Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Ekipa Gortata wśród faworytów NBA

Maciej Stolarczyk
"Jesteście gotowi na długie godziny z Gortatem w NBA?" - takie hasło widniało na czołówce oficjalnej strony NBA kilka godzin przed rozpoczęciem sezonu 2010/2011. Sezonu, w którym jednym z pretendentów do tytułu są koszykarze Orlando Magic, czyli Marcin Gortat i spółka.

Pierwsze trzy mecze odbyły się dziś w nocy (Boston - Miami, Portland - Phoenix i Los Angeles Lakers - Houston). Drużyna Polaka wkracza do akcji w czwartek z Washington Wizards. - Jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia z poprzedniego sezonu, gdy przegraliśmy finał Konferencji Wschodniej z Celtami. W meczach z nimi nie graliśmy swojej najlepszej koszykówki i jest to pierwsza rzecz, którą chcę poprawić w tegorocznych rozgrywkach. Szczyt formy ma przyjść na decydujące spotkania - zdradza swój plan trener Orlando Stan Van Gundy.

Atutem Magików z Florydy będzie zgranie. W kadrze zaszły najwyżej kosmetyczne zmiany (do Lakers odszedł Matt Barnes, ściągnięto za to Chrisa Duhona i Quentina Richardsona), na dodatek pełną aklimatyzację przeszedł już ściągnięty przed rokiem Vince Carter. W przedsezonowych spotkaniach to były gracz Toronto Raptors i New Jersey Nets był najskuteczniejszym zawodnikiem Magic. - Miałem do Vince’a zastrzeżenia, że gra za mało agresywnie. Zamiast zapewniać mnie, że się poprawi, on po prostu wyszedł na parkiet i to zrobił - cieszy się Van Gundy.

Gwiazdą przedsezonowych spotkań był też Gortat. Dziennikarze "Orlando Sentinel" uznali go nawet za najlepszego zawodnika okresu przygotowawczego. W sześciu meczach "Polski Młot" grał średnio po 24 min, zdobywał 8,2 pkt i miał najwyższą skuteczność rzutów z gry w zespole (74,1 proc.). - Jestem zadowolony z tych występów w 90 proc. Pozostałe 10 to efekt słabego meczu z Charlotte Bobcats, który rozpocząłem w pierwszym składzie - ocenił Gortat.

Jednym z gorętszych tematów ostatnich tygodni w Orlando była rola, jaką zawodnik z Łodzi ma odgrywać w zespole. Gortat domaga się większej liczby minut, najchętniej na pozycji silnego skrzydłowego, u boku niekwestionowanego lidera Dwigh_ta Howarda. Trener z jednej strony wskazywał Polakowi miejsce w szyku ("Marcin ma problem z zaakceptowaniem swojej roli. Musi skupić się na obronie, zbiórkach i bieganiu"). Z drugiej kilka razy próbował upragnionego przez Gortata ustawienia.

- Granie na czwórce razem z Dwightem jest czymś niesamowitym. Tworzymy znakomity duet, jesteśmy nie do ogrania przez rywali. Lubię grać na nowej pozycji, mam swobodę poruszania się. Znam zagrywki, w zasadzie nic nie sprawia mi kłopotu - zachwala swoje atuty reprezentant Polski. Scenariusz, w którym Gortat będzie regularnie rozpoczynał mecze w pierwszej piątce, jest jednak mało prawdopodobny.

W tym sezonie Orlando będzie mieć na Wschodzie nowego, groźnego rywala - Miami Heat. Do klubu z Florydy przenieśli się LeBron James, Dwyane Wade i Chris Bosh. Można te transfery porównać tylko do galaktycznych wzmocnień piłkarzy Realu Madryt.

Część ekspertów jest pewna, że z takimi gwiazdami Miami nie przegra nawet jednego meczu w sezonie zasadniczym. Właściciele jednego z pubów na Florydzie zaoferowali nawet promocję - darmowe drinki dla wszystkich w dniu, w którym Heat przegrają pierwsze spotkanie. Kibice wspomnianego Realu wiedzą jednak, że nawet najlepsze transfery nie przynoszą natychmiastowych sukcesów. - Miami ma teraz za dużo liderów. Nie każdy w zespole może być Batmanem, ktoś musi wziąć na siebie rolę Robina. Czy oni zdołają się z tym pogodzić? - zastanawia się menedżer Magic Otis Smith.

Prócz Miami, Orlando i Celtics, głównymi pretendentami do tytułu są oczywiście jego obrońcy Los Angeles Lakers a także Dallas Mavericks i San Antonio Spurs.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska