Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontynuacja "Wall Street" Olivera Stone'a od piątku na ekranach kin

Marta Wróbel
"Chciwość jest dobra" - mówił, grany przez Michaela Douglasa, Gordon Gekko - główny bohater "Wall Street" z 1987 r. Aktor dostał wówczas za swoją rolę Oskara, ale jego postaci poszło dużo gorzej. Co prawda, najpierw zdobył fortunę, jednak potem za swoje finansowe machinacje trafił na 20 lat do więzienia. Poczuł na własnej skórze, że chciwość nie popłaca, ale niewiele się za kratkami zmienił.

charyzmatyczny cwaniak napisał nawet książkę, w której omówił kulisy swoich przekrętów, a przy okazji przewidział krach na giełdzie, który spowoduje globalny kryzys gospodarczy. W tym momencie zaczyna się akcja ekonomicznego thrillera "Wall Street: Pieniądz nie śpi" - kontynuacji hitu sprzed 23 lat, którego reżyserem znów jest Oliver Stone. Artysta po raz kolejny obsadził w roli Gekko Douglasa (wywiązał się z powierzonego mu zadania świetnie), który wychodzi z więzienia z marzeniem powrotu na szczyt, a żądza pieniądza wcale go nie opuściła.

Stone nie byłby sobą, gdyby ze swojego najnowszego dzieła nie zrobił kolejnego, po "Plutonie", "W" czy pierwszej części "Wall Street" właśnie, manifestu politycznego. Za całe zło tego świata wini "zgniły kapitalizm". Tu on i Naomi Klein mogliby spokojnie podać sobie ręce. Podobnie jak kanadyjska dziennikarka, pisarka i aktywistka społeczna, autorka biblii alterglobalistów "No Logo", a ostatnio krytyki współczesnego kapitalizmu w "Doktrynie szoku", Stone bezlitośnie obnaża wady globalizacji.

Wini chciwość wielkich korporacji za kryzys gospodarczy. I mówi: mam na niego sposób. To inwestycja w odnawialne źródła energii i ekologię. Symbolem takiego myślenia jest młody makler z Wall Street Jake Moore (Shia LaBeouf), który chce zapobiec nadciągającemu kryzysowi i odnaleźć tych, którzy doprowadzili do śmierci jego mentora. W tym celu pozyskuje do współpracy cwaniaczka Gekko, a ten właśnie błyszczy w telewizji, promując swoją książkę, i jeździ z wykładami po prestiżowych uniwersytetach. Gekko pomaga Jake'owi zdemaskować bezwzględnego Brettona Jamesa (Josh Brolin), przy okazji zaprzyjaźnia się z nim, a potem... oszukuje. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że Jake jest w związ-ku z córką Gordona - Winnie (Carey Mulligan).

Cała historia kończy się jednak dobrze, a co robi w czasie ponaddwugodzinnej projekcji widz? Na pewno się nie nudzi. "Wall Street: Pieniądz nie śpi" nie dorównuje może pierwszej części, jeśli chodzi o jakość intrygi, ale rozmach i gra aktorska są podobnej próby. Fabuła wciąga, przekręty fałszywie uśmiechających się rekinów finansjery ciekawią, a zdjęcia nowojorskich drapaczy chmur z lotu ptaka i z perspektywy mknącego ulicami miasta na motocyklu Jake'a robią duże wrażenie. Warto też zwrócić uwagę na Susan Sarandon w roli matki Moore'a i Charliego Sheena, który znów, podobnie jak w "Wall Street" sprzed 23 lat, gra tu maklera Buda Foxa.

"Wall Street: Pieniądz nie śpi" to kawał dobrego kina. Nieco tendencyjnego, ale tak to już u Olivera Stone'a bywa. Ważne, że to kino wciąż intryguje i prowokuje do dyskusji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska