Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Kloc: Bez pomocy miasta żużel nie przetrwa

Wojciech Koerber
Krystyna Kloc od 2006 roku czeka na obiecany remont Skansenu Olimpijskiego.
Krystyna Kloc od 2006 roku czeka na obiecany remont Skansenu Olimpijskiego. Paweł Relikowski
Prokurent Wrocławskiego Towarzystwa Sportowego odpowiada władzom. Mówi o obietnicy prezydenta Dutkiewicza oraz odnosi się do słów sekretarza Włodzimierza Patalasa i szefa Departamentu Spraw Społecznych Jacka Sutryka.

Głośno zrobiło się po naszym środowym artykule (można go przeczytać TU), w którym sekretarz Wrocławia Włodzimierz Patalas oraz dyr. Departamentu Spraw Społecznych Jacek Sutryk ujawnili, że Wrocław najpewniej nie utrzyma dotacji na żużlowe WTS w wysokości miliona złotych (brutto) rocznie. - Skoro media poruszyły ten temat i jestem wywołana do tablicy, muszę odnieść się do kwestii poruszonych przez pana rozmówców, choć nie lubię rozwiązywać problemów za pośrednictwem mediów - mówi nam prokurent WTS-u Krystyna Kloc.

- Rzeczywiście jestem częstym gościem urzędu. Przyznaję, że zarówno dyrektor Sutryk, jak i sekretarz Patalas nigdy nie odmówili mi spotkania. Najczęściej rozmawiam jednak z dyrektorem WCSHiR Jerzym Pękalskim, który zarządza stadionem, bo to głównie on rozwiązuje wszystkie bieżące problemy dotyczące bazy. A jest ich wiele. Dyrektor Pękalski jest niezwykle merytorycznym i sprawnym zarządcą i to głównie dzięki niemu udaje się w tym skansenie, jak nazywa pan Stadion Olimpijski, w ogóle funkcjonować - twierdzi szefowa klubu.

Choć słowa dobiera Krystyna Kloc dyplomatycznie, nietrudno wyczuć żal. - Dofinansowanie na sezon 2012 otrzymaliśmy w wyniku długich dyskusji na temat konieczności wspierania WTS-u do czasu wyremontowania obiektu. Bo to głównie naganny stan bazy uniemożliwia klubowi samofinansowanie. Chciałabym przypomnieć tylko, że przez 16 lat WTS było klubem niezależnym finansowo, znakomicie zorganizowanym, odnoszącym sukcesy organizacyjne i sportowe, przynoszącym chlubę miastu oraz Polsce. Dzięki organizacji Grand Prix klub na działalność statutową potrafił zarobić średnio około miliona złotych rocznie. Mogliśmy również organizować inne imprezy, w tym eventy dla firm, z których również cały zysk zasilał kasę klubu. Transparentne zarządzanie klubem, bardzo niskie koszty własne dawały nam możliwość stabilizacji finansowej - wylicza Krystyna Kloc.

Turnieje GP to już jednak przeszłość. Kloc: - Od 2006 roku czekamy na obiecany przez prezydenta Rafała Dutkiewicza remont Stadionu Olimpijskiego. Do dziś nie ma żadnego dokumentu mówiącego o tym, kiedy ten remont się faktycznie odbędzie. Uważałam i cały czas uważam, że miasto jest do budowania i utrzymywania wszystkich obiektów sportowych, które służą rozwojowi sportu i rekreacji w mieście, a kluby winny w ramach swoich działań pozyskiwać środki na działalność sportową. Skoro jednak klub tej bazy nie ma, to trudno o jego samofinansowanie.

Prokurent WTS-u odnosi się również do słów dyr. Sutryka: Nieprawdą jest, że klub otrzymuje jakiekolwiek świadczenia na stadionie w barterze. W oparciu o trzy umowy płacimy wszystkie należności wynikające z dzierżawy trzech bardzo skromnych pomieszczeń na naszą siedzibę. Opłacamy również koszty dzierżawy stadionu na treningi i organizację imprez wraz z kosztami mediów. Od tego roku są to kwoty stanowiące 40 proc. dotychczasowych opłat, które zmniejszyły się dzięki decyzji prezydenta Dutkiewicza. Wszystkie koszty związane z przygotowaniem toru do zawodów, używanym do tego sprzętem, paliwem, zatrudnieniem ludzi, sprzątaniem, ochroną itd. pokrywa klub i są to ogromne koszty, bowiem obiekt przed każdą imprezą musi zostać przygotowywany zgodnie z wytycznymi ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - mówi.

- Odnosząc się do kolejnych sugestii dyr. Sutryka, w tym przypadku chodzi o sponsorów, muszę powiedzieć, że WTS od 1996 roku jako jeden z nielicznych klubów ma sponsora tytularnego (wcześniej Atlas, obecnie Betard). Są to prywatne przedsiębiorstwa, które wiążąc się z klubem musiały wysoko oceniać jego standardy. Obecna trudność w pozyskiwaniu sponsorów, w tym dużych, wynika z kwestii bardzo prozaicznych. Po pierwsze stadion, który zniechęca do jakiekolwiek aktywności. Po drugie olbrzymia konkurencja w postaci piłki nożnej, wokół której świat się we Wrocławiu kręci - wylicza sterniczka Betardu Sparty.

- Klub wiele razy udowadniał, że wiele potrafi, m.in. organizować wielkie imprezy. Sugerowaliśmy wielokrotnie wykorzystanie naszego potencjału przy organizacji imprez promocyjnych przed Euro oraz przy samym Euro. Nikt z naszego potencjału skorzystać nie chciał. Pomoc miasta na poziomie 800 tys. zł plus VAT stanowi około 15 procent naszego obecnego budżetu, który jest jednym z najniższych w Polsce. Nieprawdą jest również to, że w innych miastach kluby nie otrzymują pomocy. W rzeczywistości jest ona znacznie większa, a w niektórych przypadkach stanowi 80 proc. budżetu klubu. Nadal będę walczyć i prosić o pomoc, zwłaszcza że klub w zamian oferuje dobry i wartościowy marketingowo pakiet świadczeń reklamowych. W dobie obecnego kryzysu klub nie jest w stanie funkcjonować bez tej pomocy i bardzo liczę, że wszyscy się nad tym pochylą - kończy Krystyna Kloc.

Czy miasto zignoruje tysiące żużlowych kibiców?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska