Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka. Leciejewska: Trener Winnicki kojarzy mi się z sukcesami

Rafał Bajko
Magdalena Leciejewska, to utytułowana zawodniczka. Popularna "Lecia" ma w swoim dorobku pokaźną liczbę medali mistrzostw Polski
Magdalena Leciejewska, to utytułowana zawodniczka. Popularna "Lecia" ma w swoim dorobku pokaźną liczbę medali mistrzostw Polski Piotr Zadumiński
Rozmowa z Magdaleną Leciejewską, zawodniczką Ślęzy Wrocław, która wróciła do gry w koszykówkę po długim leczeniu urazu kolana. Wielokrotna reprezentantka Polski oraz trzykrotna mistrzyni kraju opowiada m.in. o ewentualnym powrocie do kadry narodowej oraz współpracy z trenerem klubowym Krzysztofem Szwejem.

Przez kontuzję kolana straciła Pani kilka miesięcy gry. Dolegliwości są już za Panią?

To nie był dla mnie łatwy czas. W pewnym momencie lekarz zasugerował mi, abym zakończyła przygodę z koszykówką, z uwagi na zbyt duże ryzyko ewentualnych powikłań. Długo wahałam się jaką podjąć decyzję, ale ostatecznie postanowiłam nie kończyć kariery. Nie ukrywam też, że spory wpływ na taki obrót sprawy mieli ludzie związani ze Ślęzą, którzy dali mi szansę na powrót do pełnej dyspozycji właśnie w tym klubie.

W ubiegłym sezonie sięgnęła Pani po srebrny medal mistrzostw Polski z CCC Polkowice. Przychodząc do Ślęzy wiadomo było, że cele tego zespołu nie sięgają aż tak wysoko. Chodziło więc głównie o to - tak jak pani wspomniała - aby odbudować wysoką formę?

Wiedziałam, że po kontuzji ciężko będzie znaleźć zespół z czołówki tabeli, który będzie zainteresowany moją osobą. Już od września byłam w kontakcie z działaczami Ślęzy i zdecydowałam się wrócić do koszykówki na najwyższym poziomie. Natomiast faktem jest, że celem wrocławskiego zespołu od początku sezonu był awans do fazy play-off. Przychodząc tutaj byłam tego świadoma.

A jak wspomina Pani pobyt w Polkowicach?. Złoto i srebro pod wodzą Jacka Winnickiego to fantastyczny dorobek.

Z trenerem Winnickim pracowałam już w przeszłości przez dwa lata w Gdyni. Bardzo szanuje tego szkoleniowca, bo jego praca zawsze przynosi sukcesy. Ponadto, przychodząc do Polkowic wiedziałam, że trener będzie na mnie stawiał. Tak jak Pan wspomniał, w ciągu dwóch lat zdobyliśmy dwa medale mistrzostw Polski, dokładając do tego Puchar Polski. Sporo, jak na tak krótki czas.

Wróćmy do Ślęzy. W momencie, gdy udało się zapewnić sobie miejsce w ósemce, zespół odetchnął z ulgą?

Na pewno. Chciałyśmy jednak dokonać tego bez oglądania się na inne zespoły. Zawaliłyśmy sprawę w Koninie, gdzie przegrałyśmy dość zdecydowanie. Po tym meczu wiedziałyśmy już, że nie wszystko zależy od nas. Na szczęście pomogły nam dziewczyny z Gorzowa Wielkopolskiego, które pokonały Pszczółkę AZS Lublin, zapewniając tym samym Ślęzie play-offy.

Dołączyła Pani do wrocławskiej ekipy już po tym, jak klub opuścił szkoleniowiec Radosław Czerniak. Jak wobec tego układa się współpraca z nowym trenerem Krzysztofem Szwejem?

Przyznam szczerze, że nie znałam wcześniej obu Panów, bo nie miałam okazji u nich grać. Z trenerem Czerniakiem byłam jednak w kontakcie, kiedy trwały moje rozmowy odnośnie przejścia do Ślęzy. Co do szkoleniowca Szweja, to trzeba przyznać, że został rzucony na głęboką wodę. Ważne jednak, że chce się uczyć i ciężko pracować. Doświadczone zawodniczki, takie jak Paulina Pawlak, Chineze Nwagbo czy ja staramy mu się podpowiadać, gdy pyta nas o radę w czasie treningów.

Zostawmy na chwilę koszykówkę. Jak się Pani podoba Wrocław?

Nigdy wcześniej nie miałam okazji pozwiedzać stolicy Dolnego Śląska. Nawet jak grałam w Polkowicach, to jakoś brakowało czasu na to, by zajrzeć do Wrocławia. Odkąd tutaj gram przekonałam się, że jest to bardzo klimatyczne i urocze miasto. Uwielbiam wybrać się na wrocławski rynek i wspólnie ze znajomymi miło spędzić czas.

Jakiś czas temu blisko piłkarskiego Zagłębia Lubin był bramkarz Piotr Leciejewski. Zastanawiam się, czy to tylko zbieżność nazwisk, czy może jesteście Państwo rodziną?

(Śmiech). Już kiedyś ktoś mnie o to pytał. To tylko zbieżność nazwisk.

Skupmy się na przyszłości. Liczy Pani po cichu, że po sezonie trener reprezentacji Polski Jacek Winnicki zadzwoni do Magdaleny Leciejewskiej i zaproponuje akces w drużynie przygotowującej się do tegorocznych mistrzostw Europy?

Zawsze kiedy otrzymywałam powołanie do reprezentacji narodowej starałam się sprostać wyzwaniu. Niestety jakiś czas temu, ze względów zdrowotnych, musiałam zrezygnować z gry w kadrze. Teraz ciężko mi powiedzieć, czy powołanie jest możliwe. Jestem dopiero miesiąc w treningu, ale jeżeli trener Winnicki uzna, że mogę mu się przydać, to oczywiście nie wykluczam, że wrócę.

Już w sobotę pierwsze z dwóch spotkań ćwierćfinału play-off z Wisłą Can-Pack Kraków. Starcie z niepokonanymi mistrzyniami Polski to dla was nagroda za trudy całego sezonu, czy widzicie jednak szansę na sprawienie niespodzianki?

Będzie bardzo ciężko. Wisła prezentuje wysoką formę, szczególnie po tym, kiedy odpadła z rozgrywek Euroligi. Być może będą to nasze dwa ostatnie mecze w tym sezonie. Nie składamy jednak broni, być może krakowianki potraktują ten ćwierćfinał jako przygotowanie do kolejnych meczów o mistrzostwo Polski, dzięki czemu będziemy mogły je zaskoczyć? Wisła jest zdecydowanym faworytem, a my chcemy dostarczyć kibicom jak najwięcej emocji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska