Wszystko to działo się jeszcze podczas poprzedniego sezonu. Wichniarz nie był istotnym zawodnikiem PGE Turowa. W
meczach Tauron Basket Ligi spędzał na parkiecie średnio 8 minut i zdobywał 1,7 pkt. Według rewelacji Markowskiego
Rajković dążył do rozwiązania kontraktu z zawodnikiem. By było o to łatwiej, miał on nakazać Markowskiemu przeprowadzenie z Wichniarzem indywidualnego treningu, który miałby wpływ na stan kolan zawodnika.
"Zespół jedzie na mecz wyjazdowy, ja mam trenować indywidualnie z Łukaszem tak, żeby zniszczyć jego kolana (miał już z nimi drobne problemy), m.in. miał biegać po betonie. Wtedy opowiedziałem to Łukaszowi i zrobiliśmy normalny trening ze zdjęciami, na których widać, żę było ciężko" - taki wpis na lokalnym portalu zgorzelec.info zamieścił Markowski. Podtrzymał to na łamach gazet, ale dalszych działań nie podjął, choć zastrzegł, że i w przypadku ewentualnej rozprawy sądowej złożyłby takie same zeznania.
W klubie stoją murem za Rajkoviciem. - Nie zamierzam komentować kłamstw - uciął na łamach Przeglądu Sportowego prezes Waldemar Łuczak. Serb za to "zapadł się pod ziemię" i telefonów nie odbiera.
Warto pamiętać, że koniec końców Wichniarz w marcu odszedł z PGE Turowa do Kotwicy Kołobrzeg. Markowski z kolei pożegnał się z pracą po zakończeniu poprzedniego sezonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?