Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótka historia Panoramy Racławickiej

Justyna Kościelna
Prace konserwatorskie w budynku przy ul. Purkyniego tuż przed wielkim otwarciem
Prace konserwatorskie w budynku przy ul. Purkyniego tuż przed wielkim otwarciem muzeum narodowe we wrocławiu
Panorama Racławicka jest jak kobieta: fascynuje, prowokuje do zażartej walki, wymaga troski oraz czasu. I jest powodem do dumy. To najsłynniejsze dolnośląskie płótno, które od 25 lat cieszy oko wrocławian i ściąga do stolicy Dolnego Śląska rzesze turystów.

Kiedyś to byli mężczyźni Eugeniusz Burian, lwowiak, obecnie mieszkaniec Rudy Śląskiej:
- Był 9 kwietnia 1944 roku, drugi dzień świąt wielkanocnych. W rotundę, gdzie od 1894 roku pokazywany był obraz, uderzyły dwie bomby. Płótno bardzo na tym ucierpiało, było rozerwane w dwóch miejscach. Miałem wtedy 18 lat, byłem uczniem w zakładzie tapicersko-dekoracyjnym Leona Matwijowskiego, który oddelegował swoich pracowników do odgruzowania malowidła. Byłem podekscytowany, wiedziałem, że to wielkie dzieło. Jako chłopiec oglądałem je z ojcem kilkakrotnie.

Przy płótnie pracowało 13 osób, ja byłem najmłodszy. Przekopaliśmy tony ziemi, a później czyściliśmy płótno ze szkła i myliśmy je. W tym samym czasie grupa stolarzy zbijała wielką skrzynię, do której pod koniec maja włożyliśmy kilkutonowe płótno. Sami, w kilkunastu chłopa, bez pomocy żadnego sprzętu. Kiedyś mężczyźni byli naprawdę silni! Obraz zabezpieczyliśmy trutkami na myszy. Wywierciliśmy też dziurki, żeby do środka dochodziło powietrze. Skrzynię, pożyczonym od dyrekcji lasów państwowych samochodem, zawieźliśmy do kościoła bernardynów.

Blacha i klej na lewo
Antoni Tarczewski z Politechniki Wrocławskiej, członek Społecznego Komitetu Panoramy Racławickiej powołanego w roku 1980:

- Byłem najmłodszy w ekipie komitetu, któremu przewodził prof. Alfred Jahn. W czerwcu 1980 roku wywieziono płótno do Warszawy - pod pretekstem konserwacji. Ale specjaliści wszystkich maści zgodnie twierdzili, że obraz powinien być renowowany w docelowym miejscu i że transport mu szkodzi. Poza tym stolica narzekała na brak mocy przerobowych. Nie miała też miejsca, żeby obraz eksponować. Tymczasem we Wrocławiu stała gotowa rotunda i było środowisko świetnych konserwatorów!

Zależało nam na czasie - mieliśmy na względzie odchodzących lwowiaków, chcieliśmy, żeby jak najszybciej mogli zobaczyć obraz w całej okazałości.

Rozpoczęliśmy więc starania, żeby odzyskać obraz. 11 listopada zapadła decyzja, że wróci on na Dolny Śląsk. Dwa dni później jechaliśmy już do stolicy. Ale to była wyprawa! Później zaczęła się wielka renowacja. Zależało nam na czasie - mieliśmy na względzie odchodzących lwowiaków, chcieliśmy, żeby jak najszybciej mogli zobaczyć obraz w całej okazałości.

W Polsce trudno było dostać potrzebne materiały, więc kombinowaliśmy i załatwialiśmy różne sprawy "na lewo" - a to blachę, a to kostkę brukową, a to klej. Zaangażowane były wrocławskie firmy, uruchomiliśmy też zagraniczne kontakty.
Dużo było pracy inżynierskiej. Nad tym, żeby obraz zawisł w Rotundzie, pracował cały sztab naukowców. Wpadki? Jasne, że były. Na krótko przed otwarciem okazało się na przykład, że w środku budynku pomost jest za wysoko. Wpadła ekipa z młotami pneumatycznymi, rozryli wszystko i postawili na nowo. Oczywiście w pełnej tajemnicy. Kto by tam się przyznawał do błędów. Na otwarcie nas - członków komitetu - nie zaprosili. Obserwowaliśmy oficjeli ze Wzgórza Polskiego.

VIP-y stawiły się tłumnie
Mariusz Hermansdorfer, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu:
- Rocznie Muzeum Narodowe we Wrocławiu odwiedza średnio 400 tysięcy osób. Motorem, który nakręca frekwencję, jest bez wątpienia Panorama Racławicka, relikt dziewiętnastowiecznej kultury masowej. Czy to wybitne dzieło? Nie. Ale bardzo przyzwoicie i solidnie wykonane. Podobne panoramy były sto lat temu bardzo popularne, dawały namiastkę iluzji, były dla społeczeństwa tym, czym dla nas dziś panoramiczne filmy.

Wrocław długo zabiegał o wystawienie płótna. Doskonale pamiętam dzień otwarcia. Stałem w rotundzie i witałem gości. Trochę ich było, bo przybyła cała wierchuszka partyjna. Wszystko poszło zgodnie z planem, nic szczególnego tego dnia się nie wydarzyło. Dopiero po otwarciu mieliśmy pełne ręce roboty - a to dach przeciekał, a to pękała ściana. W tej chwili powoli zaczynamy myśleć o gruntownym remoncie obiektu. Wiadomo - w latach 80., kiedy kończono stawianie rotundy, materiały budowlane były, mówiąc delikatnie, na kiepskim poziomie.

Papież chciał zapłacić
Romuald Nowak, od 1991 roku kierownik Panoramy Racławickiej:
- Mamy świetną pracę: nigdy nie wiadomo, kto danego dnia nas odwiedzi. Najdostojniejszym gościem był Jan Paweł II. Niezapowiedziana wcześniej wizyta odbyła się 1 czerwca 1997 roku, kiedy we Wrocławiu odbywał się Kongres Eucharystyczny.

Papież zaczął dopytywać się o cenę biletu. Koniecznie chciał zapłacić.

Papież podjechał o godz. 21 czarną limuzyną. Miał zostać nie dłużej niż 20 minut, ale wyszedł dopiero po godzinie. Oprowadzałem go osobiście. Na początku drżał mi głos z wrażenia. Jak skończyliśmy zwiedzanie, papież zaczął dopytywać się o cenę biletu. Koniecznie chciał zapłacić. Oczywiście nie zgodziłem się. W zamian dostałem zaproszenie do muzeów watykańskich.
Jedną z największych wpadek zaliczyliśmy chyba w latach 80. Słynny kosmonauta amerykański, jeden z ekipy, która lądowała na Księżycu, nie mógł się dostać do środka i kupił bilet u... koników. Takie było wtedy oblężenie! Zresztą do dziś nie możemy narzekać na brak chętnych. Tydzień temu statystyki mówiły o 7 milionach 311 tysiącach zwiedzających. Oferujemy przewodnik w 13 językach, lada dzień dojedzie duński. Lektorem jest jeden z najsłynniejszych duńskich aktorów.

Często przechadzam się po Panoramie i przyglądam się uważnie drugiemu planowi. Zwykle nie poświęca mu się dużo uwagi, a szkoda. Ja zawsze dostrzegam coś nowego. To mnie uspokaja.

Krótka historia Panoramy Racławickiej
Pomysłodawcą wielkiego malowidła (15 x 114 m) był znany lwowski malarz Jan Styka, który zaprosił do współpracy Wojciecha Kossaka. Pomagali im: Ludwik Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Teodor Axentowicz, Włodzimierz Tetmajer, Wincenty Wodzinowski i Michał Sozański. Autorzy chcieli upamiętnić zwycięską bitwę stoczoną 4 kwietnia 1794 roku pod Racławicami przez wojska powstańcze pod wodzą generała Tadeusza Kościuszki z wojskami rosyjskimi. Olbrzym powstawał zaledwie przez 9 miesięcy, między sierpniem 1893 a majem 1894 r. Później był pokazywany we lwowskiej rotundzie w parku Miejskim. W 1946 roku dzieło trafiło do Wrocławia, gdzie przez wiele lat przeleżało w magazynach. Renowacji płótna domagały się kolejne społeczne komitety. Po wstrząsie sierpnia 1980, dzięki zaangażowaniu wrocławian, ruszyły prace. Wielkie otwarcie nastąpiło 14 czerwca 1985 roku.

Olbrzym powstawał zaledwie przez 9 miesięcy, między sierpniem 1893 a majem 1894 r.

Do 28 lutego w holu Muzeum Narodowego oglądać można największy na świecie (5 x 10 m) obraz bitwy pod Grunwaldem T. Popiela i Z. Rozwadowskiego. Obraz prezentowany jest na wystawie "Bitwa pod Grunwaldem oczami twórców Panoramy Racławickiej", przygotowanej z okazji 600-lecia bitwy pod Grunwaldem i 25-lecia Panoramy Racławickiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska