- Przed nami mecz z ŁKS-em Łódź. Po nim dopiero zaczniemy się tym martwić. Moi koszykarze udowadniają, że stać ich na rywalizację z najlepszymi w Polsce. Anwil, Trefl czy Turów mogą zawitać do Orbity także w drugiej części sezonu, ale czeka nas wielka walka o to. I zaczniemy ją dopiero po Nowym Roku. To, co osiągnęliśmy do tej pory, nie gwarantuje nam miejsca w pierwszej piątce - przyznał serbski opiekun WKS-u.
Pocieszające musi być jednak to, że Śląsk przygotował sobie znakomitą pozycję wyjściową do ataku. Z szesnastu dotychczasowych meczów wrocławianie wygrali dziewięć. Co więcej, mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Zastalem Zielona Góra, AZS-em Koszalin i Siarką, a więc z zespołami, które także mają chrapkę na to, by znaleźć się w górnej części tabeli. Dodajmy, że "na plusie" ekipa Rajkovicia jest także z Kotwicą Kołobrzeg (rewanżowe spotkanie 6 lutego we Wrocławiu).
Z przypinaniem orderów i gratulacjami musimy się jeszcze wstrzymać, a przed popadaniem w hurraoptymizm przestrzega również Adam Wójcik.
- Na pewno nie możemy czuć się już komfortowo. Jeżeli za cel mamy pierwszą piątkę przed play-offami, to w pozostałych meczach rewanżowych musimy grać lepiej niż z Siarką czy nawet z AZS-em (Śląsk wygrał 103:78- dop. red.) - zauważył pan Adam, którego od razu przepraszamy za to, że w relacji po meczu z tanobrzeżanami odebraliśmy mu kapitańską opaskę i przyznaliśmy ją Slavisy Bogavacowi.
Ale nie tylko z tego powodu chcemy poświęcić "Oławie" parę słów. Przeciwko Siarce Wójcik rozegrał bowiem bardzo dobre zawody. Na parkiecie spędził jedenaście minut i zdobył w tym czasie jedenaście punktów. Trafił cztery z pięciu rzutów z gry, a także dołożył trzy zbiórki i blok. Przy okazji zafundował kibicom małą podróż do przeszłości. Jego ruchy i zwody w jednej z akcji, w której poradził sobie z Wojciechem Baryczem, do złudzenia przypominały te, którymi dziesięć lat temu ogrywał najlepszych środkowych Euroligi.
Jak tak dalej pójdzie, to 41-letni "Oława" śmiało może myśleć o dobiciu do liczby 10 tysięcy punktów zdobytych na polskich parkietach. Byłoby to wydarzenie bez precedensu. Według oficjalnych statystyk taka sztuka nie udała się jeszcze nikomu w historii.
W środę Wójcik był jednym z wielu niezbędnych elementów układanki, która dała Śląskowi zwycięstwo nad Siarką. Wrocławianie niemal przez całe spotkania kontrolowali wynik rywalizacji, a gdy graczom pierwszej piątki zdarzały się dołki, to z pomocą przychodzili rezerwowi.
- Cały mecz czekaliśmy na moment słabości Śląska, ale się nie doczekaliśmy. Gospodarze zagrali równe zawody i nie potrafiliśmy ich złapać. Dopiero w ostatnich pięciu minutach, kiedy fantastycznie spisywał się LaMarshall Corbet (trafił m.in. pięć trójek - dop. red.), pojawiła się szansa na wygraną - stwierdził Dariusz Szczubiał, opiekun tarnobrzeżan.
Wtedy jednak, gdy przewaga WKS-u stopniała do czterech oczek, do akcji włączył się Bartosz Diduszko - zdobył dwa kosze z rzędu. Do swojego dorobku dołożył osiem zbiórek (najwięcej w całym meczu), dlatego śmiało można go tytułować cichym bohaterem Śląska.
Ale tych bohaterów w zespole Rajkovicia było więcej. Na przykład Paul Graham, który oprócz dziewięciu punktów zaliczył aż dziesięć asyst. Pochwalić też trzeba Qa'rraana Calhouna za 23 punkty, cztery trójki oraz efektowne wsady i bloki. Na swoim, bardzo wysokim, poziomie zaprezentował się Aleksandar Mladenović. Serb zafundował Przemysławowi Karnowskiemu trudną lekcję, którą młoda nadzieja europejskiego basketu powinna zapamiętać na bardzo długo.
Pozostałe mecze Śląska w sezonie zasadniczym Tauron Basket Ligi
5 stycznia: ŁKS Łódź (dom)
8 stycznia: Anwil Włocławek (dom)
11 stycznia: Trefl Sopot (dom)
18 stycznia: Politechnika W-wa (wyjazd)
24 stycznia: Czarni Słupsk (wyjazd)
29 stycznia: Polpharma Starogard (dom)
6 lutego: Kotwica Kołobrzeg (dom)
12 lutego: Basket Poznań (dom)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?