w pięciu meczach.

Miałem wtedy dopiero 22 lata i na co dzień grałem w małych halach. Klubów kibica było jeszcze wtedy niewiele. A poszliśmy tam na pierwszy ogień w paszczę lwa. W ogromnej hali, pełnej miejscowych kibiców, stanęliśmy naprzeciw Amerykanów. No i siadła psychika. Ale porażki też kształcą. Najważniejsze, by wyciągać z nich mądre wnioski.

Miniony sezon w Chemiku Bydgoszcz zakończył Pan z kontuzją. Kto wysoko skacze, ten krótko skacze, jak mawiają siatkarze?

Przed końcem sezonu wróciłem na parkiet, ale to był epizod, bo szanowny pan trener Wspaniały uznał, że jest w stanie wpuścić mnie na parkiet. Lekarz orzekł, że kontuzja była wynikiem przetrenowania. Trzeba się zwrócić z zapytaniem do trenera Wspaniałego, dlaczego nie rozbiera całej drużyny na pojedynczych graczy i nie różnicuje treningu.

Zmiana PlusLigi na II ligę wiąże się także z obniżką apanaży. Da się to przełknąć?

Siatkówka jest moim życiem i mam zamiar umiejętnie przejść na trenerską stronę.

To prawda, spadłem szczebel niżej, ale kilka zer na koncie zdążyłem odłożyć. Dlatego nie boję się życia. Poza tym to siatkówka jest moim życiem i mam zamiar umiejętnie przejść na trenerską stronę. Mam swoją wizję i chcę znaleźć potwierdzenie dla jej słuszności. Niebawem zdobędę papier AWF-u, a wielu trenerów w Polsce ma tylko zwykły papier, są instruktorami piłki siatkowej. I stąd właśnie ten wysyp szkoleniowców z zagranicy w naszej siatkówce. Mam nadzieję, że kiedyś im dorównam i będę mógł kompetentnie z nimi porozmawiać.

A póki co, rodzina się cieszy, że wreszcie jest razem.

To prawda. Tym bardziej, że pojawiło się drugie dziecko. Znów córka - "niestety". Ola. Ta starsza, Nikola, ma już prawie 14 lat i 184 cm wzrostu. Niezłe parametry. Trenuje koszykówkę, bo przyszła raz ze szkoły i zapytała, czy może. Wsiadłem w auto i ją zawiozłem. Ma fajną grupę i dobrze się tam czuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska