18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarskie derby Wrocławia dla WKK

Paweł Kucharski
Mikołaj Nowacki
W prestiżowym, drugoligowym starciu Śląska z WKK górą byli ci drudzy, którzy wygrali 68:47.

Takiej inwazji kibiców hala Kosynierka dawno nie przeżyła. Już na pół godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego w derbach Wrocławia wszystkie siedziska były zajęte. Mimo to tłum fanów nadal ściągał pod bramę obiektu przy ul. Mieszczańskiej. Tym, którym udało się wejść do środka, pozostawało stanie w przejściach lub miejsca na schodach. Z kolei ci, którym ochrona nie pozwoliła wejść, obserwowali zmagania graczy przez okna. Ten mecz pokazał, że Wrocław naprawdę kocha koszykówkę!

W poczynaniach obu drużyn widać było dużą zawziętość, wolę walki, ale i nerwowość, bo pierwsze minuty upłynęły pod znakiem niecelnych rzutów i dużej ilości strat. Lepiej szło jednak gospodarzom. Co bardzo istotne, potrafili zatrzymać pod koszem Piotra Niedź-wiedzkiego. Popularny "Mydło" był często wypychany spod obręczy, przez co musiał oddawać rzuty z dalszej odległości. Zazwyczaj jednak nie trafiał. - To nie było najlepsze spotkanie w moim wykonaniu. Być może wychodzi powoli zmęczenie sezonem - zauważył wicemistrz świata U-17.

Tempo akcji Śląska znakomicie napędzał Norbert Kulon. Dzielnie wspierał go Wojciech Leszczyński, a za trzy trafiał Jarosław Zyskowski. Ich dobra gra sprawiła, że na minutę przed końcem II kwarty gospodarze prowadzili 28:21. Na więcej goście im jednak nie pozwolili. WKK cały czas dobrze bronił, przez co spotkanie było bardzo zacięte.

Emocje i nerwowa atmosfera gęstniały z każdą minutą. W końcu młodzi gracze nie wytrzymali. Tuż przed końcem trzeciej kwarty zaiskrzyło między Kulonem i Jakubem Koelnerem. Obaj skoczyli sobie do gardeł z wzajemnymi pretensjami. Na szczęście do rękoczynów nie doszło i w porę ugaszono pożar. - Wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Dalej jesteśmy kolegami - przyznał już po opadnięciu emocji Koelner.

Minimalne prowadzenie WKK na początku IV ćwiartki zwiastowało niebywałe emocje aż do końcowej syreny. Tymczasem goście całkowicie zdominowali resztę spotkania. Twarda obrona strefowa umożliwiła im wyprowadzanie wielu kontr, po których zdobywali łatwe punkty. Nie do zatrzymania był Jan Grzeliński, z każdej pozycji trafiał Marek Kondraciuk, a i Niedźwiedzki się uaktywnił.

Stłamszony Śląsk niewiele mógł zrobić. Ostatnie 10 minut zakończyło się ich pogromem 8:28! Nieco przygaszeni na początku meczu kibice WKK mogli pełną piersią wykrzyczeć nazwę swojego klubu. Najgłośniej uczynił to nie kto inny jak Przemysław Koelner.
- Ta twarda obrona WKK wyprowadziła nas z równowagi i nic już nie mogliśmy zrobić - przyznał ze smutkiem Kulon.

Śląsk Wrocław - WKK Wrocław 47:68 (10:11, 18:13, 11:16, 8:28)
Śląsk: N. Kulon 14 (1), Zyskowski 13 (2), Leszczyński 8, Mroczek-Truskowski 7, Bochenkiewicz 3, Kapias 2, Bodziński 0, M. Kulon 0, Raczek 0, Suprun 0.
WKK: Kondraciuk 21, Lewandowski 10 (2), Koelner 9 (1), Grzeliński 8, Bartkowiak 6, Kaczmarek 6 (1), Niedźwiedzki 6 (1), Bawolski 2, Józefiak 0, Zuber 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska