Głośno zrobiło się po naszym środowym artykule (można go przeczytać TU), w którym sekretarz Wrocławia Włodzimierz Patalas oraz dyr. Departamentu Spraw Społecznych Jacek Sutryk ujawnili, że Wrocław najpewniej nie utrzyma dotacji na żużlowe WTS w wysokości miliona złotych (brutto) rocznie. - Skoro media poruszyły ten temat i jestem wywołana do tablicy, muszę odnieść się do kwestii poruszonych przez pana rozmówców, choć nie lubię rozwiązywać problemów za pośrednictwem mediów - mówi nam prokurent WTS-u Krystyna Kloc.
- Rzeczywiście jestem częstym gościem urzędu. Przyznaję, że zarówno dyrektor Sutryk, jak i sekretarz Patalas nigdy nie odmówili mi spotkania. Najczęściej rozmawiam jednak z dyrektorem WCSHiR Jerzym Pękalskim, który zarządza stadionem, bo to głównie on rozwiązuje wszystkie bieżące problemy dotyczące bazy. A jest ich wiele. Dyrektor Pękalski jest niezwykle merytorycznym i sprawnym zarządcą i to głównie dzięki niemu udaje się w tym skansenie, jak nazywa pan Stadion Olimpijski, w ogóle funkcjonować - twierdzi szefowa klubu.
Choć słowa dobiera Krystyna Kloc dyplomatycznie, nietrudno wyczuć żal. - Dofinansowanie na sezon 2012 otrzymaliśmy w wyniku długich dyskusji na temat konieczności wspierania WTS-u do czasu wyremontowania obiektu. Bo to głównie naganny stan bazy uniemożliwia klubowi samofinansowanie. Chciałabym przypomnieć tylko, że przez 16 lat WTS było klubem niezależnym finansowo, znakomicie zorganizowanym, odnoszącym sukcesy organizacyjne i sportowe, przynoszącym chlubę miastu oraz Polsce. Dzięki organizacji Grand Prix klub na działalność statutową potrafił zarobić średnio około miliona złotych rocznie. Mogliśmy również organizować inne imprezy, w tym eventy dla firm, z których również cały zysk zasilał kasę klubu. Transparentne zarządzanie klubem, bardzo niskie koszty własne dawały nam możliwość stabilizacji finansowej - wylicza Krystyna Kloc.
Turnieje GP to już jednak przeszłość. Kloc: - Od 2006 roku czekamy na obiecany przez prezydenta Rafała Dutkiewicza remont Stadionu Olimpijskiego. Do dziś nie ma żadnego dokumentu mówiącego o tym, kiedy ten remont się faktycznie odbędzie. Uważałam i cały czas uważam, że miasto jest do budowania i utrzymywania wszystkich obiektów sportowych, które służą rozwojowi sportu i rekreacji w mieście, a kluby winny w ramach swoich działań pozyskiwać środki na działalność sportową. Skoro jednak klub tej bazy nie ma, to trudno o jego samofinansowanie.
Prokurent WTS-u odnosi się również do słów dyr. Sutryka: Nieprawdą jest, że klub otrzymuje jakiekolwiek świadczenia na stadionie w barterze. W oparciu o trzy umowy płacimy wszystkie należności wynikające z dzierżawy trzech bardzo skromnych pomieszczeń na naszą siedzibę. Opłacamy również koszty dzierżawy stadionu na treningi i organizację imprez wraz z kosztami mediów. Od tego roku są to kwoty stanowiące 40 proc. dotychczasowych opłat, które zmniejszyły się dzięki decyzji prezydenta Dutkiewicza. Wszystkie koszty związane z przygotowaniem toru do zawodów, używanym do tego sprzętem, paliwem, zatrudnieniem ludzi, sprzątaniem, ochroną itd. pokrywa klub i są to ogromne koszty, bowiem obiekt przed każdą imprezą musi zostać przygotowywany zgodnie z wytycznymi ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - mówi.
- Odnosząc się do kolejnych sugestii dyr. Sutryka, w tym przypadku chodzi o sponsorów, muszę powiedzieć, że WTS od 1996 roku jako jeden z nielicznych klubów ma sponsora tytularnego (wcześniej Atlas, obecnie Betard). Są to prywatne przedsiębiorstwa, które wiążąc się z klubem musiały wysoko oceniać jego standardy. Obecna trudność w pozyskiwaniu sponsorów, w tym dużych, wynika z kwestii bardzo prozaicznych. Po pierwsze stadion, który zniechęca do jakiekolwiek aktywności. Po drugie olbrzymia konkurencja w postaci piłki nożnej, wokół której świat się we Wrocławiu kręci - wylicza sterniczka Betardu Sparty.
- Klub wiele razy udowadniał, że wiele potrafi, m.in. organizować wielkie imprezy. Sugerowaliśmy wielokrotnie wykorzystanie naszego potencjału przy organizacji imprez promocyjnych przed Euro oraz przy samym Euro. Nikt z naszego potencjału skorzystać nie chciał. Pomoc miasta na poziomie 800 tys. zł plus VAT stanowi około 15 procent naszego obecnego budżetu, który jest jednym z najniższych w Polsce. Nieprawdą jest również to, że w innych miastach kluby nie otrzymują pomocy. W rzeczywistości jest ona znacznie większa, a w niektórych przypadkach stanowi 80 proc. budżetu klubu. Nadal będę walczyć i prosić o pomoc, zwłaszcza że klub w zamian oferuje dobry i wartościowy marketingowo pakiet świadczeń reklamowych. W dobie obecnego kryzysu klub nie jest w stanie funkcjonować bez tej pomocy i bardzo liczę, że wszyscy się nad tym pochylą - kończy Krystyna Kloc.
Czy miasto zignoruje tysiące żużlowych kibiców?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?