Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Dallas Mavericks mistrzami NBA

Tomasz Klauziński
Koszykarze Dallas Mavericks wywalczyli pierwszy w historii klubu tytuł mistrzowski w lidze NBA. W 6. meczu finałowym Mavs pokonali na wyjeździe Miami Heat 105:95 i zwycięsko 4-2 zakończyli całą serię.

Do ostatecznego triumfu drużynę z Dallas poprowadził Jason Terry, który mecz rozpoczął wśród rezerwowych, ale nie przeszkodziło mu to w zdobyciu 27 punktów. Dobrze wspierał go Dirk Nowitzki, który w ostatnim finałowym spotkaniu zdobył 21 punktów i dodatkowo zebrał 11 piłek z tablic.
Nowitzki został również wybrany MVP finałów. Doceniono jego heroiczną postawę na boisku i wsparcie okazywane kolegom. Niemiec najpierw zagrał z kontuzją palca (mecz numer 2), a w meczu numer 4 poprowadził Dallas do zwycięstwa grając z gorączką. Skrzydłowy Mavs jest dopiero drugim Europejczykiem (pierwszym był Tony Parker w 2007) mogącym pochwalić się tym prestiżowym wyróżnieniem.

Triumf drużyny z Teksasu jest niejako rewanżem za starcie tych dwóch drużyn sprzed pięciu lat. W sezonie 2005/06 w lidze najlepsi okazali się koszykarze Heat, wygrywając w finale z Dallas 4-2, mistrzowski tytuł pieczętując w hali przeciwnika. W tym roku było prawie tak samo. Finałowa rywalizacja również zakończyła się wynikiem 4-2, nowy mistrz sukces zapewnił sobie w hali przeciwnika, a jedyna różnica jest taka, że tym razem to Mavericks, a nie Heat wznieśli w górę trofeum.

Podopieczni trenera Ricka Carlisle'a naprawdę zasłużyli na ten sukces. Na sam szczyt doprowadziła ich świetna gra zespołowa, którą skutecznie przeciwstawili się wielkiej trójce (James, Bosh, Wade) z Miami. - Jesteśmy prawdziwą drużyną. To zgrana, stara paczka, która nie biega zbyt szybko i nie skacze wysoko, ale gra to, co powinna - współpracuje w obronie i ma zespołowy atak. To fenomenalne wydarzenie dla miasta Dallas - powiedział po spotkaniu trener Mavs.

Gracze Miami zawiedli. W finałowej rywalizacji przegrali trzy mecze z rzędu i nie wypełnili przedsezonowych obietnic danych swoim kibicom. W lipcu ubiegłego roku fani Żarów entuzjastycznie witali w swojej drużynie LeBrona Jamesa i Chrisa Bosha, wierząc, że z nimi Miami może po raz drugi w historii sięgnąć po mistrzowski tytuł. Wtedy to King James buńczucznie zapowiadał, że Miami może zdobyć nawet kilka tytułów z rzędu. Jak na razie nie udało się zdobyć nawet jednego.

Koszykarze Mavs byli lepiej przygotowani na możliwość zdobycia tytułu. Dirk Nowitzki i Jason Terry mieli jeszcze w pamięci przegrany finał w 2006, co uwidoczniło się w jednej z rozmów w czasie czwartej kwarty. Terry powiedział wówczas do Nowitzki'ego: - Tak trzymaj. Pamiętaj o 2006 - to najlepiej pokazuje, jak bardzo zmotywowani byli zawodnicy z Teksasu. Zwycięstwo w finale spowodowało również, że Dirk Nowitzki i Jason Kidd mogą usunąć swoje nazwiska z listy zawodników, którzy rozegrali w play-off ponad 100 meczów (Kidd 141, a Nowitzki 123), nie zdobywając przy tym tytułu mistrzowskiego. Od teraz próżno szukać tam tych dwóch panów.
Mavericks jako jedyna drużyna w tegorocznych play-off pokonała Miami w ich hali. Uczyniła to nawet dwukrotnie i to wydaje się było kluczem do sukcesu. W ostatnim meczu gracze z Dallas imponowali skutecznością rzutów za 3 punkty (11 celnych) i grą w defensywie, pod której wrażeniem był nawet LeBron James. - Wykonali kawał dobrej roboty. Nawet jak minąłem już jednego zawodnika, to nagle jak spod ziemi wyrastał kolejny gracz Mavs - wyznał na łamach "Miami Herald".

Na koniec jeszcze słówko o największym przegranym ubiegłego sezonu. Kiedy LeBron James (bo o nim mowa) w lipcu ubiegłego roku przybył na Florydę miał jeden cel: zdobyć po raz pierwszy w karierze tytuł mistrzowski. Mieli mu w tym pomóc Dwayne Wade i sprowadzony z Toronto Chris Bosh.

Pomysł budowania "dream teamu"nie przypadł do gustu kibicom w żadnym mieście, poza Miami. Fani innych drużyn wyrażali swoją dezaprobatę dla takich działań (zwłaszcza w Cleveland, kiedy Heat grali po raz pierwszy z byłym klubem Jamesa).

Postępowaniem Jamesa, który opuścił Cavs nie widząc w tej drużynie mistrzowskiego potencjału, zirytowany był także właściciel klubu z Ohio Dan Gilbert. Po ostatnim finałowym meczu jako jeden z pierwszych zademonstrował radość z faktu, że James nie założy mistrzowskiego pierścienia. - Stara prawda się potwierdza: Droga na skróty się nie opłaca. Nigdy! - napisał na swoim Twitterze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska