Jak na zespół, który musi wygrać mecz, Turów zaczął starcie z AZS-em bardzo dobrze, lecz prowadzenie 7:5 po niecałych czterech minutach było ostatnim w pierwszej kwarcie. Swój show rozpoczął Diante Baldwin, który szybko zdobył pięć punktów, a jego koledzy dołożyli kolejne cztery i z 7:5 zrobiło się 7:14.
Zgorzelczanie stracili skuteczność, w ostatnich sześciu minutach pierwszej kwarty trafiając tylko jeden z 10 rzutów. W drugiej odsłonie wciąż nie do zatrzymania był Baldwin, którego goście próbowali spowolnić za pomocą fauli.
To jednak nie zdało egzaminu i w połowie tej części meczu AZS prowadził 35:17. Gracze Michaela Claxtona chcieli gonić wynik, ale gospodarze mieli odpowiedź na każdy celny rzut Turowa. Przewaga koszalinian stopniała tylko o pięć oczek.
Po przerwie goście wyszli zmotywowani i przekuli tę determinację w punkty, wygrywając trzecią partię dzięki dobrej grze w pomalowanym. Decydująca partia to gonitwa Turowa, która skończyła się celnym rzutem Roda Camphora na 78:77. Potem trafił Baldwin, odpowiedział Cameron Ayers, a ostatnim celnym rzutem w meczu popisał się Aleksandar Marelja. Turów miał szansę na zwycięstwo, lecz rzut Roberta Skibniewskiego dosłownie wypadł się z kosza.
AZS Koszalin - PGE Turów Zgorzelec 82:80 (20:11, 26:22, 19:28, 17:19)
AZS: Baldwin 24, Marelja 11, Maleśević 2, Wadowski 6 (2x3), Młynarski 13 (1) - Kiwilsza 2, Kumpys 16 (2), Dłoniak 8 (1), Leńczuk
Turów: Waldow 10, Patoka 11 (1), Balmazović 13 (1), Ayers 7 (1), Skibniewski 6 (2) - Camphor 20 (1), Jarecki 5 (1), Borowski 4, Petrukonis 4
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?