Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Kloc (WTS): Batchelor zostanie ukarany finansowo, z Łagutą nie rozmawiamy

Wojciech Koerber
Krystyna Kloc: W tej chwili rozsyłamy oficjalne zapytania, czy obecni sponsorzy zainteresowani są dalszą współpracą. Betard już odpowiedział, Betard zostaje z nami.
Krystyna Kloc: W tej chwili rozsyłamy oficjalne zapytania, czy obecni sponsorzy zainteresowani są dalszą współpracą. Betard już odpowiedział, Betard zostaje z nami. Janusz Wójtowicz
Z Krystyną Kloc, szefową żużlowego WTS-u, rozmawia Wojciech Koerber.

Skansen Olimpijski idzie do przebudowy w związku z The World Games 2017, drużyna również, zatem w klubie musi się dziać.

Obecnie koncentrujemy się na sprawach dotyczących przygotowania obiektu do remontu. Uczestniczmy w spotkaniach m.in. z działem inwestycji miejskich, bo projekt musi powstać szybko. Cenię sobie te spotkania, podczas których mogę dorzucić cegiełkę swojego doświadczenia. Firma Inter-System, zajmująca się remontem obiektu, zapraszała nas już wielokrotnie i muszę powiedzieć wyraźnie, że ogromnie klubowi pomaga. Chodzi przecież o umożliwienie nam jazdy w trudnych bardzo okolicznościach. Powoli zarysowuje się plan pewnych ograniczeń.

Jakich ograniczeń?

Na pewno będą ograniczenia dotyczące widowni i to zarówno w sezonie 2015, jak i 2016.

To w przyszłym roku która ich część zostanie wyłączona?

Ta od strony trybuny głównej. Nie chcę jednak mówić jeszcze o szczegółach, bo dopiero nad nimi pracujemy z generalnym wykonawcą. Jest sporo różnego rodzaju zagrożeń i wszystko uzgadniamy z zarządcą obiektu – Młodzieżowym Centrum Sportu, Wrocławskimi Inwestycjami oraz firmą Inter-System. Każdy problem rozbieramy na części pierwsze i szukamy rozwiązań. A to, że problemy będą, wiedzieliśmy już wcześniej.

Wiemy też od pewnego czasu, że po remoncie ma być na obiekcie 11 tysięcy miejsc. Nie za mało, jeśli znów chcemy organizować duże żużlowe imprezy, dające klubowi profity?

Proszę w ogóle nie przywiązywać wagi do tej liczby. Jest szeroka dyskusja na ten temat i wszystkie strony się nad nim pochylają. Powiedzieć trzeba sobie jedno – po remoncie Stadion Olimpijski ma być całorocznym, wielofunkcyjnym obiektem z możliwością samofinansowania. Oprócz żużla swoje mecze rozgrywają tam futboliści amerykańscy, a różne komercyjne przedsięwzięcia muszą dać wspomniane samofinansowanie. Nikt nie chce skansenu, jak Pan nazywa ten obiekt. Trzeba o tym myśleć i rozmawiać o tym do bólu.

To porozmawiajmy też do bólu o budowie drużyny. Tai Woffinden, Jurica Pavlic i Tomasz Jędrzejak mają ważne kontrakty na przyszły rok?
Potwierdzam.

A Maciej Janowski dlaczego jeszcze nie?

Maciek zadzwonił do mnie tuż po sezonie i powiedział - „siadajmy szybko do stołu, bo chcę mieć święty spokój”. Nie udało nam się jeszcze spotkać, ale jesteśmy umówieni na przyszły tydzień. Maciek chce z nami zostać i jasno to artykułuje. Nie wracał po to, by spędzić u nas rok, a ja większych problemów nie widzę. Jeśli przejdziemy proces licencyjny, to Maciej będzie naszym najmniejszym zmartwieniem.

A największym?

Cały czas szukamy juniorów. To jest bolączką Wrocławia, bo mimo działań nie udało nam się wykształcić własnych zawodników. Mamy pewne zaplecze, ale to jeszcze bardzo młodzi ludzie. Musimy zatem szukać, by spełnić wymóg licencyjny mówiący o obowiązku posiadania czterech młodzieżowców. Zresztą nie chodzi tylko o spełnianie wymogów, a o zaplecze na przyszłość. Chcemy brać udział w procesie rozwijania takich chłopców.

Np. Maksyma Drabika?

A nie mogę powiedzieć. Przewijają się różne nazwiska, niektóre są w zasięgu naszych możliwości. Praca Piotra Barona koncentruje się teraz na uczestnictwie w różnego rodzaju zawodach młodzieżowych i podglądaniu kandydatów, na poszukiwaniach.

Damian Dróżdż z Opola?

Jest wiele różnych nazwisk, to się zacznie dopiero klarować. Pamiętajmy, że obowiązuje nas regulamin i, póki co, nie ma jeszcze możliwości pozyskiwania zawodników. Na dziś możemy sobie tylko układać alternatywy. To proces rozłożony w czasie.

Co z Troyem Batchelorem, który właśnie otrzymał stałą dziką kartę na przyszłoroczny cykl Grand Prix (również Niels K. Iversen, Thomas H. Jonasson oraz Michael Jepsen Jensen)?
Nie wiem, to będzie decyzja Piotra. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że jesteśmy po nieudanym dla nas sezonie. Wcześniej budowaliśmy składy, nazwijmy je, rezerwowe, ale w mijającym roku zbudowaliśmy coś o większych ambicjach. Coś, co miało zaczepić się o play-offy, bez określania celu w postaci medalu. I te play-offy były w zasięgu możliwości. Sporo czasu poświęciliśmy analizie przyczyn niepowodzenia. Jedna jest taka, że nie wstrzeliliśmy się w sezon. Dobra dyspozycja jednego zawodnika przy niedyspozycji trzech innych sprawiała, że minimalnie przegrywaliśmy. Ta drużyna nie miała takiego momentu, by u wszystkich jednocześnie forma się zgadzała. Chociaż jeden taki moment się zdarzył, w domowym meczu z Falubazem Zielona Góra. Czyli potencjał był, ale wszyscy w jednym czasie nie potrafili się spotkać. Trzeba teraz dojść – dlaczego. Przeanalizować sprawy motoryki, obciążeń startowych, tunerów i drogą analizy zbudować nowy team. Wczoraj np. długo rozmawialiśmy z Taiem, który nas odwiedził. To była bardzo ciekawa rozmowa, bo Tai widzi wiele i ma niezwykle analityczny umysł. Potrafi dokładnie analizować bez gwiazdorstwa i to jest dla mnie niezwykle budujące.

A Batchelor zostanie ukarany za niedyspozycję i niestawienie się na spotkaniu z Falubazem? Rozumiem, że w tak kontuzjogennym sporcie jak speedway głupotą byłoby karanie zawodnika w trakcie sezonu. Ale teraz, jak znam życie...

W sezonie startowym nie było ani czasu, ani w ogóle chęci robienia z tego publicznego problemu. Zdarzenie miało miejsce i wszyscy o tym wiemy. Zawodnik przedstawił nam swoją wersję zdarzeń i został powiadomiony, że rada nadzorcza będzie dyskutować na temat jego osoby. Tak, Batchelor zostanie ukarany finansowo.

A jaka była ta jego wersja zdarzeń?

Nie chciałabym się opierać na doniesieniach prasowych, które stawiały go w mocno negatywnym świetle. On przedstawił nam sytuację w ten sposób, że zaspał i spóźnił się na samolot, a następnie próbował dojechać na lotnisko autem, które od kogoś pożyczył. Samochód zepsuł się jednak w drodze na lotnisko i w efekcie zawodnik nie mógł znaleźć żadnego innego połączenia. Zaprzeczył jednocześnie wszelkim doniesieniom, jakoby miał zachowywać się w sposób niesportowy i pić alkohol.

I dajecie temu wiarę?

Ja nie jestem Bogiem. On w rozmowie telefonicznej z nami pytał, czy będzie ukarany. Usłyszał w odpowiedzi, że kontrakt podpisuje się z wszelkimi jego pozytywami i negatywami. Z całą jego zawartością. Każdy musi być świadom, że jeśli zrobi coś złego, to musi ponieść tego konsekwencje. A poza tym pamiętajmy, że przed podpisaniem umów musimy poznać regulamin. Szykuje się górny KSM i to dobrze, skoro już cztery kluby w ostatnim czasie dotknęła plajta. To Bydgoszcz, Gniezno, Częstochowa i Gdańsk. Trzeba zacząć chodzić nogami po ziemi, okiełznać to wszystko i urealnić chciejstwo. Czekamy więc na decyzje, a później można cokolwiek finalizować. To życie musi wymusić zmiany, z pożytkiem dla rozgrywek. Liga musi mieć w końcu to, co najcenniejsze: osiem wyrównanych składów na podobnym poziomie sportowym. Wtedy zacznie się liczyć aspekt pracy w klubie.

Ostatnio musiała Pani zaprzeczać doniesieniom o negocjacjach z Tomaszem Gollobem. Teraz Grigorij Łaguta – wymieniając cztery kluby, z którymi rzekomo rozmawia – umieścił na ostatnim miejscu Wrocław. Według nas mija się z prawdą, by cena wzrosła. A według Pani?

Nie ma tematu Łaguty, w ogóle z nim nie rozmawialiśmy. Na rynku funkcjonują jacyś menedżerowie, a raczej naganiacze. To takie osoby, które wydzwaniają ponoć w imieniu zawodników. Takich zapytań od przeróżnych osób, których nazwisk nie potrafię nawet powtórzyć, jest mnóstwo. Dla nas jednak stroną w rozmowach o kontrakcie jest tylko zawodnik. Przyjeżdża, poznajemy się i albo chcemy współpracować, albo nie. A ludzie z ich teamów, którzy obsługują żużlowców w trakcie sezonu, nie są dla mnie partnerami do takich negocjacji.

Patryk Malitowski i Patryk Dolny, którzy kończą wiek juniora, mają szansę pozostać w klubie?

Oczywiście, że nie. Obaj muszą pożegnać się z Wrocławiem. Smutny jest zwłaszcza przypadek Malitowskiego, bo to nasz wychowanek, którego finansowaliśmy przez wiele lat. U nas jeździł w szkółce, w naszych barwach zdobywał licencję. Pomimo ogromnej pracy nie spełnił jednak oczekiwań, za nim kolejny bardzo słaby sezon. Kompletnie nie dojrzał do ekstraligi. Ale nie skreślam go. Być może w niższej lidze, przy mniejszej konkurencji, pokaże się z lepszej strony. Musi jednak zmienić bardzo swoją mentalność.

I jeszcze kwestia sponsorów. Będą?

W tej chwili rozsyłamy oficjalne zapytania, czy obecni zainteresowani są dalszą współpracą. Betard już odpowiedział, Betard zostaje z nami. Z kolejnymi jesteśmy umówieni na spotkania, no i poszukujemy oczywiście nowych, bo najbliższe dwa lata będą bardzo ciężkie. Choćby dlatego, że z uwagi na pomniejszoną widownię dochody z dnia meczowego staną się mniejsze. Pracujemy nad tym tak samo ciężko, jak nad budową drużyny.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska