Wynik bliski remisu utrzymywał się także w drugiej kwarcie. Goście, którzy musieli radzić sobie bez kontuzjowanych Zbigniewa Białka i Krzysztofa Roszyka, w połowie tej ćwiartki stracili Pawła Kikowskiego, który w walce o piłkę z Arturem Mielczarkiem doznał urazu stopy. Mimo to zespół trenera Dainiusa Adomaitisa nie załamywał się. Wprawdzie po kwadransie meczu po punktach Michała Jankowskiego gospodarze wygrywali 28:23, to dwie minuty później po rzucie z dystansu Mantasa Cesnauskisa to słupszczanie prowadzili 31:28.
Po trzech kwartach głównie za sprawą świetnie dysponowanych Davida Weavera i Scotta Morrisona przyjezdni wygrywali 51:45 i w Zgorzelcu zapachniało sensacją.
Na początku czwartej kwarty PGE Turów odrobił komplet strat, a po punktach Kickerta zdołał nawet wyjść na prowadzenie 55:53. Na niespełna dwie i pół minuty przed końcem gospodarze po rzutach wolnych Konrada Wysockiego wygrywali nawet 60:55. Jednak sześć kolejnych oczek zdobył duet Weaver - Morrison i niespodzianka w postaci wygranej gości 61:60 stała się faktem.
- Był to twardy mecz. Widać efekty zmęczenia podróżami. Graliśmy poprawnie w obronie, ale w końcówce popełniliśmy błędy - powiedział Winnicki.
- Wiedzieliśmy, że w sezonie nie można wygrać wszystkich spotkań w sezonie. Nie sądziliśmy jednak, że przegramy trzy pod rząd. Mimo to nie można mówić o kryzysie - dodał kapitan Wysocki.
We wtorek o godz. 19 "czarno-zieloni" w EuroPucharze podejmą w Zielonej Górze Dexię.
PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 60:61 (13:11, 21:24, 11:16, 15:10)
PGE Turów: Kickert 15, Jankowski 12 (2), Wysocki 8 (2), Moore 7 (1), Gustas 7, Edwards 6, Lauderdale 2, Jackson 2, Cel 1, Gabiński 0, Mielczarek 0.
Czarni: Weaver 19 (2), Morrison 12, Burrell 11 (1), Leończyk 10, Cesnauskis 7 (2), Kikowski 2, Hinson 0, Osiński 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
