Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryminał czarny i pasjonujący niczym najmroczniejsza historia Kościoła

Małgorzata Matuszewska
David Hewson, Pora na śmierć
David Hewson, Pora na śmierć Wydawnictwo Marginesy
To, wbrew pozorom, książka świetna na wakacyjny czas. Bo kiedy obudzimy się z krzykiem, nękani nocnym koszmarem po wieczormej lekturze, będziemy mieli czas na dojście do równowagi. Nie żartuję, wieczorna lektura „Pory na śmierć” Davida Hewsona (brytyjskiego autora znanego z serii kryminałów „Dochodzenie” na podstawie serialu telewizyjnego) sprawi, że koszmar naprawdę może się przyśnić.

Ta opowieść zaczyna się w Bibliotece Watykańskiej, którą odwiedza Sara Farnese, czytająca starożytną książkę kucharską. Do Sary podchodzi mężczyzna, wyjmuje z torby ludzką skórę i krzyczy: Krew męczenników jest nasieniem Kościoła. W Rzymie znajdowane są kolejne ofiary, a ich morderca odtwarza makabryczne okoliczności śmierci wczesno-chrześcijańskich męczenników. Sprawą, a właściwie sprawami zajmuje się dwóch policyjnych policjantów: starzejący się Luca Rossi i Nico Costa, syn włoskiego komunisty, znawca malarstwa Caravaggia, wegetarianin i biegacz. Wydawnictwo Marginesy zapowiada Porę na śmierć jako pierwszy z serii kryminałów z detektywem Costą.
Nie darmo Sara, wychowywana przez zakonnice piękna pani naukowiec, wiodąca przedziwne życie seksualne, nazywa się Farnese. Jej nazwisko odnosi się do sławnego arystokratycznego rou Farnese, z którego wywodził się Aleksander, szesnastowieczny papież Paweł III, odnowiciel Świętej Inkwizycji, organizator soboru po-wszechnego w Trydencie, reformator kościoła, nepota, ojciec (tak, miał syna), który dla potomka utworzył dziedziczne księstwo z ziem Państwa Kościelnego. Elegancka, zimna Sara wiedzie życie niezrozumiałe dla śledczych, przyzwyczajonych do innych standardów. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie z jej osobą wiążą się potworne zabójstwa, morderstwa nie tylko mężczyzn, ale popełniane także w kobiecym środowisku. I zdawałoby się, że Sara powinna pomagać policjantom, mówiąc o wszystkich szczegółach swojego życia intymnego. Nic bardziej mylnego, tak nie jest, bo przecież prywatne życie jest dla kobiety bardzo ważne i niechętnie odkrywa ona swoje tajemnice. I, co niezwykłe, sama przecież nie wie wszystkiego o swojej intymności.
Poprzednie kryminały Davida Hewsona czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Niewielu pisarzy maluje tak precyzyjnie swoich bohaterów, autor (najwyraźniej) ma doskonały research i umie zaplątać gąszcz wątków w takim porządku, że wszystko jest po prostu logiczne. Po tę książkę sięgnęłam nie do końca chętnie, bo jest porównywana do słynnego Kodu Leonarda da Vinci Dana Browna. Okazała się lepsza, oczywiście, jeśli wartość książki mierzymy poziomem strachu i poczucia osaczenia, ogarniającymi także czytelnika.
David Hewson podczas niedawnej wizyty we Wrocławiu opowiadał, że fascynowały go mocne i szokujące obrazy wiszące we włoskich kościołach. I że stąd wzięła się cała opowieść oraz zagłębianie się pisarza w tajemnice Kościoła katolickiego. To bardzo mroczne tajemnice. Ale w gruncie rzeczy chyba nie chodzi o opisanie skandalu w Kościele, bo ta historia dotyczy moralnej i finansowej korupcji oraz wpływu, jaki wywiera na ludzie życie, nie tylko na życie członków Kościoła. Niestety, kolejny raz okazuje się, że korzenie zła bywają banalne i mało oryginalne, ale Hewson potrafi je ująć i pokazać tak, że stają się fascynujące.
Jak zwykle w książkach Hewsona świetnie narysowano miasto, w którym mordowani są ludzie. Rzym w tej książce został zupełnie pozbawiony cukierkowej urody, a Watykan... cóż, przeczytajcie Państwo koniecznie i zobaczcie wszystkie te miejsca oczami pisarza. Mrok w duszach mieszkańców przenosi się na uliczki i ogarnia całe kwartały duszną atmosferą. Jest tu też sporo ciekawych informacji z historii i sztuki. Warto także zwrócić uwagę na postać kobiety. Sara Farnese, tak jak poprzednie bohaterki Hewsona (Sarah Lund z Dochodzenia, Laura Bekker z Domku dla lalek), nie jest jednoznaczną osobą, to skomplikowana kobieta, pełna sprzeczności. I tym bardziej fascynuje otaczających ją mężczyzn. A pora na śmierć? Podobno dobra jest każda.
David Hewson, „Pora na śmierć”, przełożyła Karolina Iwaszkiewicz, Wydawnictwo Marginesy 2015.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska