Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec przejścia Świdnickiego. Zamkną je już w grudniu

Weronika Skupin, MK
W połowie grudnia rozpocznie się likwidacja przejścia podziemnego pod ul. Kazimierza Wielkiego. Jego miejsce zajmie galeria sztuki. Po przebudowie pod ulicą Kazimierza Wielkiego nadal będzie można przejść, ale będzie tu już tylko wąski korytarz. Na górze, na ul. Kazimierza Wielkiego, powstanie za to naziemne przejście dla pieszych ze światłami. Miasto znalazło w końcu wykonawcę robót – firma Pro-Tra Building wyceniła swoje prace na ok. 13 mln zł.

Prace ruszą 15 grudnia. Do tego czasu powstanie projekt zastępczej organizacji ruchu - chodzi nie tylko o utrudnienia dla kierowców, związane z budową przejścia dla pieszych, ale i o utrudnienia dla pieszych. Zanim powstanie nowe przejście, chcąc dostać się z jednej części ulicy Świdnickiej na drugą, będą musieli przez kilka miesięcy korzystać z przejścia na wysokości ulic Widok i Szewskiej. Po otwarciu nowego przejścia, to przy skrzyżowaniu z ul. Szewską i Widok nadal będzie istniało.

Likwidacja przejścia Świdnickiego i zamienianie go w galerię będzie trwało około roku - zakończy się w I kwartale 2016 r.

Przejście podziemne na skrzyżowaniu ulic Kazimierza Wielkiego i Świdnickiej powstało w 1975 roku.Dlaczego? Aby piesi nie przeszkadzali przypadkiem pędzącym samochodom, dla których specjalnie wybudowano trasę W-Z (wschód - zachód). Przy okazji wyburzono też kilka pobliskich zabytkowych kamienic, które przeszkadzały w realizacji światłego planu poprowadzenia autostrady przez centrum Wrocławia.

Tak ma wyglądać za rok galeria w miejscu dzisiejszego przejścia

Przejście od razu zaczęło wzbudzać kontrowersje - projektant tak zaplanował stopnie, że wrocławianie natychmiast zaczęli psioczyć, że pokonanie przejścia przypominało akrobatykę rodem z Ministerstwa Dziwnych Kroków Monty Pythona.

Jednak przejście miało i swoje wielkie plusy. To właśnie w nim powstał pierwszy we Wrocławiu bar z tostami. Ich zapach roznosił się na całą okolicę tak, że aż ślinka ciekła. I to właśnie tosty stały się jednym z kulinarnych znaków rozpoznawczych Wrocławia (tak jak później pita). Kilka lat temu przybytek został zamknięty. Teraz w tym samym miejscu jest już inny lokal.

Jedzenie serwowano także w pobliskim barze Barbara. - Smacznie i tanio - wspominał na naszych łamach Józef Pinior, były eurodeputowany i legenda pierwszej Solidarności z Wrocławia. - Bar Barbara był miejscem spotkań młodych ludzi. To tam przy kawie czy herbacie spędzaliśmy całe godziny - opowiada Pinior, który podkreśla, że placyk między barem Barbara a przejściem był wśród studentów niezmiernie popularny.

Nic dziwnego zatem, że to właśnie tam pod koniec lat 80. zaczęli spotykać się członkowie i sympatycy Pomarańczowej Alternatywy. - Łatwo mogliśmy się tam skrzyknąć, wiele osób zawsze było na miejscu - tłumaczył Pinior.

To przed przejściem organizowano happeningi Pomarańczowej Alternatywy. To stąd przemawiał założyciel PA Major Fydrych, dopingując wrocławian do udziału w kpinie z absurdów socjalizmu.
Dziś to miejsce upamiętnia pomnik - mała figurka krasnoludka, symbolu PA, na dużym kamieniu.
W czasach przełomu swoje manifestacje organizowała przy przejściu także Solidarność Walcząca, radykalny odłam opozycji, z Kornelem Morawieckim na czele.

Już w latach 90. więcej działo się w samym przejściu. Choć jeszcze na powierzchni swoich sił próbował Janusz Korwin-Mikke - polityk kilka razy prowadził swoją kampanię (czy to do Sejmu, czy Senatu) tuż przy zegarze.

- Miejsce było świetne, bo przewijają się tam dziennie tysiące wrocławian. Ale dla mnie nie było zbyt szczęśliwe, bo nigdy, niestety, nie wygrałem - wspominał Janusz Korwin-Mikke. W końcu jednak polityka ustąpiła miejsca... muzyce. W przejściu bowiem grało, często dzień w dzień, mnóstwo ulicznych muzyków. A wśród nich takie sławy, jak Maciej Maleńczuk i Gabriel Fleszar. Swoje umiejętności prezentowali tam również Indianie z Ameryki Południowej (choć krążyła plotka, że to Wietnamczycy ze stadionu X-lecia...) i wielu innych artystów.

Jednak muzycy czy kuglarze musieli teren dzielić z żebrakami. Przynajmniej dwóch z nich na trwałe weszło do wrocławskich legend.

Miejsce na schodach od strony Solpolu miał na wyłączność Tańczący z Wilkami. Starszy pan, zawsze w towarzystwie kilku psów, siedział na środku schodów, na rozłożonych kartonach. Ile razy przeganiano go ze schodów, tyle razy wracał tam ze swoimi podopiecznymi. Przejście było też strefą penetracji słynnego Jasia Pawie Oczko, o którym do dziś krążą opowieści, jak to po wejściu do restauracji, zbliżał się do stolika i pytał biesiadników, czy będą "to" jedli. W "to" - aby nie było wątpliwości - wsadzał palec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koniec przejścia Świdnickiego. Zamkną je już w grudniu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska