Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu Rafał Dutkiewicz obiecał 35 mln zł, by we Wrocławiu odbyło się Euro?

Marcin Rybak
Październik 2011. Choć podczas wizyty delegacji UEFA stadion wyglądał już pięknie, ciągle trwały prace instalacyjne. Pół roku później Euro zawisło na włosku
Październik 2011. Choć podczas wizyty delegacji UEFA stadion wyglądał już pięknie, ciągle trwały prace instalacyjne. Pół roku później Euro zawisło na włosku
Była połowa kwietnia 2012 r. Stawką było odwołanie wrocławskich meczów Euro 2012. Prezydent Wrocławia w tajemnicy obiecał niemieckiej firmie Imtech 35 mln zł. Imtech - wykonawca instalacji na budowie stadionu - postawił sprawę na ostrzu noża: nie obiecacie pieniędzy, to nie będzie mistrzostw we Wrocławiu. Dziennikarze Gazety Wrocławskiej dotarli do dokumentów w tej sprawie.

Rafał Dutkiewicz w tajemnicy podpisał z Imtechem "list intencyjny". Później jednak zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że działał pod presją, bo Imtech "bezprecedensowo" próbował wymusić niekorzystną dla miasta umowę. To ma swoją nazwę: szantaż. Jednak ABW i prokuratura odmówiły wszczęcia śledztwa.

Rzecznik Dutkiewicza Paweł Czuma bagatelizuje dziś sprawę. - Potwierdzam, że przed rozpoczęciem odbiorów doszło do nieprzyjemnego zdarzenia w relacjach między nami a Imtechem. Z perspektywy czasu sprawę uważamy za zamkniętą. Późniejsze działania Imtechu zrekompensowały niefortunne zdarzenie - wyjaśnia enigmatycznie Czuma. Nie chce mówić o szczegółach.

Imtech mówi jeszcze mniej. Ale sprawy wcale nie uważa za zamkniętą. "Ponieważ proces ostatecznego rozliczenia finansowego prac nie został zakończony, nie chcemy osłabiać naszej pozycji negocjacyjnej wobec pozostałych stron zaangażowanych w ten projekt" - czytamy w oświadczeniu firmy odmawiającym odpowiedzi na nasze pytania.
Czy więc, oprócz procesu z generalnym wykonawcą areny, firmą Max Bögl, czeka nas jeszcze proces o 35 mln zł z Imtechem?

Znający całą sprawę urzędnicy magistratu są pewni swego. Sugerują, że przechytrzyli Imtech. Poznaliśmy szczegóły tajnej gry sprzed kilku miesięcy. Oto one.

5 kwietnia 2012. Imtech zerwał kontrakt z firmą Max Bögl na wykonanie instalacji na arenie. Dzień później przestały działać systemy, m.in. przeciwpożarowy i system kontroli dostępu. Ludzie pracujący przy kończeniu budowy oraz przy odbiorach już wykonanych prac nie mieli dostępu do części pomieszczeń. Do przekazania stadionu UEFA został miesiąc. W tym samym czasie pod areną demonstrowali podwykonawcy Imtechu - małe firmy, które nie dostały pieniędzy za swoje prace. Nie dostały ich zresztą do dziś. Max Bögl i Imtech obarczali się nawzajem winą za kryzys.

Magistrat chciał pogodzić firmy. Nie udało się. Imtech domagał się 35 mln zł. Na tyle wyceniał swoje roszczenia wobec generalnego wykonawcy stadionu. Zaproponował, by urząd zawarł kontrakt i zapłacił tę kwotę.
Prezydent Rafał Dutkiewicz sporządził notatkę o sprawie. Czytamy w niej o propozycji Imtechu, by magistrat zlecił tej firmie dokończenie prac instalacyjnych oraz, by obiecał zapłatę - 35 milionów, które miał zapłacić Max Bögl.
"Poinformowałem Imtech, że ze względu na krytyczną sytuację jesteśmy gotowi pracować nad takim rozwiązaniem. Musi ono jednak uwzględniać fakt, że nie zalegamy z płatnościami wobec Maxa Bögla jak i treść umów wiążących nas z Maxem Böglem. Deklarujemy jednak możliwość zarówno pilnej analizy tych spraw jak i ostatecznego związania się (w zgodzie z regulacjami polskiego prawa) kontraktem z Imtechem" - napisał Dutkiewicz.

12 kwietnia 2012. Rafał Dutkiewicz podpisał "list intencyjny" z Imtechem. W treści "Listu" czytamy, że w imieniu Gminy Wrocław zawiera go sam prezydent. Choć pod spodem są dwa podpisy: Dutkiewicza i jeszcze jednej osoby z kierownictwa magistratu. Urząd obiecał zapłacić za Maxa Bögla 35 mln zł. Pismo zawiera zapis, że to "wstępne porozumienie" oraz że zapłata nastąpi w oparciu o inne umowy. Zaznaczono, że umowy muszą być zgodne z polskim prawem.

"Miasto godzi się na wstępne porozumienie wymagające jednak dodatkowych umów lub porozumień, a których wstępne granice są zakreślone w niniejszym liście intencyjnym i będą wymagały weryfikacji pod względem kosztorysowym i faktycznie wykonanych robót" - czytamy. Magistrat zadeklarował też chęć dokonania rozliczenia roszczeń "bezpośrednio na rzecz Imtechu po uprzednim ich zbadaniu i zweryfikowaniu".

Najważniejszy zapis dokumentu:
"Porozumienie ma charakter Listu Intencyjnego - porozumienia wstępnego - zaś wykonanie zobowiązań, o których mowa w porozumieniu nastąpi na podstawie odrębnych umów zawieranych ze spółką Wrocław 2012. Do tych umów będzie miało zastosowanie prawo polskie, z którym umowy te nie będą mogły pozostawać w sprzeczności".
Imtech wrócił na plac budowy. Stadion dostał pozwolenie na użytkowanie. Miesiąc przed inauguracją Euro arenę przejęła UEFA.

Początek maja 2012. Magistrat uzyskał opinię prawną, że w zgodzie z polskim prawem nie da się zapłacić Imtechowi obiecanych 35 mln zł.

21 maja 2012. Ówczesny wiceprezydent Michał Janicki napisał sensacyjnie brzmiącą notatkę. Wynika z niej, że do urzędu zadzwonił Martin Kallen z UEFA, dyrektor Euro 2012. Poinformował, że dostał pismo od Imtechu, sugerujące, że firma może zablokować mecze we Wrocławiu.
Prezes Imtechu Klaus Betz (szef niemieckiej firmy Imtech, której częścią jest Imtech Polska) miał poinformować Kallena, że "w związku z brakiem płatności na stadionie (...) we Wrocławiu zamierza zwołać konferencję i poinformować, że mecze mogą się nie odbyć. (...) Powiedział, że ma możliwości, w tym dokumentację instalacji, które mogą uniemożliwić odbycie meczy i doprowadzić do braku koniecznych pozwoleń". Notatka jest dziwna, bo 21 maja wrocławski stadion miał już "konieczne pozwolenia". Na arenie trwały ostatnie przygotowania do Euro.
Pół godziny po telefonie od Martina Kallena - czytamy dalej w notatce - do wiceprezydenta zadzwonić miał Klaus Betz. Miał powiedzieć, że jest w stanie uniemożliwić rozegranie meczy.

Być może jednak Janicki pomylił daty i notatkę pisał 21 kwietnia? Tym bardziej, że pismo Imtechu do UEFA nosi datę 17 kwietnia. Wtedy jeszcze odbiory trwały. Imtech informował w piśmie o ustaleniach z wrocławskim magistratem. "Nasza firma nie udostępni jakiejkolwiek dokumentacji, jeśli ustalenia nie będą dokonane. Skutkiem tego byłaby sytuacja, iż urzędy nie udzielą pozwolenia na użytkowanie i stadion nie będzie mógł być uruchomiony".

Niezależnie od tego, czy było to w kwietniu czy w maju, po tych telefonach miejska spółka Wrocław 2012 przelała Imtechowi 2,2 mln zł. To jedna z kwot z całego zestawu roszczeń Imtechu wobec Maxa Bögla, na zapłacenie której magistrat zgodził się, uznając, że jest bezsporna.

31 maja 2012. Urząd Miejski zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o przestępstwie. "Imtech podjął bezprecedensową akcję szantażu" - czytamy w doniesieniu. Jest w nim również mowa o tym, że roszczenia finansowe Imtechu z Listu Intencyjnego "na chwilę jego podpisywania nie znajdowały żadnych podstaw do ich sformułowania". W zawiadomieniu magistrat jednoznacznie wskazuje, że działania Imtechu mogłyby doprowadzić do "strat znacznych rozmiarów związanych z odwołaniem Euro".

Czerwiec 2012. Wypytywany przez funkcjonariusza ABW prezes Imtech Polska Jacek Andrzejewski zaprzeczał, by doszło do jakiegokolwiek szantażu i próby wymuszenia niekorzystnej dla magistratu umowy. Przekonywał, że magistrat w kwietniu nie powinien być zaskoczony kłopotami Imtechu. Andrzejewski twierdził, że Imtech od stycznia 2012 nie dostawał pieniędzy od Maxa Bögla i cały czas informował o tym magistrat. Zaprzeczył, by Imtech szantażował miasto zerwaniem Euro. Twierdził, że firma szukała wyjścia z impasu "na drodze dialogu " Zwrócił uwagę, że polskie prawo przewiduje sytuację, w której inwestor - czyli w tym wypadku magistrat - staje się "solidarnym dłużnikiem" wobec podwykonawców. Czyli w tym wypadku Imtechu.

"List był intencją, aby w późniejszym procesie i w oparciu o polskie prawo związać się umową z miastem. Jednakże nie doszło
do zawarcia umowy, bo miasto uzyskało opinię prawną, że to niemożliwe" - tłumaczył Andrzejewski funkcjonariuszowi ABW.

Lipiec 2012. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Uznała, że nie doszło do przestępstwa ze strony Imtechu. Urząd miejski nie złożył zażalenia do sądu.

Listopad 2012. Magistrat uważa sprawę za zamkniętą. rzecznik Rafała Dutkiewicza Paweł Czuma jednoznacznie sugeruje, że urząd wybaczył Imtechowi. Imtech nie chce odpowiedzieć na pytanie co zrobi dalej ze sprawą i "Listem Intencyjnym". Nie chce bowiem osłabiać swojej pozycji negocjacyjnej "wobec pozostałych stron zaangażowanych w projekt".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska