Na placu boju pozostały już tylko dwa zespoły - Śląsk, to rzecz jasna, oraz Zastal. Sprawa jest prosta. My wygrywamy u siebie z PBG Basketem Poznań, zielonogórzanie przegrywają z Kotwicą i cieszymy się z awansu. Ale czy kołobrzeżan stać na sprawienie niespodzianki i pokonanie wyżej notowanych rywali?
Po tym, co pokazali w poniedziałek w Orbicie, wydaje się, że nie, ale... Także po występie we Wrocławiu Polpharmy nie dawaliśmy jej wielkich szans na pokonanie Zastalu. Tymczasem starogardzianie wygrali 82:76, a kluczem do zwycięstwa okazało się ograniczenie poczynań Waltera Hodge'a. Lider zespołu z winnego grodu co prawda rzucił 17 punktów, ale na bardzo słabej skuteczności. Portorykański rozgrywający w trzech ostatnich meczach trafia na poziomie 37 procent i powiedzmy sobie szczerze, nie życzymy mu szybkiego przełamania.
Wiara w Kotwicę lekko pod-upada, gdy popatrzy się na jej osiągnięcia w meczach wyjazdowych - cztery wygrane i siedem przegranych. Odwrotny bilans ma za to Zastal w spotkaniach przed własną publicznością. A ta już nie może doczekać się powitania kołobrzeżan. Do poniedziałku organizatorzy sprzedali dwa tysiące z puli pięciu tysięcy biletów.
- My nie mamy już nic do stracenia. Nie udało nam się przełamać we Wrocławiu, spróbujemy zatem w Zielonej Górze - karmił nadzieją wrocławskich dziennikarzy trener Kotwicy Tomasz Mrożek. Trzymamy za słowo. Liczymy również, że Bartosz Diduszko odpowiednio zmobilizuje swojego brata Łukasza z nadmorskiej ekipy.
Awans do górnej piątki to nie tylko zaszczyt rywalizowania z najlepszymi, ale także, a może przede wszystkim, pewny udział w fazie play-off. Jeśli Śląsk wyląduje w dolnej części tabeli, to będzie musiał powalczyć o jedno z dwóch wolnych miejsc. O to jednak jesteśmy wyjątkowo spokojni, bowiem z 14 dotychczas rozegranych meczów z drużynami niżej notowanymi wrocławianie wygrali aż 11. Nie mamy nic przeciwko kolejnym, ale wolelibyśmy wziąć rewanże na Turowie i Anwilu, no i sprawdzić się na tle Asseco Prokomu.
Niestety, w meczu z Basketem nie będzie mógł zagrać Paweł Buczak, który w minionym tygodniu, podczas jednego z treningów, nabawił się kontuzji.
- Paweł złamał mały palec prawej dłoni. Wczoraj przeszedł operację. Przez pierwszy tydzień nie będzie mógł nim w ogóle ruszać. W drugim tygodniu zacznie wykonywać jakieś ruchy, a dopiero w trzecim będzie mógł chwycić za piłkę - tłumaczy nam Dominik Bryń, fizjoterapeuta wrocławskiego klubu.
Niedzielne mecze odbędą się o godz. 17, a nie, jak wcześniej anonsowano, o 17.30. Wszystko przez wymogi telewizyjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?