Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koty zjadły rybki z oczka wodnego. Sąd uznał, że właściciel jest winny, bo ich nie dopilnował

Redakcja
Właściciel kota, Patryk Hałaczkiewicz ze swoim obrońcą
Właściciel kota, Patryk Hałaczkiewicz ze swoim obrońcą fot. Malwina Gadawa
Patryk Hałaczkiewicz - były kandydat na burmistrza Bielawy i działacz Bezpartyjnych Samorządowców oraz właściciel dwóch kotów z Ołtaszyna jest winny tego, że nie upilnował swoich pupili i te przechodziły na posesje sąsiada. Koty miały zanieczyszczać teren sąsiada i zjeść rybki z oczka wodnego. Sąd ukarał Patryka Hałaczkiewicza naganą. Wyrok dla właściciela kotów jest niezrozumiały. - Takie orzeczenie jest absurdalne. Teraz wszyscy właściciele kotów we Wrocławiu mogą drżeć - mówi Patryk Hałaczkiewicz.

Mieszkaniec Ołtaszyna Patryk Hałaczkiewicz nie spodziewał się, że jego dwie kotki, Miłka i Lulu, przysporzą mu tak wiele problemów. Kłopoty zaczęły się wiosną 2016 roku. Sąsiad Patryka Hałaczkiewicza skarżył się, że Miłka i Lulu przechodzą na jego posesję i zanieczyszczają ją oraz polują na rybki w oczku wodnym. Sąsiad nie dawał za wygraną i przekonywał, że karasi w oczku regularnie mu ubywa. O wszystkim powiadomił straż miejską. Ta jednak nie poprzestała na pouczeniu i sprawę kotów z Ołtaszyna skierowała do sądu.

Patryk Hałaczkiewicz musiał tłumaczyć się z tego, że "nie zapewnił pełnego nadzoru nad zwierzęciem". Dziś sędzia Aurelia Krajczy-Kozłowska uznała Patryka Hałaczkiewicza za winnego. Według niej mieszkaniec Ołtaszyna nie zrobił wszystkiego, aby uniemożliwić przejście kotom na posesję sąsiadów. Sędzia uważa, że właściciel miauczących czworonogów powinien w odpowiedni sposób przypilnować swoje zwierzęta. Sąd wskazywał także, że podczas rozprawy uprawdopodobniono, że czyny o których wspominała straż miejska dokonały właśnie koty Patryka Hałaczkiewicza, które często były widywane na posesji sąsiadów. Sąd ukarał Hałaczkiewicza za wykroczenie karą nagany.

Patryk Hałaczkiewicz uważa, że cała sprawa jest kuriozalna. I nie ma nigdzie dowodu na to, że to właśnie jego koty zjadł rybki sąsiada. - Miałem nadzieję, że sąd przerwie tę absurdalną historię. Tak się jednak nie stało. Teraz wszyscy właściciele kotów we Wrocławiu mogą drżeć, a straż miejska będzie miała wiele pracy, bo na samym Ołtaszynie jest wiele kotów, które swobodnie spacerują po osiedlu.

Czuję się jakbym brał udział w firmie Stanisława Barei. Ostatnio na swoim podwórku widziałem lisa, teraz mam oskarżyć Lasy Państwowe o to, że zanieczyścił mi moją posesję - zwraca uwagę Patryk Hałaczkiewicz i twierdzi, że od wyroku zapewne się odwoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska