Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Po porażce z MKS-em zawodnicy Śląska będą trenować już w drugi dzień Świąt

Rafał Bajko
Mecze Śląska i Anwilu zawsze mają swój klimat i niepowtarzalną atmosferę. Z piłką Robert Skibniewski
Mecze Śląska i Anwilu zawsze mają swój klimat i niepowtarzalną atmosferę. Z piłką Robert Skibniewski Tomasz Hołod
Wstydliwa porażka z MKS-em Dąbrowa Górnicza odbije się czkawką graczom WKS-u. Podopieczni Emila Rajkovicia będą ciężko pracować przed meczem z Anwilem Włocławek (niedziela, g. 19). Wrocławianie do treningów powrócą w drugi dzień Świąt.

Nikt nie spodziewał się tego, że rozpędzony jak dotychczas Śląsk, swoją trzecią porażkę zaliczy na parkiecie beniaminka Tauron Basket Ligi. Dąbrowianie przed spotkaniem ze Śląskiem nie wygrali bowiem żadnego meczu u siebie. Przełamali się właśnie na siedemnastokrotnych mistrzach Polski (87:78).

- Prawda jest taka, że to my przegraliśmy to spotkanie, a nie MKS je wygrał. To co robiliśmy w ostatnich minutach czwartej kwarty zakrawa na kpinę (Śląsk prowadził na minutę przed końcem 71:66, ale MKS doprowadził do dogrywki - przyp. RB). Nie możemy zapomnieć o tym meczu i w związku z tym, zawodników czeka poważna rozmowa ze sztabem szkoleniowym - mówi Maciej Szlachtowicz, menadżer Śląska.

Siedemnastokrotni mistrzowie Polski przed wpadką w Dąbrowie Górniczej przegrali jeszcze w Radomiu z Rosą oraz w Zgorzelcu z PGE Turowem. A więc rywalami z górnej części tabeli. MKS przed sobotnim meczem był czerwoną latarnią ligi.

- To była kompromitacja. Niektórzy z zawodników muszą się zastanowić nad swoją postawą. Jeżeli chcemy się bić o wyższe cele, to takie występy, jak w ubiegłą sobotę nie mogą nam się zdarzać - dodaje Szlachtowicz.

Sztab szkoleniowy na czele z Emilem Rajkoviciem zaplanował już, że zawodnicy wrócą do treningów w drugi dzień Świąt. Na dzień dobry czekają ich dwie sesje treningowe. Macedoński szkoleniowiec obiecał co prawda swoim podopiecznym, że jeśli wysoko pokonają MKS Dąbrowę Górniczą, w święta będą mieli tylko jeden trening. Po sobotniej porażce gracze wiedzieli już, że na taki "luz" nie mają co liczyć.

Doskonała okazja do tego, aby odzyskać zaufanie kibiców nadarzy się już w najbliższą niedzielę (godz. 19, hala Orbita). Śląsk podejmie bowiem odwiecznego rywala - Anwil Włocławek. "Rottweilery" miały w tym sezonie swoje problemy, gdyż w pewnym momencie legitymowały się bilansem 1-7, zajmując miejsce w dolnych rejonach tabeli.

Przez słabe wyniki z trenerskiego "stołka" zleciał Mariusz Niedbalski, a jego miejsce zajął Bośniak Predrag Krunić. Jak się później okazało, "nowa miotła" zaczęła zamiatać z dużym rozmachem, gdyż Anwil wygrał ostatnio cztery mecze z rzędu.

- Włocławianie mają dość mocno ograniczone pole manewru, jeśli chodzi o rotację polskich graczy. Mają jednak w składzie znakomitych zawodników z zagranicy, którzy ciągną ich grę. Podchodzimy do nich z respektem, ale musimy odzyskać twarz, po porażce z Dąbrową Górniczą - tłumaczy menadżer Śląska.

Niedzielną "świętą wojnę" obejrzy zapewne komplet publiczności w hali Orbita. - Żaden inny rywal nie przyciąga kibiców, tak jak Anwil. Nawet mecze z PGE Turowem czy Stelmetem Zielona Góra nie cieszą się takim zainteresowaniem, jak pojedynek z włocławianami - dodaje Szlachtowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska