Rozpoczynał Pan karierę w Górniku, potem grał Pan również w WKK Wrocław, Śląsku Wrocław oraz Kotwicy Kołobrzeg. Występy w ekstraklasie przerwała jednak choroba. Wykryto u Pana wadę serca. To był dla Pana cios.
Na pewno ciężkie przeżycie. Na szczęście napotkałem na dużą pomoc ludzi z Kotwicy Kołobrzeg, za co jestem im bardzo wdzięczny.
Ile łącznie Pan pauzował?
Nie grałem w koszykówkę przez 1,5 roku. Tak naprawdę miałem wówczas zakaz biegania, całkowitego ruszania się. Co zrozumiałe, nie myślałem wtedy o sporcie jako o pracy zawodowej, bo nie miałem pewności czy wrócę na koszykarskie parkiety. Na szczęście teraz jest już wszystko w porządku, a ja mogę kontynuować swoją karierę.
Zostawmy chorobę i porozmawiajmy o Pana największym, jak dotychczas sukcesie, a więc wicemistrzostwie świata do lat 17 zdobytym z reprezentacją Polski w Hamburgu. Wraca Pan czasami myślami do tamtych chwil?
Oczywiście, że tak, to był wielki sukces. Zarówno mój, jak i całej reprezentacji. Nie mniej jednak, od tego czasu minęło już prawie pięć lat i skupiam się na teraźniejszości. Nie można przecież „jechać” kilka lat na nazwisku, tylko ciężko pracować i udowadniać swoją wartość na parkiecie.
Po długiej przerwie od koszykówki postanowił wrócić Pan do macierzystego klubu. Czy wybór III ligowego wtedy Górnika wydawał się najrozsądniejszym rozwiązaniem?
Chciałem zagrać w Górniku, bo pochodzę z Wałbrzycha. Wiadomo, że w takim przypadku odpadły kwestie dojazdu na treningi czy mecze. To również była dla mnie bardzo ważne.Wszystko jest w tym klubie poukładane, więc naprawdę nie ma powodów do narzekań. W dodatku trener Chledbda widział mnie w zespole, dzięki czemu czułem się potrzebny.
Odkąd jest Pan graczem wałbrzyskiego klubu, zespół odnosi same sukcesy. Najpierw awansowaliście do II ligi, a kilka tygodni temu zdobyliście Puchar Polski PZKosz. Pan został zresztą wybrany MVP turnieju finałowego.
Mamy zgrany zespół, w którym panuje świetna atmosfera. Każdy z nas ciężko pracuje dla zespołu, także nie liczą się indywidualności. Sukces w Pucharze Polski PZKosz oczywiście bardzo smakuje, bo w turnieju finałowym rywalizowaliśmy z dwoma ekipami z I ligi.
Zdobycie Pucharu Polski PZKosz będzie bodźcem dla Górnika w walce o awans do I ligi?
Nie chce wybiegać w przyszłość. Skupiam się tylko na najbliższym spotkaniu. Poza tym ostatnio zdarzyła się nam wpadka w zaległym spotkaniu z Muszkieterami Nowa Sól. (Górnik przegrał we własnej hali 60:64 – dop. RB). Musimy być skoncentrowani na każdym, kolejnym meczu, a na koniec sezonu zobaczymy w jakim będziemy miejscu.
Powróżmy trochę z fusów. Załóżmy, że Górnik awansuje do klasę wyżej, a potem być może zacznie myśleć o Tauron Basket Lidze. Piotr Niedźwiedzki może w takiej sytuacji zadeklarować, że zostanie w Górniku na kolejnych kilka lat?
Nie mogę niczego zadeklarować. Po obecnym sezonie na pewno zasiądziemy do rozmów i zobaczymy. Jestem człowiekiem, który rozważy każdą propozycję i na pewno nie wykluczam dalszej gry w Wałbrzychu.
Marzy Pan o grze w Tauron Basket Lidze już w przyszłym sezonie?
Na pewno marzę o tym, aby się rozwijać. Może nawet niekoniecznie w polskiej ekstraklasie, a nawet za granicą. Mimo tego nie wybiegam, aż tak daleko w przyszłość. Na razie skupiam się na dobrej grze dla Górnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?