Wczorajsze starcie czarno-zieloni rozpoczęli od świetnej defensywy. Po 3 min było 1:6 i trener gdynian Asseco Prokomu musiał poprosić o czas. W dalszej części pierwszej kwarty miejscowi doszli zgorzelczan. Podopieczni trenera Jacka Winnickiego grali jednak konsekwentnie i dzięki trójce Konrada Wysockiego (w pierwszej połowie 10 pkt) w ostatniej sekundzie pierwszych 10 min wygrywali 20:11.
W drugiej kwarcie gra się wyrównała. Oba zespoły seryjnie punktowały zza linii 675 cm, ale na prowadzeniu cały czas utrzymywali się gracze z Dolnego Śląska. To w dużej mierze dzięki Toreyowi Thomasowi, który w pierwszej połowie miał w sumie 5 asyst. Dzięki punktom z dystansu w ostatniej akcji przed zmianą stron Marko Brkicia goście wygrywali 34:30.
W trzeciej kwarcie oba zespoły grały systemem kosz za kosz. W efekcie tego po 30 min był remis 52:52. To zwiastowało ogromne emocje i tak też było. Na 7 s do końca po rzucie Michała Gabińskiego było 72:71 dla gości. Na 4 s do końca to jednak gdynianie wygrywali po punktach Tony'ego Adamsa. Ostatnia akcja należała do graczy z Dolnego Śląska. Niestety w niej błąd kroków popełnił Marko Brkić i to Asseco Prokom wygrał 73:72. Mimo porażki PGE Turów pozostaje w grze o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym.
Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 73:72 (11:20, 19:14, 22:18, 21:20)
Asseco: Ewing 15 (1), Varda 11 (1), Witka 11 (1), Adams 10 (2), Widenow 8 (2), Szubarga 8 (1), Hrycaniuk 5, Szczotka 2, Eldridge 2, Burrell 1.
Turów: Wysocki 15 (1), Zigeranović 12, Thomas 10 (1), Gabiński 8 (2), Kickert 7 (1), Tomaszek 6, Jackson 6, Brkić 5 (1), Bochno 3 (1).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
