Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus i alkohol. Ekspert: Europie grozi wzrost liczby osób uzależnionych od alkoholu

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny
Pixabay
Nie miejmy złudzeń, picie ze znajomymi podczas spotkań online, to tak naprawdę picie samemu w domu – ostrzega w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press międzynarodowy autorytet w dziedzinie walki z problemami alkoholowymi profesor Emanuele Scafato z włoskiego Wyższego Instytutu Zdrowia.

Od początku epidemii koronawirusa w Europie notuje się wzrost spożycia alkoholu. Czy to potwierdzone dane?
Tak. Takie wnioski płyną z badań dotyczących sprzedaży alkoholu. Ludzie po prostu kupują go znacznie więcej niż wcześniej, oczywiście w różnym stopniu w poszczególnych państwach.

Dlaczego tak się dzieje? Jaki proces psychologiczny zachodzi teraz w naszych głowach, a który ostatecznie prowadzi do zakupu alkoholu? Chodzi o próbę rozładowania stresu, czy może poszukiwanie rozrywki?
Przede wszystkim należy powiedzieć, że jesteśmy w zupełnie nowej sytuacji. Z powodu restrykcji i obostrzeń znaleźliśmy się w stanie pewnego odosobnienia społecznego. Dlatego zdecydowanie więcej osób pije w pojedynkę, w samotności. Taki styl picia oczywiście niesie ze sobą wiele skutków ubocznych. Część osób dalej ma możliwość spożywania alkoholu w towarzystwie domowników, co jest generalnie mniej ryzykowne, ale z kolei teraz w takich sytuacjach wypija się więcej niż wcześniej. To samo dotyczy także jedzenia. Mniej się ruszamy, a więcej jemy i pijemy. Najgorzej jest w przypadku osób, które już wcześniej nadużywały alkoholu. Mam tu na myśli także rodziny, w których istnieje problem przemocy domowej.

Jak jest pod tym względem we Włoszech?
Bardzo wzrosła liczba osób zatrzymywanych przez policję i będących jednocześnie pod wpływem alkoholu. Krótko mówiąc - na wycieczki po mieście w czasach kwarantanny najczęściej wybierają się ludzie nietrzeźwi. Alkohol sprawia, że przestają się kontrolować i łatwiej łamią obowiązujące restrykcje, które pozwalają na wyjście z domu tylko dla zaspokojenia istotnych życiowych potrzeb. Podkreślmy, że takie sytuacje dotyczą też niestety osób zakażonych, które mają bezwzględny zakaz opuszczania miejsca zamieszkania.

Czy w efekcie epidemii styl picia Europejczyków zmieni się na trwałe? W Polsce ludzie zaczęli umawiać się w tym celu na spotkania towarzyskie online.
We Włoszech tego typu spotkania online to żadna nowość. Moda na nie narodziła się w Kanadzie, skąd trafiła do Francji, a potem do nas. To bardzo ryzykowna zabawa. W normalnych warunkach butelka wódki, czy wina starcza dla kilku osób. Gdy umawiamy się online każdy musi mieć swoją butelkę, więc automatycznie pijemy więcej. Dlatego absolutnie nie traktujmy tego typu spotkań jako picia w towarzystwie. Tak naprawdę pijemy sami.

W niektórych miejscach w Europie padały pomysły wprowadzenia zakazu kupowania alkoholu. Co Pan na to?
Popieram tego typu inicjatywy. Także dlatego, że alkohol bardzo osłabia układ odpornościowy człowieka. Pijąc dużo narażamy się na łatwiejsze zakażenie koronawirusem. Liczne badania dowodzą, że alkohol sprawia, że organizm ma trudności z wytwarzaniem właściwej odpowiedzi właśnie na infekcje, czy wirusy atakujące płuca. W czasie gdy powinniśmy się znajdować się w możliwie jak najlepszej formie, gdy naprawdę potrzebujemy zdrowia i witalności, picie nadmiernych ilości alkoholu jest najzwyczajniej w świecie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Szkoda że tak wiele osób tego nie rozumie lub nie chce tego zrozumieć. Czasami dochodzi do sytuacji wręcz absurdalnych.

Co ma Pan na myśli?
Pod koniec marca pewne włoskie stowarzyszenie producentów wina wydało komunikat, w którym zachęcało do picia umiarkowanych ilości wina, co miałoby rzekomo chronić przed zakażeniem koronawirusem. Chodziło o to, że wino może pomagać w dezynfekcji jamy ustnej i gardła. To całkowita nieprawda. Właściwości dezynfekujące zyskuje się przy zawartości co najmniej 63% alkoholu. We Włoszech znalazł się nawet jeden producent grappy, który stworzył mieszankę destylatu z popularnym napojem gazowanym i też próbował wmówić ludziom, że będą mogli się nią dezynfekować. Powtarzam, to zupełnie fałszywe twierdzenie.

Może powinno się zakazać reklam alkoholu?
W Europie to naprawdę bardzo poważny problem. Reklamy zachęcające do picia są najbardziej popularne właśnie na naszym kontynencie. Według mnie jest to wręcz agresywny marketing. Miał on ogromny wpływ na wzrost spożycia alkoholu m.in. wśród kobiet.

Czy istnieją państwa, czy też społeczeństwa szczególnie zagrożone wzrostem osób uzależnionych od alkoholu w związku z epidemią?
To zależy od tradycji i kultury związanej z piciem alkoholu. Są miejsca, gdzie to spożycie jest generalnie umiarkowane, a pije się głównie piwo i wino, czyli napoje o niskiej zawartości alkoholu. Spore znaczenie ma to, czy w danym społeczeństwie traktuje się alkohol jako dodatek do wspólnego posiłku, czy też sposób na upicie się. Teoretycznie osoby mieszkające w basenie Morza Śródziemnego piją mniej, bo mają dużo okazji do przebywania w swoim towarzystwie przy dobrej pogodzie. Natomiast społeczeństwa z północy, czy wschodu naszego kontynentu używają alkoholu, by ułatwić sobie nawiązywanie więzi z innymi osobami.

Czy po epidemii w Europie będzie więcej alkoholików?
Obawiam się, że tak. Problem dotyczy całego globu, ale w Europie i tak już wcześniej średnia spożywanego alkoholu była dwa razy większa niż gdzie indziej. Dlatego my, Europejczycy, znajdujemy się w największym niebezpieczeństwie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus i alkohol. Ekspert: Europie grozi wzrost liczby osób uzależnionych od alkoholu - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska