Ks. MIECZYSŁAW MALIŃSKI
- Czy już wiecie, kogo chcielibyście mieć za rodziców chrzestnych?
- To oczywiście uczciwi ludzie?
- Tak, uczciwi.
- Małżeństwo?
- Tak, małżeństwo.
- Mają ślub?
- Tak, ale, niestety, nie kościelny. Ona jest rozwódką.
- To nic z tego - oświadczyłem.
- Taki przepis?
- To nie sprawa jakiegoś przepisu. Tu chodzi o środowisko, które powinno się budować wokół dziecka. I to środowisko musi być możliwie bez zarzutu.
- Toż właśnie mówię, że to są uczciwi ludzie.
- Ale wcześniej czy później dojdzie do świadomości dziecka fakt, że nie mają ślubu kościelnego. I to będzie obciążać psychikę dziecka.
Tu się pan zdenerwował:
- Robicie problemy w miejscu, gdzie ich nie ma. A powiedzmy sobie szczerze, kto dziś poważnie traktuje instytucję rodziców chrzestnych. To czysta formalność.
Teraz z kolei ja się zdenerwowałem. Zacząłem mówić powoli i wyraźnie:
- Słyszał pan o biciu dzieci albo nawet o morderstwie dzieci przez pijanych rodziców.
- Trudno nie wiedzieć, gdy się czyta gazety.
- No, to już wie pan, po co ustanowiona została przez Kościół instytucja rodziców chrzestnych.
- Przyznam się, myślałem, że do nich należą tylko takie sprawy, jak nauka pacierza czy pilnowanie, by dziecko przystąpiło do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej - odpowiedział wyraźnie zaskoczony.
- Owszem, to też. Ale główną troską rodziców chrzestnych jest atmosfera miłości, jaka powinna panować w domu ich podopiecznego dziecka. Bo tylko atmosfera ciepła, serdeczności i wzajemnego zrozumienia gwarantuje wychowanie na prawdziwego chrześcijanina.
\ \ \*
Był czas, że bardzo dużo się mówiło na temat genów jako czynników decydujących o osobowości człowieka, które dziecku przekazują jego przodkowie, zwłaszcza rodzice. Ale stwierdzono, że tych genów jest mniej niż się zdawało. A po drugie, że człowiek ma bardzo wiele genów identycznych chociażby z szympansami - nawet ponad 90 proc. Wtedy jako odpowiedź przyszło słowo "środowisko". A więc nie tylko geny, ale i środowisko kształtuje osobowość dziecka i człowieka w ogólności. To, co odkrywamy ostatnio, Kościół wiedział od dawna. I chce, ażeby dziecko otaczali ludzie możliwie bez skazy. I to pod każdym względem.
Ale już konsekwentnie: należy traktować odpowiedzialnie instytucję rodziców chrzestnych. Po pierwsze - od strony rodziców dziecka. Ci powinni zdawać sobie sprawę, że odtąd chrzestni nabywają prawa do interesowania się losem ich dziecka i ingerowania, gdy uznają, że tak trzeba. Po drugie - od strony rodziców chrzestnych: ci powinni odpowiedzialnie traktować obowiązek, który na siebie biorą.
W każdym razie nie może to być traktowane czysto formalnie. Tym bardziej że w naszym społeczeństwie utarła się opinia, że nie odmawia się tym, którzy proszą, ażeby pełnić rolę ojca lub matki chrzestnej. I bywa, że jedna osoba ma na swoim koncie nawet kilkoro takich dzieci. I bywa, że sprawa troski rodziców chrzestnych o wychowanie dziecka ogranicza się do prezentu z okazji urodzin. Potem do telefonu z okazji urodzin, a potem spada do zera. Świadczy to o braku odpowiedzialnego traktowania podjętych obowiązków.
A więc, mówiąc krótko: nie chodzi o to, aby być obserwatorem losów dziecka chrzestnego i ingerować, gdy się coś dzieje, na zasadzie doskoków. To nie tak. Trzeba stać się domownikiem, członkiem rodziny i tym samym uczestnikiem jej życia. I sobą, swoją osobowością również kształtować atmosferę domu, w którym wychowuje się dziecko. Być dla niego deską ratunku, ostoją pokoju, mądrym przyjacielem.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?