Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Przepis, który zamiast służyć, utrudnia życie. Najbardziej klubom

Rafał Bajko
Polscy gracze są w cenie. Wszystko przez przepis o obowiązkowym przebywaniu na parkiecie aż dwóch z nich. Na zdjęciu Paweł Leończyk (z nr. 9) i Artur Mielczarek. Ten pierwszy przenosi się z Sopotu do Szczecina
Polscy gracze są w cenie. Wszystko przez przepis o obowiązkowym przebywaniu na parkiecie aż dwóch z nich. Na zdjęciu Paweł Leończyk (z nr. 9) i Artur Mielczarek. Ten pierwszy przenosi się z Sopotu do Szczecina Tomasz Bolt
Największe zamieszanie na rynku transferowym Tauron Basket Ligi kręci się jak na razie wokół Polaków. Powód? Mała liczba wartościowych graczy.

Już od kilku lat w najwyższej klasie rozgrywkowej obowiązuje przepis o dwóch Polakach, którzy muszą przez cały mecz przebywać jednocześnie na parkiecie. Takie rozwiązanie miało sprzyjać rodzimym zawodnikom, tak aby zachowali oni miejsce w zespole kosztem przeciętnych koszykarzy z zagranicy. Im dłużej jednak ów paragraf obowiązuje, tym więcej wzbudza kontrowersji. Narzekają przede wszystkim kluby, które co roku toczą walkę na rynku transferowym o zapełnienie składu odpowiednimi Polakami. Roszczenia finansowe tych najlepszych przekraczają często najśmielsze oczekiwania, a że przykład idzie z góry, to spore żądania mają też gracze przeciętni.

Trochę zamieszania wprowadziło również powiększenie ligi. Od sezonu 2014/2015 TBL liczy bowiem już 16 klubów, a jest spora szansa, że w nowych rozgrywkach zespołów będzie nawet 17. Ubiegłoroczny zwycięzca I ligi - Stal Ostrów Wielkopolski - przekształcił się bowiem w spółkę akcyjną, zgłaszając tym samym akces do gry w elicie. O tym, czy klub otrzyma licencję na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej, zadecyduje jednak zarząd Polskiej Ligi Koszykówki. Jeśli tak się stanie, trudno będzie "zaspokoić" potrzeby tak dużej liczby klubów w kwestii pozyskania wartościowych, rodzimych graczy. W tej sytuacji składy tych mniej zamożnych uzupełniane będą przez średnich lub wręcz słabych zawodników.

Kto więc przed najbliższym sezonem jest królem polowania? Co ciekawe, najwięcej dzieje się w zespołach, które w poprzedniej kampanii ligowej nie odegrały znaczącej roli. Do sporych zmian doszło przykładowo we Włocławku. Jest to jednak zrozumiałe, bo przecież Anwil nie awansował nawet do fazy play-off, co temu zespołowi zdarzyło się dopiero po raz pierwszy, odkąd występuje w ekstraklasie (a gra w niej nieprzerwanie od 1992 roku). Nowym trenerem drużyny został Igor Milicić, a za jej rozegranie odpowiadać będzie nadal niespełniony Kamil Łączyński.

Jeszcze odważniejsze ruchy kadrowe poczyniono w Szczecinie. Miejscowe King Wilki Morskie zasilili m.in. Łukasz Majewski (ostatnio Rosa Radom), Paweł Leończyk (Trefl Sopot) czy Michał Nowakowski (Energa Czarni Słupsk).

Równie ciekawie jest w Toruniu, gdzie posadę pierwszego trenera zajął były trener reprezentacji Polski koszykarek Jacek Winnicki. Popularny "Ślimak" stracił swoją funkcję w czerwcu, kiedy na EuroBaskecie w Rumunii odpadł z biało-czerwonymi już na poziomie fazy grupowej. Jego nowym podopiecznym będzie dobrze znany we Wrocławiu Łukasz Wiśniewski. "Wiśnia" poprzedni sezon zakończył właśnie w Śląsku, którego był nawet kapitanem.

Innym, byłym już graczem siedemnastokrotnych mistrzów Polski jest Jakub Dłoniak, który przeniósł się do MKS-u Dąbrowa Górnicza. Jego klubowym kolegą będzie m.in. były reprezentant Polski Piotr Pamuła.

Skoro już o Śląsku mowa, to najważniejszym wydarzeniem w klubie z ul. Mieszczańskiej było ostatnio zatrudnienie nowego trenera. Został nim Serb Mihailo Uvalin, który przebywa jednak obecnie na wakacjach we Włoszech. To właśnie stamtąd ma podobno nadzorować budowę zespołu. A jest co tworzyć, bo skład WKS-u liczy jak na razie zaledwie trzech graczy. Są to: Kamil Chanas, Maksym Kulon oraz Norbert Kulon. Ubywa też nazwisk, o których mówiło się do niedawna w kontekście wzmocnienia Śląska. Adam Łapeta nadal będzie kontynuował swoją karierę na Litwie, z kolei Roman Szymański jest blisko podpisania umowy z Polpharmą Starogard Gdański.

Nieco liczniejsza wydaje się być za to kadra wicemistrzów Polski ze Zgorzelca. PGE Turów mimo niższego budżetu i rezygnacji z udziału w Pucharze Europy zatrzymał w składzie Filipa Dylewicza i Michała Chylińskiego (mają ważne kontrakty), a także pozyskał zapomnianego już nieco w elicie Piotra Niedźwiedzkiego. Na miesięcznych testach przebywać będzie też Amerykanin Damontre Harris. Drużynę poprowadzi z kolei Piotr Ignatowicz, który zajął miejsce Miodraga Rajkovicia. Co ciekawe, jeszcze w ubiegłym sezonie obaj panowie pracowali razem. Ignato-wicz pełnił wówczas funkcję asystenta serbskiego szkoleniowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska